Tysiące Mołdawian wyszły w niedzielę na ulice stołecznego Kiszyniowa, domagając się uznania zwycięstwa w wyborach na burmistrza proeuropejskiego polityka Andreia Nastase. Sąd unieważnił wyniki głosowania w połowie czerwca.
Zdaniem policji w niedzielę w centrum stolicy zebrało się około pięciu tysięcy osób. Oprócz uznania wyników wyborów uczestnicy demonstracji domagali się zmiany mieszanej ordynacji wyborczej na proporcjonalną. System mieszany wprowadzono w ubiegłym roku, a ustawę podpisał prorosyjski prezydent Igor Dodon.
Protestujący apelowali też o pociągnięcie do odpowiedzialności sędziów, którzy unieważnili wyniki wyborów burmistrza Kiszyniowa. Skandowano hasło "Koniec z mafią", zgromadzeni trzymali w rękach plakaty przedstawiające zdjęcia sędziów wraz z podpisem "Lista wstydu".
"Przegrał z kretesem"
Sąd Najwyższy Mołdawii odrzucił 25 czerwca apelację 42-letniego Nastase, który twierdzi, że wcześniejsza decyzja o unieważnieniu wyników wyborów była umotywowana politycznie i została podjęta "na zamówienie" oligarchy Vladimira Plahotniuca. - Jego kandydat przegrał z kretesem. Teraz chce ukraść nasze głosy i anulować wybory za pomocą posłusznego mu sądu - mówił Nastase podczas zorganizowanego w Kiszyniowie wiecu. W niedzielę setki policjantów ochraniały dom Plahotniuca. Nastase, były prokurator, to szef utworzonego w 2015 roku ugrupowania Platforma Partyjna Godność i Prawda. Polityk sprzeciwia się prorosyjskiej polityce i rządom oligarchów. Przy 39-procentowej frekwencji w wyborach burmistrza z 3 czerwca zdobył 52,5 proc. głosów, pokonując w drugiej turze socjalistę Iona Cebana, który opowiada się za bliskimi kontaktami z Rosją. Orzeczenie Sądu Najwyższego w sprawie wyborów burmistrza jest ostateczne. Zgodnie z mołdawskim prawem do następnych wyborów w 2019 roku władzę w Kiszyniowie będzie sprawować p.o. burmistrza. Wyrok SN Mołdawii został skrytykowany przez USA i UE.
Autor: pqv\mtom / Źródło: PAP