Nie było żadnego innego uzasadnienia dla obecności Polski na szczycie nuklearnym w Waszyngtonie. Prezydent Duda jechał tam po to, by spotkać się w cztery oczy z prezydentem Barackiem Obamą. Ale do tego nie dojdzie, z dwóch powodów - mówił w programie "Świat" w TVN24BiS prof. Roman Kuźniar z Uniwersytetu Warszawskiego, doradca byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Profesor Roman Kuźniar, pytany o Szczyt Bezpieczeństwa Nuklearnego zorganizowany przez USA mówił, że takie spotkania służą przede wszystkim "próbom wzmocnienia współpracy międzynarodowej". Zmierza ona do likwidowania ewentualnych zagrożeń wynikających z możliwości pozyskania broni atomowej przez organizacje terrorystyczne. Chodzi przede wszystkim o kraje mniej stabilne, w których kwestie bezpieczeństwa pozostawiają wiele do życzenia.
"Malowany" prezydent, Obama nie ma czasu
Prof. Kuźniar uznał, że Polska nie ma żadnego powodu, by pokazywać się w Waszyngtonie poza jednym - rozmową w cztery oczy Andrzeja Dudy z Barackiem Obamą. Kuźniar ocenił, że "kancelaria prezydenta Dudy zrobiła błąd, przedwcześnie anonsując spotkanie", tymczasem tego w planach szczytu nie ma. - To wpadka na własne życzenie. To oczywiście się czasami zdarza - przyznał były doradca Bronisława Komorowskiego. Zaznaczył , że bardziej od "wpadki" niepokoją go powody, dla których spotkanie - prawdopodobnie wcześniej planowane również przez Amerykanów - odwołano.
- Amerykanie trafnie oceniają miejsce Andrzeja Dudy w polskim systemie politycznym; to, że to prezydent udawany, malowany. On sam sobie taką rolę wyznaczył - mówił prof. Kuźniar. Dodał, że z punktu widzenia Obamy nie ma sensu rozmawianie "z kimś, kto nie chce być realnym prezydentem", natomiast jest prezydentem "nie stojącym na straży konstytucji".
Zdaniem prof. Kuźniara drugi powód, dla którego nie będzie spotkania prezydentów w cztery oczy, to "bardzo niepokojące przemiany wewnętrzne w Polsce", rozpoczęte przez Prawo i Sprawiedliwość. - To jest dopiero początek izolacji (Polski). Nie wiem, gdzie wylądujemy - ocenił rozwój wypadków i reakcję Białego Domu gość programu "Świat".
Były dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych uznał, że spotkanie Dudy i Obamy "byłoby bardzo dobre" dla polskiej polityki zagranicznej,. Zauważył przy tym, że rezygnacja Białego Domu z rozmów z głową państwa organizującego niezwykle ważny szczyt NATO jest jasnym sygnałem pokazującym, jak za oceanem widzi się polską politykę.
Profesor Kuźniar mówił też, że dyskusje o wzmocnieniu bezpieczeństwa Polski np. przez rozmieszczenie taktycznej broni nuklearnej USA na naszym terytorium to "myślenie magiczne", "myślenie księżycowe charakterystyczne dla obecnego obozu" władzy. - Nie ma potrzeby, by taką broń (do Polski) przenosić; nie zrobią tego Amerykanie ani żaden inny sojusznik Polski - powiedział gość Jacka Stawiskiego. Dodał, że Rosja straszy Polskę i Europę Środkowo-Wschodnią od 20 lat, od czasu rozszerzenia NATO na Wschód w 1997 roku m.in. użyciem broni atomowej, jednak do jej użycia nie dojdzie.
- Władimir Putin uwielbia gry psychologiczne, bo to typ chuligana, który lubi zastraszać, ale gdy widzi odpowiedź na (własną) retorykę, to się wycofuje. Takie ataki (z użyciem broni nuklearnej) to byłby koniec władzy Putina (...), USA by się o tym upewniły - zauważył prof. Kuźniar.
Autor: adso//rzw / Źródło: TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: Andrzej Hrechorowicz / KPRP