- Mój gladiator złożył swoją tarczę - napisał na swoim profilu w mediach społecznościowych Thomas Evans, ojciec Alfiego. Dziecko umarło o 2:30 w nocy. Ojciec napisał, że jest "kompletnie załamany".
Dwuletni chłopczyk stał się w ostatnich dniach swojego życia obiektem międzynarodowego zainteresowania. Wybuchł ostry spór o to, czy sąd może nakazać przerwać podtrzymywanie przy życiu śmiertelnie chorego dziecka oraz zabronić jego transportu do Rzymu, gdzie szpital oferował dalszą opiekę. Rodzice Alfiego już od wielu miesięcy w kolejnych sądach starali się zablokować decyzję o odłączeniu go od aparatury. Kolejni sędziowie podtrzymywali jednak stanowisko lekarzy. Dziecko było śmiertelnie chore a szkody poczynione przez niezidentyfikowaną chorobę w jego mózgu były nieodwracalne. Z punktu widzenia lekarzy nie było szans i nadziei, wobec czego dalsze sztuczne podtrzymywanie dziecka przy życiu było uporczywą terapią. W sprawę zaangażował się papież, pod którego wpływem rzymski szpital pediatryczny zaoferował przyjęcie dziecka i dalsze podtrzymywanie go przy życiu. Włoski rząd przyznał nawet Alfiemu paszport, aby można było go transportować. Brytyjski sąd odmówił jednak na to zgody. Co dokładnie było Alfiemu i jak przebiegała jego historia
Autor: mk/tr / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Alfiesarmy/Instagram