Jeżeli Alexis czegoś chce, to prędzej czy później tego dostaje. Joan Collins napisała na Twitterze "Brexit". I tyle. Referendum ws. przyszłości Wielkiej Brytanii, ale i całej Unii Europejskiej już 23 czerwca. Głosy celebrytów i artystów mogą się liczyć w tej debacie bardziej, niż inne.
Książę Karol w czasie jednego z majowych przedstawień "Hamleta" w Londynie wyszedł na scenę i przerywając aktorom, którzy o tej przerwie w spektaklu wiedzieli, ku zdumieniu publiczności, zadał pytanie: "być albo nie być?".
To by było "szaleństwo"
Jasnej odpowiedzi, podobnie jak Szekspir, nie udzielił. W debacie dotyczącej Brexitu celebryci na Wyspach jasno jednak wyrażają swoje poglądy i tak - od miesięcy - trwa w Zjednoczonym Królestwie przeciąganie liny między tymi gwiazdami i gwiazdkami show biznesu, które mają posłuch zwłaszcza wśród młodych obywateli.
Najwięcej, bo aż 280 zwolenników integracji z UE z branży show biznesu, podpisało się pod opublikowanym 20 maja listem otwartym. Poprosili w nim obywateli Wielkiej Brytanii o zagłosowanie za pozostaniem we Wspólnocie.
Pod listem, w którym mówili o tym, że "Wielka Brytania jest silniejsza i bardziej kreatywna w Europie", a wyjście z Unii "mocno ograniczy jej globalną rolę i sukcesy" podpisał się m.in. jeden z najpopularniejszych na Zachodzie aktorów ostatnich lat - Benedict Cumberbatch, legendy brytyjskiego i światowego kina - John Hurt i Kristen Scott-Thomas, a także Keira Knightley i Jude Law.
Zdaniem jednej z najbardziej utalentowanych i rozpoznawalnych aktorek ostatnich dekad, Emmy Thompson, opuszczenie Unii "byłoby szaleństwem". Helena Bonham Carter znana głównie z ról w filmach jej męża - Tima Burtona - podkreślała kilkakrotnie w wywiadach z ostatnich miesięcy, że "zawsze czuła się Europejką" i nie widzi powodu, dla którego "brytyjskość, która też jest jej udziałem miałaby prowadzić do zderzenia się tych wartości z szerszymi".
Do pozostanie w UE namawia też reżyser Mike Leigh (m.in. "Sekrety i kłamstwa"), aktor Bill Nighty, w Polsce znany przede wszystkim z roli piosenkarza w filmie "To właśnie miłość", aktorka Thandie Newton i światowej sławy projektantka mody Vivienne Westwood.
Z pewnością ważny głos w debacie zabrał też juror licznych brytyjskich i amerykańskich programów rozgrywkowych - Simon Cowell. Jeremy Clarkson - były prowadzący niezwykle popularnego programu "Top Gear" - sądzi, że "poza Unią Wielka Brytania będzie krajem o małych wpływach".
Aktor i komik Eddie Izzard - jedna z legend brytyjskiej sceny ostatnich dekad - stwierdził, że "Brexit jest niemal synonimem recesji" i obywatele Zjednoczonego Królestwa nie powinni myśleć o nim poważnie.
Być może jednak najwięcej będzie zależało od jednej kobiety - J.K. Rowling. Bez wątpienia najbardziej znana pisarka świata, twórczyni "Harry'ego Pottera", trzy tygodnie temu dołączyła do kampanii pisząc na Twitterze:"Nie uważam, że UE jest idealna. Wierzę jednak, że wynikające z uczestnictwa w niej korzyści (nie tylko ekonomiczne) znacznie przeważają nad stratami".
I don\\\\\\\\\\\'t think the EU\\\\\\\\\\\'s perfect. I simply believe its benefits (not only economic) greatly outweigh the negatives. https://t.co/OzQQoB1MsZ
— J.K. Rowling (@jk_rowling) 22 maja 2016
Lepiej z Unii wyjść
Reprezentacja drużyny przeciwnej jest jednak równie silna. Dużym zaskoczeniem, jeżeli nie szokiem dla zwolenników pozostania Wielkiej Brytanii we Wspólnocie było z pewnością stwierdzenie sir Michaela Caine’a - jednej z ikon światowego kina - który powiedział wprost, że "jeżeli nie nastąpi jakaś szczególna, wielka zmiana (w UE - red.), powinniśmy z niej wystąpić". Caine w jednym z wywiadów tej wiosny mówił o "rządach z nadania”, które w UE od lat wyglądają tak samo i realizują te same, ograniczone interesy pewnych grup ludzi, a przede wszystkim samych brukselskich urzędników. Zdania ws. Brexitu nie zmienił do dziś.
Sir Ian Botham, legenda krykieta - sportu, o którym w Polsce z grubsza nikt nie wie nic - w ważnym głosie w debacie stwierdził, że Brytyjczycy "stracili prawo do rządzenia we własnym kraju, tworzenia własnych praw i wybierania tego, kto może przybyć na Wyspy", dlatego UE jest mu niemiła.
Przeciwna pozostaniu w Unii jest też Joan Collins. Utożsamiana przede wszystkim z rolą Alexis Colby w "Dynastii" - absolutnym hicie telewizyjnym lat 80. (w Polsce 90.). Jej intrygi pamiętają wszyscy i wiedzą, że jeżeli Alexis czegoś chce, co z reguły to dostaje. W sprawie referendum napisał na Twitterze tylko jedno słowo: "Brexit". To wystarczyło. Alexis wydała polecenie.
Brexit
— Joan Collins (@Joancollinsdbe) 24 lutego 2016
Znana głównie z ról w filmach lat 90. Elizabeth Hurley stwierdziła z kolei, że popiera Brexit, bo oznacza on wiele spraw, m.in. "powrót do normalnych żarówek i używania pralek o wyższych obrotach", czym zapewne w obrazowy sposób odniosła się do zawiłości unijnych restrykcji i przepisów w oczach krytyków Unii przedstawiających ciągłe próby ograniczania wolności obywateli krajów Wspólnoty w tworzeniu i regulowaniu krajowych rynków.
Legendarny obrońca Arsenalu Londyn i reprezentacji Anglii, Sol Campbell, chce tymczasem kontroli imigrantów na granicach i uważa, że Wyspiarzom lepiej wyjdzie to poza Unią.
Wyjścia z UE chce też mocno już starzejący się szef Formuły 1, który od lat przede wszystkim odznacza się ciągłymi pochwałami kierowanymi w stronę Władimira Putina. - Chcę, żebyśmy wyszli z Unii. To Putin powinien rządzić Europą. On by zadbał o nasze interesy - stwierdził kilka miesięcy temu w wywiadzie milioner.
Pytanie na karcie głosowania, które 23 czerwca zobaczą przed sobą Brytyjczycy będzie brzmiało: Czy Zjednoczone Królestwo powinno zostać w Unii Europejskiej, czy wyjść z Unii Europejskiej?
Autor: adso//gak / Źródło: BBC, The Sun, Daily Mail, Guardian