W czasie modlitw w szyickim meczecie w afgańskim Kandaharze doszło do eksplozji - potwierdził rzecznik ministerstwa spraw wewnętrznych rządu talibów. Rośnie liczba ofiar i rannych. Według najnowszych danych agencji Associated Press w wybuchu zginęło 47 osób.
Dotychczas nikt nie wziął odpowiedzialności za zamach na modlącą się lokalną społeczność szyicką. Źródła talibskie informowały o ataku samobójczym i apelowały o oddawanie krwi dla dziesiątek rannych w ataku.
Władze Afganistanu poinformowały, że do 47 osób wzrosła liczba zabitych w piątkowej eksplozji w meczecie w Kandaharze na południu kraju - podała agencja Associated Press.
Przed tygodniem doszło do eksplozji w szyickim meczecie w prowincji Kunduz w północno-wschodnim Afganistanie, a celem ataku była pochodząca z Mongolii społeczność Hazarów. Według agencji AFP zginęło wówczas co najmniej 55 osób. Wybuch miał miejsce podczas piątkowej zbiorowej modlitwy w miejscowości Gozar-e-Sayed Abad. Tzw. Państwo Islamskie (IS) przyznało się do przygotowania i przeprowadzenia zamachu.
Kolejny zamach na szyicki meczet
Do wybuchu w Kandaharze doszło zaledwie tydzień po tym, jak zamachu w szyickim meczecie w prowincji Kunduz dokonało tzw. Państwo Islamskie. Według różnych źródeł zginęło od 20 do 55 osób.
Dżihadyści przyznali, że celem ataku była społeczność Hazarów. To trzecia największa grupa etniczna żyjąca w Afganistanie. Częściowo są pochodzenia mongolskiego i przeważnie wyznają szyicki odłam islamu. Od wieków byli mniejszością prześladowaną w kraju, w którym dominuje sunnizm. Represje dotknęły ich zwłaszcza w czasach pierwszych rządów talibów w latach 1996-2001.
Zdaniem Reutera, kolejny wybuch świadczy o zintensyfikowaniu działań IS, a zwłaszcza jego odłamu – Państwa Islamskiego Prowincji Chorasan – w Afganistanie, w którym w sierpniu tego roku władzę przejęli talibowie.
Źródło: Reuters, PAP