W szyickim meczecie w prowincji Kunduz w północno-wschodnim Afganistanie doszło w piątek do eksplozji. Jak podaje państwowa agencja informacyjna Bakhtar zginęły 43 osoby, a 146 zostało rannych. Liczba ofiar śmiertelnych może jednak wzrosnąć. Do zamachu przyznało się tak zwane Państwo Islamskie.
Do zdarzenia doszło podczas nabożeństwa w miejscowości Gozar-e-Sayed Abad. Jak donosi BBC, atak przeprowadził zamachowiec-samobójca, ubrany w pas szahida. Według miejscowych władz w momencie zamachu w meczecie modliło się ponad 300 osób.
"Wiele ofiar"
Rzecznik talibów Zabihullah Mudżahid napisał na Twitterze o "wielu rannych i ofiarach śmiertelnych wśród rodaków - szyitów".
W mediach społecznościowych pojawiły się liczne zdjęcia i nagrania pokazujące, jak lokalna społeczność przeszukuje zniszczony meczet i wynosi rannych do karetek pogotowia.
Państwowa agencja informacyjna Bakhtar podała w piątek po południu, że w zamachu zginęły 43 osoby, a 146 zostało rannych. Dwóch miejscowych urzędników ochrony zdrowia powiedziało agencji Reutera, że liczba ofiar śmiertelnych może wynosić nawet 70-80 osób. Wcześniej informowano o co najmniej 50 zabitych.
Istnieją obawy, że liczba ofiar śmiertelnych jeszcze wzrośnie.
Dżihadyści przyznali się do zamachu
Do ataku przyznało się tzw. Państwo Islamskie. Sunniccy ekstremiści wzięli na cel szyitów, których uznają za heretyków.
Afganistan pod rządami talibów zmaga się z rosnącym zagrożeniem ze strony oddziału tak zwanego Państwa Islamskiego operującego w Chorasanie. Islamiści przeprowadzili ostatnio dwa zamachy, między innymi podczas pogrzebu matki Zabihullaha Mudżahida, rzecznika talibów, a od 7 września ministra informacji i kultury Afganistanu. W ataku zginęło osiem osób.
Źródło: PAP, Reuters, BBC
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/STRINGER