Informacje te rzucają nowe światło na społeczność muzułmańską, którą dotychczas uważano za zamkniętą, odizolowaną, lojalną wyłącznie wobec krajów pochodzenia i niechętną do współpracy z europejskimi służbami - pisze amerykański dziennik "The Washington Post".
- To ważne, by świat wiedział, że sama jestem muzułmanką - powiedziała kobieta w rozmowie z "WaPo". - To dla mnie ważne, by ludzie wiedzieli, że Abaaoud i inni zrobili to nie jest to, czego uczy islam - dodała.
"Mózg" zamachów ginie w eksplozji
Abdelhamid Abaaoud zginął 18 listopada w ostrej strzelaninie z policją w podparyskim St. Denis. W mieszkaniu ukrywał się z dwoma osobami: zakochaną w nim kuzynką Hasną Aitboulahcen i mężczyzną, który wysadził się zabijając wszystkich troje. Potem okazało się, że zamachowcem samobójcą był Chakib Akrouh.
Francuscy i belgijscy śledczy ustalili, że Chakib razem z Abaaoudem należał do komanda, które wieczorem 13 listopada ostrzelało z broni automatycznej Paryżan.
Od kokainy do nikabu
"WaPo" ustalił, że Aitboulahcen i Abaaoud mieli podobne dzieciństwo. On został wyrzucony z prestiżowej szkoły i zajął się gangsterką, był wielokrotnie skazywany za drobne przestępstwa. Ona pochodziła z rodziny patologicznej i wychowała się w rodzinie zastępczej. Kiedy była nastolatką to nadużywała alkoholu i brała narkotyki.
W 2014 roku Aitboulahcen nagle się zmieniła. Zaczęła wygłaszać ostre poglądy na temat religii i zaczęła nosić nikab (strój zakrywający całe ciało, z tworem na oczy) i gawędziła z kimś z Syrii, korzystając z aplikacji WhatsApp. Śledczy podejrzewają, że był to jej kuzyn, Abdelhamid Abaaoud.
Mimo tego, że ich matki są siostrami, to Aitboulahcen miała mówić znajomym, że pewnego dnia poślubi Abaaouda. 26-latka miała być zafascynowana filmami propagandowymi tzw. Państwa Islamskiego z jego udziałem. Często mówiła także, że wyjedzie do Syrii, ale tego nie zrobiła. Nie wiadomo, czy para spotkała się przed zamachami w Paryżu, kiedy Abaaoud wrócił planować zamachy.
Paryska masakra w ogóle nie przeraziła Aitboulahcen, która tego dnia spotkała się z przyjaciółką. - To niewierni - powiedziała jej. - To nie moja sprawa - dodała.
Sygnał od muzułmanki
Dwa dni po paryskich zamachach Aitboulahcen odebrała połączenie z belgijskiego numeru, ktoś poinformował ją, że jej kuzyn potrzebuje pomocy. Ona sama podobno nie spodziewała się, że może chodzić o Abaaouda, ale zadeklarowała pomoc i zwróciła się do rodziny, u której mieszkała.
Rozmówca pokierował ją i jej przybraną matkę do miejsca, gdzie ukrywał się mężczyzna. W końcu zza krzaków wyskoczył Abdelhamid Abaaoud. Aitboulahcen rzuciła mu się na szyję, mówiąc: "Hamid, ty żyjesz!".
Druga z kobiet właśnie wtedy uświadomiła sobie, że zna tego mężczyznę z telewizji. Zeznała potem na policji, że widziała filmy z Syrii, na których Abaaoud wypakowuje zwłoki z ciężarówki. Nie miała wątpliwości, że jej przybrana córka spotkała się z terrorystą.
"The Washington Post" pisze, że wiele wskazuje na to, że Abaaoud nie miał planu na to, co robić po zamachach. Przez dwa dni ukrywał się w zaroślach, a potem poprosił o pomoc kuzynkę.
Schronienie
Wszyscy troje poszli do samochodu, za którego kierownicą siedział mąż przyjaciółki. Starsza kobieta powiedziała, że najpierw bała się Abaaouda, ale potem zaczął ją denerwować. Razem z mężem naciskali, by przyznał się do zamachów. - Powiedział, że jesteśmy zbłąkanymi owieczkami i wysadzi nas - relacjonowała kobieta. Dodał, że to, co wydarzyło się w Paryżu, to "nic" w porównaniu z tym, co dopiero nastanie.
Przejechali jakiś kawałek drogi razem, po czym Abaaoud oświadczył, że się rozmyślił i kazał się wysadzić na rogu. Wówczas telefon Aitboulahcen znów zadzwonił. - Możesz powiedzieć swoim małym przyjaciołom, że jeśli będą gadać, moi bracia się nimi zajmą - powiedział głos w słuchawce. Kiedy Aitboulahcen zaczęła się śmiać, jej przybrany ojciec uderzył ją w twarz.
Małżeństwo po powrocie do domu próbowało upić 26-latkę, by zadzwonić na policję, ale się nie udało. - Byłam przerażona, bo wiedziałam, że jeśli terroryści się dowiedzą, to zabiją mnie - powiedziała kobieta w rozmowie z "WaPo".
Mieszkanie dla zamachowców
Następnego dnia Aitboulahcen jednak opuściła mieszkanie, a małżeństwo mogło zadzwonić na numer alarmowy. Choć kobieta skontaktowała się z policją ok. godz. 14, to dopiero po trzech godzinach zostali wezwani na przesłuchanie. Całe popołudnie spędzili w siedzibie służb antyterrorystycznych. Kiedy wrócili do mieszkania, powiedzieli Aitboulahcen, że byli na kolacji i w kinie. Kobieta chyba nic nie podejrzewała.
Śledczy podsłuchiwali telefon kuzynki Abaaouda. Okazało się, że poszukuje ona mieszkania do wynajęcia na kilka dni. W końcu znalazła ona mieszkanie w St.Denis, które wynajęła za 150 euro.
17 listopada kobieta pożegnała się i z zakupami opuściła dom, ok. godz. 22 pojawiając się w kryjówce. Przybrana matka zastępcza odniosła wrażenie, że Aitboulahcen się z nimi żegnała.
Następnego dnia nad razem policja przeprowadziła szturm na mieszkanie, w którym zginęła Aitboulahcen, Abaaoud i Akrouh.
Autor: pk\mtom / Źródło: Washington Post
Temat: Państwo Islamskie