Do 112 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych pożaru, który wybuchł na fermie drobiu w prowincji Cilin w północno-wschodnich Chinach - podała agencja Xinhua. Wcześniej informowano o 61 zabitych. Na terenie zakładu mogło przebywać około 350 ludzi.
Pożar wybuchł wczesnym rankiem w ubojni położonej koło miejscowości Dehui, ok. 800 km na północny wschód od Pekinu. Kilkadziesiąt osób jest rannych. Jak podaje Xinhua, przyczyną tragedii prawdopodobnie była awaria systemu elektrycznego. Z kolei według stacji telewizyjnej CCTV, powołującej się na anonimowych pracowników zakładu, ogień mógł pojawić się w szatni dla personelu w czasie, gdy nocna zmiana kończyła pracę, a poranna jeszcze jej nie rozpoczęła.
"Grupie ok. 100 pracowników udało się uciec z terenu fermy, której brama była zamknięta w chwili wybuchu pożaru. Akcję ratunkową utrudniają skomplikowany rozkład pomieszczeń oraz wąskie wyjścia" - podała Xinhua. Rząd prowincji Cilin (Jilin) poinformował, że 54 osoby zostały ranne i zostały przewiezione do szpitala.
Wciąż szukają zaginionych
Przybyłe na miejsce służby ratunkowe opanowały sytuację i poszukują ocalałych. Kilka osób wciąż uznaje się za zaginione. Z obawy przed wyciekiem niebezpiecznych substancji ewakuowano mieszkańców z domów położonych w promieniu kilometra od fermy. Na zdjęciach z miejsca zdarzenia opublikowanych przez chińskie portale informacyjne widać kłęby dymu unoszące się nad budynkami zbudowanymi z blachy falistej i betonu. Właścicielem fermy jest chińskie przedsiębiorstwo Jilin Baoyuanfeng Poultry Co. zatrudniające ogółem około 1200 osób. W Chinach często dochodzi do pożarów wywołanych nieprzestrzeganiem przepisów bezpieczeństwa. W 2000 roku w pożarze dyskoteki w mieście Lojang (Luoyang) zginęło 309 osób.
Autor: adso/mtom/k / Źródło: PAP