- 51-letni Zygmunt Korfanty z Wydrnej na Podkarpaciu ostatni raz widziany był w marcu 1999 roku. Do tej pory nie wiadomo, co stało się z mężczyzną, nie znaleziono też jego ciała.
- Miejscowi wskazują, że związek z jego zaginięciem mogli mieć ludzie, u których 51-latek często bywał. Jeden z mieszkańców opowiedział znajomej, że po jego zaginięciu w tym domu w stajni wylano beton.
- Śledczy sprawdzili to miejsce za pomocą georadaru.
Policyjne działania ruszyły we wtorek (22 lipca) po godzinie 10. Wzięli w nich udział policjanci z Brzozowa i Warszawy oraz specjalista z georadarem. Posesja została otoczona policyjną taśmą. Osoby postronne nie były wpuszczane na teren działań.
Rodzina zaginionego Zygmunta Korfantego bardzo liczyła na przełom.
CZYTAJ TEŻ W TVN24+: "Gdzie jest Zygmunt Korfanty? Po jego zaginięciu w stajni wylali beton".
- Chcemy, aby ta sprawa już się wyjaśniła, abyśmy odnaleźli szczątki dziadka i mogli je godnie pochować. To jest dla nas najważniejsze - mówiła nam przed poszukiwaniami Paulina Chrząszcz, wnuczka zaginionego Zygmunta Korfantego.
W użyciu georadar
Poszukiwanie zwłok z wykorzystaniem tego urządzenia to jedna z nowoczesnych metod wykorzystywana przez policję. Georadar działa poprzez wysyłanie fal elektromagnetycznych w ziemię. Składa się z anteny nadawczej i odbiorczej, urządzenia, które przetwarza sygnał i jednostki centralnej z monitorem, na którym w formie graficznej wyświetlane są zakłócenia fali elektromagnetycznej.
Kiedy fale napotkają coś o innej charakterystyce, na przykład ciało, kości, trumnę czy pustą przestrzeń, część sygnału się odbija i wraca do anteny urządzenia. Na monitorze pojawia się obraz przekroju gruntu. Specjalista analizuje zapis z georadaru, szukając anomalii, czyli zmian w strukturze gruntu, które mogą wskazywać na miejsce potencjalnego ukrycia zwłok.
Beton w stajni
Śledczy przeszukiwali stajnię po informacjach od jednej z mieszkanek Wydrnej, która po tym, jak w marcu tego roku regionalna telewizja przypomniała sprawę zaginięcia Zygmunta Korfantego, przypomniała sobie rozmowę z sąsiadką, podczas której kobieta zrelacjonowała jej swoją rozmowę ze znajomym z sąsiedniej wioski.
Mężczyzna był kolegą Zygmunta Korfantego. Po tym, jak 51-latek zaginął, szukał go po lasach. Miał wtedy dostrzec, jak w domu "za Dębiną", w którym zaginiony mieszkaniec Wydrnej był częstym gościem, w części przeznaczonej na stajnię wylano beton. - Mówił, że może tam tego Zygmunta pochowali, zabetonowali - relacjonowała w rozmowie z tvn24.pl 82-letnia pani Józefa.
Kobieta o rozmowie z sąsiadką opowiedziała synowej najstarszej siostry zaginionego Zygmunta Korfantego. Rodzina 51-latka o sprawie powiadomiła naszą redakcję, a my informację przekazaliśmy policji w Brzozowie.
- To nowy wątek w tej sprawie, nigdy nie był przez nas badany. Nikt przez te lata nie wskazywał na tę lokalizację, że mogą tam znajdować się szczątki zaginionego mężczyzny - mówił nam aspirant Tomasz Hałka, oficer prasowy policji w Brzozowie.
To dlatego dzisiaj policja prowadziła tam działania.
Bez przełomu
- Na zlecenie prokuratury, funkcjonariusze Komendy Głównej Policji, przy współudziale policjantów z Komendy Powiatowej Policji w Brzozowie, przeprowadzili czynności procesowe na terenie jednej z opuszczonych posesji w miejscowości Dydnia - przekazał po 15 aspirant Tomasz Hałka. - Nie znaleziono żadnych śladów mogących świadczyć o przebywaniu tam osób zaginionych czy też obecności ludzkich szczątków. Obserwowane zmiany w strukturze podłoża miały charakter naturalny i wynikały wyłącznie z procesów geologicznych oraz upływu czasu. Wskazane miejsca zostały dodatkowo sprawdzone fizycznie. Dokonano ich rozkopania, jednak również te czynności nie przyniosły rezultatów potwierdzających pierwotne przypuszczenia - dodał.
Sprawdzeniem objęto nie tylko wskazane pomieszczenie gospodarcze, ale także korytarz budynku oraz część terenu przyległego do posesji.
- Wszystkie działania zostały przeprowadzone zgodnie z obowiązującymi procedurami, w ścisłej współpracy i pod nadzorem prokuratury. Na obecnym etapie czynności w tym zakresie zostały zakończone - zaznaczył.
- Ta historia towarzyszy mi od małego dziecka. Mój dziadek zaginął jak miałam sześć lat. To wydaje się być mało, natomiast ja wiele wspólnych scen z dziadkiem pamiętam bardzo dobrze, bardzo dobrze go wspominam – mówi Paulina Chrząszcz, wnuczka zaginionego.
Jak podkreśla, zaginięcie dziadka odcisnęło duże piętno na jej dorosłym życiu. – Liczyliśmy na przełom, ponieważ wydawało nam się, że to już jest trop ostateczny. Niestety z tego co udało mi się dowiedzieć, nic nie zostało znalezione – mówi. I dodaje: - Mam różne emocje w sobie, nie wiem, czy dziadka uda się odnaleźć.
Wyszedł z domu i zniknął
Pierwszy raz o zaginięciu Zygmunta Korfantego pisaliśmy w tvn24.pl w grudniu 2023 roku.
51-letni mężczyzna mieszkał sam w starym drewnianym domu w Wydrnej. To mała miejscowość w powiecie brzozowskim na Podkarpaciu, mieszka tam niespełna 600 osób. 51-latek nie miał stałej pracy, najmował się do pomocy w polu i do remontów, czasem pomagał na budowach. Złota rączka.
Miejscowi pamiętają, że przed zaginięciem najczęściej bywał w domu "za dębiną", czyli za dębowym lasem. Odwiedzał panią Marię, która mieszkała tam z nastoletnim synem i dwoma młodszymi braćmi. Mówili na nich Zadębiniacy, od tego lasu, za którym mieszkali. W domu sporo się piło. Po alkoholu młodszy z braci bywał agresywny, czasem dochodziło do rękoczynów.
Miejscowi podejrzewają, że podczas jednego ze spotkań towarzyskich pomiędzy Zygmuntem Korfantym, a którymś z biesiadników doszło do bójki, w wyniku której 51-latek stracił życie, a jego ciało zostało ukryte.
O tym, że Zygmunt Korfanty zaginął, policja dowiedziała się 12 kwietnia 1999 roku od jego córki. Kobieta zgłosiła zaginięcie ojca na posterunku policji w Dydni, ale poszukiwania zaginionego 51-latka ruszyły, dopiero kiedy sprawa trafiła do policji w Brzozowie. W działania zaangażowanych było kilkadziesiąt osób: policjanci, strażacy-ochotnicy, leśnicy oraz pracownicy interwencyjni z Urzędu Gminy w Dydni. Przeczesywali tereny między Wydrną, a sąsiednimi miejscowościami.
Komunikat z wizerunkiem zaginionego rozesłano do wszystkich jednostek policji w kraju. Policja sprawdziła okoliczne szpitale i areszty śledcze w kraju. Informację o zaginięciu mieszkańca Wydrnej podały też lokalne parafie. Wszystko na nic. Po Zygmuncie Korfantym nie było śladu.
Krótkie śledztwo i tajemnicze anonimy
We wrześniu 1999 roku, kilka miesięcy po zaginięciu 51-letniego mieszkańca Wydrnej, do Komendy Powiatowej Policji w Brzozowie wpłynęły informacje sugerujące, że mężczyzna nie żyje, a jego ciało zostało ukryte w lesie. Policjanci nie natrafili jednak na żaden ślad mężczyzny.
16 grudnia na wniosek rodziny Zygmunta Korfantego Prokuratura Rejonowa w Brzozowie wszczęła śledztwo w sprawie jego zaginięcia. Toczyło się z art. 155 Kodeksu karnego, który dotyczy nieumyślnego spowodowania śmierci. Umorzono je już po 15 dniach - 31 grudnia. Powód: brak danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa.
Kolejny anonim z informacją o tym, że mężczyzna nie żyje, a jego ciało zostało ukryte, brzozowska policja otrzymała w 2001 roku, ale i ta informacja nie została potwierdzona.
W maju 2011 roku, na podstawie obowiązujących wówczas w policji wewnętrznych przepisów, poszukiwania Zygmunta Korfantego zostały zakończone.
27 lutego 2015 roku zaginiony został uznany za zmarłego.
Po 24 latach zgłosił się świadek
W sprawie nie działo się nic aż do 1 listopada 2023 roku, kiedy do krewnych zaginionego mężczyzny na cmentarzu podszedł jego znajomy i sąsiad i powiedział, że wie, gdzie może znajdować się jego ciało. Na prośbę rodziny udał się z nią w to miejsce.
5 listopada córka zaginionego o sprawie poinformowała śledczych. Mężczyzna wskazany przez kobietę został przesłuchany. Nie wskazał jednak osoby lub osób, które miałyby być odpowiedzialne za śmierć Zygmunta Korfantego ani okoliczności, w jakich miał zginąć.
Brzozowscy policjanci przeszukali miejsce wskazane przez świadka, ale nie znaleźli tam szczątków ludzkich ani innych śladów, które mogły mieć związek z zaginięciem 51-latka.
8 listopada 2023 roku, z uwagi na brak danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa, śledztwo przed wszczęciem został umorzone.
Apel policji
Zygmunt Korfanty w dniu zaginięcia miał 51 lat. Jak podaje policja, bazując na rysopisie sporządzonym w 1999 roku, mężczyzna miał 166-170 centymetrów wzrostu, był szczupły i smukły. Miał ciemne blond włosy, szczupłą twarz, śniadą cerę, jasne oczy i braki w uzębieniu górnej szczęki.
Znaki szczególne: widoczne skrzywienie nosa w lewą stronę oraz tatuaż na lewym przedramieniu - postać kobiety.
W dniu zaginięcia miał na sobie ubranie robocze wykonane z materiału drelichowego.
Policja apeluje do osób, które posiadają jakiekolwiek informacje na temat okoliczności zaginięcia Zygmunta Korfantego, wiedzą, gdzie mężczyzna może aktualnie przebywać lub gdzie znajduje się jego ciało, o kontakt z Komendą Powiatową Policji w Brzozowie pod numerem telefonu 510 997 307. Informacje można też przekazywać dzwoniąc pod numer alarmowy 112.
Śledczy gwarantują informatorom anonimowość.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Martyna Sokołowska/ tvn24.pl