21 kwietnia w wyborczej dogrywce o fotel prezydenta Rzeszowa zmierzą się ubiegający się o reelekcję Konrad Fijołek i kandydat PiS, Waldemar Szumny. - Obaj mają niemal równe szanse - uważa politolog z Uniwersytetu Rzeszowskiego doktor Dominik Szczepański. Dodaje, że jeśli wygra kandydat partii Jarosława Kaczyńskiego, po raz pierwszy stolicę Podkarpacia przejmie PiS.
Według oficjalnych danych PKW w Rzeszowie, w drugiej turze 21 kwietnia zmierzą się urzędujący prezydent Konrad Fijołek, popierany m.in. przez Platformę Obywatelską, który uzyskał 37,91 proc. głosów oraz Waldemar Szumny (PiS), który dostał 23,24 proc.
Trzeci wynik uzyskał startujący z KW Stowarzyszenie "Razem dla Rzeszowa" Jacek Strojny, którego poparło 20,61 proc. osób. W rywalizacji o fotel prezydenta Rzeszowa brali jeszcze udział: Adam Dziedzic (KWW PSL-Trzecia Droga) - 8,76 proc., Karolina Pikuła (KWW Konfederacja i Bezpartyjni Samorządowcy) - 6,78 proc. oraz Janusz Niemier (KWW Ruch Obrony Polski) - 1,71 proc.
W Rzeszowie wyborcza dogrywka
Zdaniem Szczepańskiego, kampania przed I turą w stolicy Podkarpacia była mało merytoryczna, pojawiały się inwektywy i oskarżenia. Nie było w kampanii kwestii rozwojowych, np. jak ma wyglądać Rzeszów za kilka lat - ocenił. Jak podkreślił politolog, kampania była prowadzona "z niemal całkowitym pominięciem wyborców".
- Oprócz tego, że były debaty wyborcze, które zainteresowały pewnie nielicznych, kampania odbywała się za pomocą plakatów i bilbordów wyborczych i niczego więcej. Zabrakło kontaktu z wyborcą. Były wyjątki, takie jak Waldemar Szumny, który rozdawał kwiaty. Gdzieniegdzie widoczna była także Karolina Pikuła. Ale generalnie kampania była prowadzona z wykorzystanie mediów społecznościowych – Facebook, X, Instagram. To jest element atrakcyjny tylko z punktu widzenia młodych ludzi - stwierdził.
Szczepański dodał, że paradoksalnie o młodych ludziach kandydaci nie rozmawiali, ani nie zaproponowali im niczego nowego. W jego ocenie młodych "automatycznie pominięto". - A ich głos przecież też ma ogromne znaczenie - zauważył.
- Druga tura w Rzeszowie nie jest dla mnie zaskoczeniem. Niespodzianką dla mnie jest za to dobry wynik Jacka Strojnego, który jest liderem miejskiego ruchu społecznego. Ten wynik, to dobry prognostyk dla niego na przyszłość. Poza tym Strojny wprowadził do rady miasta czterech radnych, to znakomity wynik - ocenił.
Czytaj też: Druga tura w Rzeszowie z niespodzianką
Politolog: żółta kartka dla Fijołka
Zdaniem politologa z rzeszowskiego uniwersytetu, na "rozczarowujący wynik Fijołka" wpłynęło kilka elementów. W tym kontekście wymienił m.in. start w wyborach posła PSL Adama Dziedzica z KWW PSL-Trzecia Droga.
- Trzy lata temu, kiedy miały miejsce przedterminowe wybory w Rzeszowie (w czerwcu 2021 r.), ówczesna opozycja była zjednoczona i poparła Fijołka, tym razem tak nie było. Dziedzic, który jest znanym politykiem w regionie wystartował pod szyldem Trzeciej Drogi, co zachwiało wynikiem obecnego prezydenta. Te głosy na Dziedzica zostały odebrane Fijołkowi - zwrócił uwagę Szczepański.
Dodał, że mimo wszystko wynik uzyskany przez Fijołka jest słaby i wyborcy pokazali mu żółtą kartkę, szczególnie w kontekście rady miasta, gdzie prezydencki klub Rozwój Rzeszowa stracił aż siedem mandatów w porównaniu do poprzednich wyborów.
Czytaj też: W tych miastach odbędzie się druga tura wyborów
Punktował Fijołka, zaskoczył wynikiem
Zdaniem Szczepańskiego, wpływ na wybory samorządowe miała również zmiana władzy centralnej w Polsce, w tym m.in. rosnąca popularność Sejmu i marszałka Szymona Hołowni z Trzeciej Drogi.
Dodatkowym czynnikiem, który wpłynął na wynik Fijołka była, jak dodał politolog, działalność Stowarzyszenie Razem dla Rzeszowa Jacka Strojnego i "punktowanie przez niego działań obecnego prezydenta, w tym informacje o licznych nieprawidłowościach". - Jednak z drugiej strony trudno rozliczać prezydenta po trzech latach prezydentury, bo przecież Fijołek na urząd wstąpił w połowie kadencji. Takie rozliczanie jest trochę przedwczesne - podkreślił Szczepański.
Decyzję Strojnego o niewskazywaniu swoim wyborcom kandydata, na którego mają głosować w drugiej turze, Szczepańskim ocenił jako rozsądną.
Czytaj też: Ci prezydenci wygrali w pierwszych turach
"Obaj kandydaci mają niemal równe szanse"
- Wielce prawdopodobne jest natomiast, że Dziedzic poprze Fijołka. Ale jak wpłynie to wynik wyborów trudno przewidzieć. W drugiej turze decydujący głos będą mieć bowiem wyborcy, którzy świadomie pójdą zagłosować. Obaj kandydaci mają niemal równe szanse, ale patrząc na historię i na to, że w Rzeszowie do tej pory nie wygrał żaden kandydat spod znaku Prawa i Sprawiedliwości, to większe szanse daję Konradowi Fijołkowi - dodał politolog.
W jego ocenie, Rzeszów zawsze był bardziej liberalno-lewicowy niż prawicowy. Jak zauważył, kandydaci prawicowi niemal zawsze uzyskiwali w stolicy Podkarpacia wynik w granicach około 20 proc. poparcia.
Według politologa, w drugiej turze elektoraty Fijołka i Szumnego się utrzymają, a kluczowe będzie przyciągnięcie wyborców, którzy zagłosowali w minioną niedzielę na pozostałych kandydatów.
Źródło: PAP