Wąskie korytarze, małe sale, wilgoć, a na ścianie grzyb. W takich warunkach funkcjonują podopieczni Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Sanoku. Rodzice i kierownictwo placówki od lat walczą o poprawę sytuacji. Z problemem mierzą się kolejni starości. W planie były już przenosiny ośrodka, jego rozbudowa, a nawet budowa całkiem nowego kompleksu, jednak z powodów finansowych na planach do tej pory się kończyło.
Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy (SOSW) w Sanoku (Podkarpacie) zlokalizowany jest w trzech budynkach na terenie miasta. Dwa główne znajdują się przy ulicy Konarskiego i Lipińskiego. W pierwszym mieszczą się oddziały przedszkolne, zerówki oraz zespoły rewalidacyjno-wychowawcze, w drugim szkoła podstawowa i szkoła przysposobienia do pracy. W osobnej lokalizacji odbywają się zajęcia wczesnego wspomagania rozwoju. Ośrodek wynajmuje na ten cel osiem pomieszczeń.
Łącznie pod swoją opieką SOSW ma ponad 280 osób z różnymi niepełnosprawnościami w wieku od roku do 25 lat. Pod względem liczby uczniów, to jeden z największych tego typu ośrodków na Podkarpaciu. Około 30 procent podopiecznych to osoby z autyzmem i z niepełnosprawnościami ruchowymi, które do prawidłowego funkcjonowania i rozwoju potrzebują określonych warunków.
Budynek przy ulicy Konarskiego pochodzi z XIX wieku. Obiekt przy ulicy Lipińskiego z dwudziestolecia międzywojennego. Stan techniczny obu - jak wskazują rodzice podopiecznych SOSW - pozostawia wiele do życzenia. Jak podkreślają, oba od dawna nie spełniają standardów szkoły specjalnej. Brakuje w nich miejsca, sale są małe i niefunkcjonalne, korytarze wąskie, co utrudnia przemieszczanie się, szczególnie osobom poruszającym się na wózkach inwalidzkich.
Do SOSW chodził jej brat, teraz syn. "Minęło tyle lat, a tam się kompletnie nic nie zmieniło"
11-letni Alex ma autyzm. Edukację w SOSW rozpoczął we wrześniu ubiegłego roku. Chodzi do czwartej klasy szkoły podstawowej. - Starałam się zapisać syna do szkoły już rok wcześniej, ale nie było dla niego miejsca. Klasy dla dzieci z autyzmem mogą liczyć maksymalnie cztery osoby. W szkole nie było sali, aby utworzyć kolejny oddział - opowiada Agnieszka Michalczewska, mama Alexa.
Wcześniej w SOSW uczył się jej brat. Edukację zakończył w 2007 roku. - Nieraz odbierałam brata ze szkoły, widziałam więc, jak budynek wygląda wewnątrz. Już wtedy jego stan pozostawiał wiele do życzenia. Kiedy poszłam zapisać do szkoły Alexa doznałam szoku. Minęło tyle lat, a tam się kompletnie nic nie zmieniło - podkreśla.
Sala, w której uczy się Alex ma sześć metrów kwadratowych. Na większą nie ma szans. Alex i tak "ma szczęście", bo jego klasa mieści się w osobnym pomieszczeniu i podczas zajęć nikt mu nie przeszkadza.
Aby pomieścić uczniów z autyzmem, większe sale zostały podzielone na mniejsze. Część klas mieści się w salach przechodnich. - Kiedy jakieś dziecko chce na przykład skorzystać z toalety, nauczyciel musi z nim przejść przez te sale, przerywając lekcje innym uczniom - opisuje mama Alexa.
Ale to - jak podkreśla - nie koniec problemów. - Korytarze i schody wykonane są ze śliskiego lastryko, progi są wysokie, a podjazdy dla wózków inwalidzkich strome i nierówne, co dodatkowo utrudnia dzieciom bezpieczne poruszanie się po szkole - opisuje. I dodaje: - Alex ma lęk wysokości, jako dziecko autystyczne inaczej postrzega świat. Dla niego pokonanie wysokiego stopnia może okazać się barierą bardzo trudną do pokonania. Trzeba nad nim cały czas czuwać i mu pomagać, w przeciwnym razie może na przykład upaść i zrobić sobie krzywdę.
Nie lepiej ma być w budynku przy ulicy Konarskiego. Tam - jak wskazują rodzice - też brakuje miejsca. Aby pomieścić wszystkie klasy i pracownie, część pomieszczeń została już podzielona na mniejsze.
Czytaj też: Niepełnosprawni i ich opiekunowie są "skazani na żebractwo". "Jesteśmy trochę niżej niż na kolanach"
Wąskie korytarze utrudniają dzieciom na wózkach swobodne poruszanie się. - Nie ma szans, aby dwa wózki na korytarzu się wyminęły, bo zwyczajnie nie ma na to miejsca. Wypada ustawić znaki "pierwszeństwo przejazdu" - żartuje Sabina Pękalska, przewodnicząca Rady Rodziców SOSW, choć do śmiechu wcale jej nie jest. Jej syn Szymon ma 18 lat, zmaga się z czterokończynowym porażeniem mózgowym. W SOSW jest od 14 lat. - Na lepsze w tym czasie nie zmieniło się nic - uważa.
Z torebki wyciąga telefon. Pokazuje nagranie, na którym widać chłopaka grającego na harmonijce ustnej. - To mój Szymon, uwielbia muzykę. Dalej mu wiele radości. Marzy mi się, aby miał w szkole salę muzyczną z prawdziwego zdarzenia, aby mógł rozwijać swoje zdolności - mówi.
I dodaje: - Co pięć lat przychodzą nowi włodarze i coś nam obiecują, tylko tego nie spełniają. I tak jest w każdej kadencji.
W piwnicy woda, na ścianach grzyb. W takich warunkach od lat nauczyciele uczą dzieci
- Najgorsza sytuacja jest w budynku przy ulicy Lipińskiego - przyznaje Robert Dudek, który od 2015 roku kieruje pracą SOSW. - Jest tam problem z izolacją. W piwnicy gromadzi się woda, która penetruje mury i idzie w górę, na ścianie mamy grzyba. I to od wielu lat. To jest bardzo niebezpieczne i dla personelu i dla dzieci, które ze względu na swoje choroby i tak już mają obniżoną odporność - mówi nam dyrektor. I dodaje: - Niektóre matki musiały zabrać swoje pociechy i przenieść je do innych placówek, ponieważ w tych warunkach nasilały się u nich objawy alergii i rozwijały dodatkowe schorzenia.
Na alergie i związane z nią choroby - jak przyznaje szef SOSW - zapadają coraz częściej również nauczyciele, którzy spędzają w zagrzybionej i zawilgoconej szkole po kilka godzin dziennie.
Robert Dudek pracę w SOSW rozpoczął w 1996 roku jako nauczyciel muzyki. - Z czasem ośrodek zaczął się rozrastać, powstało przedszkole i wczesne wspomaganie rozwoju, co pociągnęło za sobą konieczność utworzenia nowych pomieszczeń i gabinetów. Zmienili się też nasi podopieczni, na początku były to głównie osoby niepełnosprawne ruchowo i intelektualnie, z czasem zaczęło przybywać dzieci z autyzmem, które potrzebują przede wszystkim ciszy i spokoju. Trzeba im ograniczać ilość bodźców, dać przestrzeń do wyciszenia, a na to potrzebne są kolejne pomieszczenia - wyjaśnia.
- Brak miejsca ogranicza naszą działalność, bo moglibyśmy na przykład wprowadzić nowe formy terapii. Można powiedzieć, że nasze obecne warunki odbierają dzieciom szansę na lepszy rozwój - uważa dyrektor SOSW w Sanoku.
Rodzice i kierownictwo placówki od lat walczą o poprawę warunków w SOSW. Apelują do kolejnych zarządów powiatu - pod który podlega ośrodek - o podjęcie konkretnych działań w tym kierunku, ale jak dotąd nic się nie zmieniło.
- Po 2000 roku pojawiły się projekty unijne, z których można było pozyskiwać fundusze na remonty i modernizację szkół. I włodarze remontowali szkoły w Sanoku, a my cały czas czekaliśmy - wspomina dyrektor.
- Jakiś czas później w budynku przy Lipińskiego wymienione zostały okna i dach, zrobiono też termomodernizację obiektu. Z zewnątrz budynek prezentował się bardzo ładnie, ale środek został taki jaki był. W piwnicach nadal zbierała się woda, a grzyb się rozrastał - opisuje Dudek.
Remontować, przenosić, budować nowy ośrodek?
Przez lata włodarze powiatu sanockiego, pod który podlega SOSW, mówili o różnych rozwiązaniach: rozbudowie i modernizacji obiektu na Konarskiego, przenosinach SOSW do innej lokalizacji, a nawet budowie nowego kompleksu na obrzeżach miasta. Żaden z tych scenariuszy nie został jednak zrealizowany, a na przeszkodzie - jak podkreślali kolejni samorządowcy - stawał zawsze brak pieniędzy.
Rodzice czekali cierpliwie, aż w końcu zaczęli naciskać na rządzących, aby podjęli konkretne działania. W 2016 roku zarząd powiatu zapowiedział przeniesienie część SOSW z ulicy Lipińskiego do budynku po Zespole Szkół nr 5 przy ulicy Jagiellońskiej, który w wyniku reorganizacji siatki szkół stał pusty. W 2019 roku rada powiatu podjęła formalną decyzję w tej sprawie.
ZOBACZ W TVN24 GO: Muszę żyć za nas oboje >>>
- Od początku mówiliśmy, że nie jest to najlepsze rozwiązanie naszego problemu, bo nadal będziemy mieścić się w dwóch lokalizacjach. Kiepska jest też sama lokalizacja budynku - w centrum miasta, przy ruchliwej ulicy, galerii handlowej i osiedlu. No, ale skoro starostwo w tamtym czasie nie miało nic lepszego do zaoferowania, uznaliśmy, że trzeba takie rozwiązanie przyjąć - mówi nam Robert Dudek.
- Przede wszystkim zależało mi na tym, aby jak najszybciej wyprowadzić dzieci i nauczycieli z budynku przy ulicy Lipińskiego, bo warunki są tam tragiczne - argumentuje.
Aby do nowej lokalizacji można było przenieść SOSW, konieczne było dostosowanie budynku do wymagań osób z niepełnosprawnościami. A na to potrzebne były pieniądze. Powiat nie był w stanie sam udźwignąć inwestycji, rozpoczął więc starania o zewnętrzne fundusze.
W 2021 roku starosta Stanisław Chęć ogłosił, że powiat dostał na ten cel cztery miliony złotych z Funduszu Inwestycji Lokalnych. Kolejne cztery miał dołożyć powiat.
Plany były ambitne. Budynek - jak przekazywał wówczas starosta Chęć - miał zostać rozbudowany o nowe skrzydło, w którym miało powstać 14 pomieszczeń na klasy, pracownie i gabinety. Do tego szatnie i winda.
W istniejącym budynku sale miały zostać podzielone na mniejsze pomieszczenia, a cały obiekt wyremontowany i dostosowany do potrzeb osób z niepełnosprawnościami. W planie była też m.in. budowa parkingu, sportowego boiska wielofunkcyjnego oraz placu zabaw dla dzieci.
Kiedy więc pod koniec ubiegłego roku ośrodek nadal funkcjonował w dotychczasowej lokalizacji, Rada Rodziców SOSW wystosowała do starosty pismo z prośbą o wyjaśnienie sytuacji.
Rodzice piszą do starosty, a później też do wojewody, posłów i ministerstw
"Sprawa ciągnie się od wielu lat. Nasze dzieci przebywają w warunkach niespełniających norm sanitarnych. Jako rodzice ubolewamy nad tym, że dobro naszych niepełnosprawnych dzieci nie ma żadnego wsparcia od strony organu nadzorującego" - czytamy w piśmie skierowanym do starosty powiatu sanockiego 1 lutego 2023 roku.
Powołując się na Ustawę o dostępie do informacji publicznej rada rodziców wystąpiła też o wgląd w dokumentację, która dotyczy inwestycji.
W międzyczasie osoby reprezentujące radę próbowały umówić się na spotkanie ze starostą, aby osobiście porozmawiać z nim o trudnej sytuacji SOSW, ale do spotkania do tej pory nie doszło.
ZOBACZ W TVN24 GO: "Spacer po piekle" >>>
- Czekaliśmy na odpowiedź ze starostwa. Po trzech tygodniach uznaliśmy, że sprawą trzeba zainteresować "górę" - opowiada Agnieszka Michalczewska.
Pisma z opisem sytuacji w SOSW przedstawicielki rady rodziców 17 lutego wysłały do: wojewody podkarpackiej Ewy Leniart, posła ziemi sanockiej Piotra Uruskiego, posłanki i działaczki społecznej Lidii Staroń, europosła Patryka Jakiego, minister rodziny i polityki społecznej Marleny Maląg, pełnomocnika rządu do spraw osób niepełnosprawnych Pawła Wdówika oraz Ministerstwa Edukacji Narodowej.
- Opisaliśmy problemy, z jakimi placówka boryka się od lat. Prosiliśmy też o pomoc i wsparcie w rozwiązaniu problemu - precyzuje Michalczewska.
Odpowiedź otrzymali od wojewody, posła Uruskiego i pełnomocnika rządu do spraw osób niepełnosprawnych.
Wojewoda i pełnomocnik rządu - powołując się na odpowiednie przepisy - w odpowiedziach wskazują, że za działalność SOSW odpowiada organ prowadzący, czyli Starostwo Powiatowe w Sanoku i to w jego kompetencjach leży m.in. zapewnienie podopiecznym ośrodka odpowiednich warunków.
Pełnomocnik rządu do spraw osób niepełnosprawnych poinformował też, że wystąpił do starostwa o zajęcie stanowiska w sprawie SOSW i przesłanie informacji o "możliwych do podjęcia działań mających na celu wyeliminowanie opisanych nieprawidłowości".
- Przyznam szczerze, że nie takich odpowiedzi się spodziewaliśmy. Liczyliśmy na pomoc w rozwiązaniu problemu, z którym borykamy się od lat. Rząd tyle mówi o wsparciu osób niepełnosprawnych, a kiedy przychodzi co do czego, jesteśmy pozostawieni samym sobie - komentuje Michalczewska.
- Sprawę nagłaśnialiśmy jeszcze w poprzedniej kadencji. Pojawił się wtedy pomysł pozyskania dla ośrodka budynku po gimnazjum numer 1. Wspólnie z radą rodziców spotykaliśmy się w tej sprawie z burmistrzami, starostą, radnymi miasta i powiatu oraz posłami. Zorganizowaliśmy z byłą radą rodziców wspólne posiedzenie rady miasta i rady powiatu. Myślę, że miejscowi samorządowcy dobrze znają naszą sytuację. My już więcej nie zrobimy, poza tym, że nagłaśniamy sprawę - dodaje dyrektor Dudek.
Starosta odpowiada. Winą za opóźnienia obarcza wykonawcę
22 lutego rada rodziców otrzymała odpowiedź od starosty sanockiego, Stanisława Chęcia.
"Zdaje sobie sprawę, że warunki lokalowe w budynkach SOSW są fatalne, dlatego inwestycje traktuję jako strategiczną i priorytetową" - zapewnił we wstępie starosta Stanisław Chęć.
Dalej zrelacjonował dotychczasowy przebieg działań w sprawie przeniesienia SOSW do budynku przy ulicy Jagiellońskiej. Poinformował, że po otrzymaniu czterech milionów złotych dofinansowania w ramach Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych władze powiatu sanockiego zleciły przygotowanie programu funkcjonalno-użytkowego dla SOSW i wyłoniły wykonawcę. "Niestety, ze względu na okoliczności związane z wystąpieniem COVID-19, musieliśmy podpisać aneks wydłużający termin realizacji umowy do 3 kwietnia 2021 roku" - przekazał starosta.
Następnie powiat uruchomił procedurę przetargową dla zadania w formule "zaprojektuj i wybuduj", wybrał inspektora nadzoru oraz podpisał umowę z wykonawcą. "Umowa była aneksowana z przyczyn od Powiatu niezależnych, a miało to związek z opóźnieniem w uchwaleniu przez Radę Miasta Sanoka Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego" - przekazał starosta.
4 sierpnia 2022 roku wykonawca złożył do Wydziału Architektury i Budownictwa wniosek o pozwolenie na budowę. "Niestety, pomimo pozytywnej decyzji i wezwań ze strony Starostwa Powiatowego, wykonawca z opóźnieniem wynoszącym ponad 14 miesięcy przedstawił do zatwierdzenia szczegółowy harmonogram rzeczowo-finansowy prac, przy czym równocześnie wystąpił o waloryzację wynagrodzenia, podwyższając wartość swojego wynagrodzenia do kwoty 10 385 513,61 zł brutto" - przekazał Stanisław Chęć. Dodał, że na tę chwilę sposób wystąpienia o zmianę zapisów umowy nie spełnia wymagań formalnych.
Czytaj też: Pan Daniel testuje szpital na wózku. Sprawdza korytarze, drzwi, umywalki. Pomaga w ten sposób usuwać bariery
Wykonawca wystąpił również o uznanie robót dodatkowych i zamiennych na kwotę 2 578 066,15 zł, co - jak podkreślił starosta - też nie spełnia wymagań formalnych.
Z pisma dowiadujemy się też, że zgodnie z zawartą umową zakończenie prac związanych z przeniesieniem SOSW do nowej lokalizacji planowane jest na dzień 17 lutego 2024 roku.
Wykonawca odpiera zarzuty
Inaczej sprawę przedstawia przedstawiciel wykonawcy, czyli spółki SOLKAN. - Od początku mieliśmy z tą inwestycją pod górkę, nie z naszej winy - mówi Konrad Łoboda, przedstawiciel spółki SOLKAN.
- Dwa i pół miesiąca czekaliśmy na podpisanie umowy, bo okazało się, że zamawiający nie wybrał inspektora nadzoru - twierdzi.
Później - jak opisuje - spółka kilka miesięcy czekała na zatwierdzenie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, bez którego nie mogła złożyć wniosku o pozwolenie na budowę. - Plan uchylany był kilka razy. Dopiero 18 maja 2022 dostaliśmy informację, że został ostatecznie zatwierdzony - mówi.
4 sierpnia 2022 spółka złożyła wniosek o wydanie pozwolenia na budowę, które - jak wskazuje przedstawiciel wykonawcy - uzyskała dopiero 19 października, po dwóch miesiącach od złożenia wniosku.
- Plac budowy, już po uzyskaniu pozwolenia na budowę, został nam przekazany 30 listopada 2022 - ponad rok po tym, kiedy zamawiający powinien nam go przekazać - wskazuje Łoboda.
- Po rozpoczęciu prac okazało się, że budynek jest w fatalnym stanie technicznym. Nie ma części fundamentów, a te które są, w jednym miejscu są ceglane, w innym kamienne - relacjonuje.
ZOBACZ W TVN24 GO: "Orzeczenie o niepełnosprawności to nie jest stygmatyzacja, tylko stwierdzenie faktu" >>>
W listopadzie ubiegłego roku na placu budowy odbyło się spotkanie, w którym wziął udział przedstawiciel wykonawcy, starostwa oraz inspektor nadzoru. - Sugerowaliśmy, że najlepszym i tańszym rozwiązaniem byłoby zburzyć budynek i postawić go od nowa, bo w aktualnym stanie grozi on zawaleniem, ale przedstawiciele starostwa wykluczali taki scenariusz argumentując, że nie będzie to wizerunkowo dobrze wyglądało. W związku z tym przedstawiliśmy propozycję działań naprawczych wzmacniający budynek na tyle, aby można go było wykończyć i przez najbliższych kilkadziesiąt lat bezpiecznie użytkować. Do dzisiaj nie dostaliśmy odpowiedzi ze strony starostwa na to pismo ani stanowiska zamawiającego w tym zakresie - twierdzi przedstawiciel spółki.
6 kwietnia powołując się na ustawę o dostępie do informacji publicznych wystąpiliśmy do Starostwa Powiatowego w Sanoku o udostępnienie nam dokumentacji z inwestycji związanej z przeniesieniem części SOSW do budynku przy ulicy Jagiellońskiej. Do dzisiaj nie otrzymaliśmy ani dokumentów, ani odpowiedzi na wiadomość mailową. Na nasze pytanie o to, dlaczego dokumentów związanych z inwestycją finansowanych z pieniędzy publicznych nie ma w Biuletynie Informacji Publicznej starosta odpowiedział, że "być ich tam nie musi". - Wszystko co jest obowiązkowe, to na BIP-ie jest - stwierdził starosta.
Rodzice i nauczyciele chcą zmiany lokalizacji SOSW
Do sprawy ośrodka za sprawą wystąpienia Agnieszki Michalczewskiej z Rady Rodziców SOSW wrócono podczas sesji rady powiatu 28 marca.
Przedstawicielka rodziców mówiła m.in. o tym, że przeniesienie szkoły do budynku przy ulicy Jagiellońskiej nie rozwiąże problemów placówki. Zwracała uwagę na rosnącą liczbę autystycznych dzieci, których nowy obiekt nie pomieści, brak boiska i rekreacyjnych terenów zielonych, a przede wszystkim lokalizację.
- Tam jest ciągle hałas, a autystycy mają bardzo wyczulone zmysły, część z nich cechują wyraźna nadwrażliwość na wszelkie dźwięki. Bardziej wrażliwe dzieci będą musiały przez cały pobyt w ośrodku nosić słuchawki, aby dochodzący z zewnątrz hałas ich nie rozdrażniał. Nie ma gdzie wyjść na spacer, nie ma placu zabaw, parkingu, nie ma nawet porządnego zjazdu dla busa, który wozi nasze dzieci. Umieszczenie SOSW w tej lokalizacji to pomyłka - argumentuje w rozmowie z tvn24.pl.
Dlatego rodzice i pracownicy SOSW w Sanoku złożyli podpisy pod prośbą o zmianę lokalizacji dla nowego ośrodka. Pod pismem skierowanym do starostwa podpisało się 187 osób. - Dostaliśmy informację, że jeden z budynków, w którym aktualnie mieści się szkoła podstawowa, może się zwolnić. Po remoncie i dostosowaniu budynku do potrzeb osób niepełnosprawnych mógłby pomieścić wszystkich podopiecznych SOSW - mówiła podczas sesji. Zwróciła też uwagę, że w pobliżu jest plac zabaw i boisko, a obiekt mieści się w spokojnej dzielnicy.
Poinformowała też, że przedstawiciele rady rodziców spotkali się już w tej sprawie z burmistrzem. Zaapelowała do władz powiatu o zorganizowanie spotkania z władzami miasta w tej sprawie.
Takie spotkanie odbyło się przed Świętami Wielkanocnymi, ale żadne konkretne decyzje nie zapadły. W planach jest kolejne.
Starostwo wypowiedziało wykonawcy umowę
Na początku kwietnia Starostwo Powiatowe w Sanoku wypowiedziało spółce SOLKAN umowę. - Wykonawca nie wywiązuje się z umowy. Nie mogliśmy czekać w nieskończoność, aż rozpocznie prace, musieliśmy zareagować - wyjaśnia powody decyzji starosta sanocki, Stanisław Chęć.
Według słów starosty, wykonawca - mimo ponagleń ze strony wydziału inwestycji, który bezpośrednio nadzoruje prace w budynku przy ulicy Jagiellońskiej - miał też zwlekać z przekazaniem starostwu harmonogramu rzeczowo-finansowego.
Wykonawca nie zgadza się z tymi oskarżeniami. - Prace budowlane trwają od listopada ubiegłego roku, co jest przez nas na bieżąco dokumentowane w dzienniku budowy - mówi nam przedstawiciel spółki.
I dodaje: - Uważamy że wypowiedzenie nam umowy jest bezpodstawne, podejmiemy w tej sprawie kroki prawne.
Co więc dalej z przenosinami SOSW? Starosta nie ma gotowego scenariusza. - Jeśli nie będziemy kontynuować współpracy z wyłonionym w drodze przetargu wykonawcą zostanie nam rozwiązanie umowy i stoimy w punkcie wyjścia - przyznaje.
Rodzice będą walczyć o budowę nowego ośrodka
- Jako rodzice czujemy się oszukani. Straciliśmy kilka kolejnych lat - komentuje Michalczewska.
Zapowiada, że będą zabiegać o budowę nowego ośrodka. - Teraz, kiedy już wiemy w jak kiepskim stanie technicznym jest budynek przy Jagiellońskiej absolutnie nie zgadzamy się na to, aby przenosić tam nasze dzieci, będziemy walczyć o nową siedzibę - mówi.
Przywołuje przykład podobnej wielkością do Sanoka Dębicy, gdzie w październiku ubiegłego roku powstał nowoczesny ośrodek dla Zespołu Szkół Specjalnych. Kosztował 30 milionów złotych, z czego dwie trzecie tej kwoty stanowiły rządowe dofinansowania.
Starosta nie wyklucza budowy nowego ośrodka. - Jest dużo dotacji rządowych, mamy tutaj duże możliwości pozyskiwania środków - mówi. Dodaje, że pieniądze, które powiat dostał na przeniesienie SOSW do nowej lokalizacji z Rządowego Programu Inwestycji Lokalnych, zostaną w samorządowej kasie, bo to pieniądze "przypisane" do inwestycji, a nie lokalizacji.
- Możliwa jest zatem zarówno kontynuacja prac przy Jagiellońskiej, jak i budowa w nowej lokalizacji - zapowiada.
Nie wyklucza też powrotu do koncepcji rozpatrywanej dwie kadencje temu, która dotyczyła budowy ośrodka na obrzeżach Sanoka, w dzielnicy Olchowce.
- I o to będziemy walczyć - podkreśla Agnieszka Michalczewska. - Z tym, że teraz nie odpuścimy i nie damy się już zwodzić obietnicom. Nasze dzieci wystarczająco długo czekają na to, aby w końcu mogły uczyć się i rozwijać w godnych warunkach. Mamy XXI wiek, a nasze dzieci muszą przebywać w starym, zagrzybionym budynku. To wstyd - mówi. I dodaje: - Przez nieudolność władzy naszym dzieciom odbiera się możliwość rozwoju.
- Mam świadomość tego, że warunki w SOSW są trudne - przyznaje starosta. Dodaje: - Chciałem za wszelką cenę, i to był nasz priorytet, aby przenieść część z ulicy Lipińskiego. Kiedy pojawiła się taka możliwość, zaczęliśmy działać. Na tamten czas rozwiązanie było optymalne i zaakceptowane przez wszystkie strony - starostwo, kierownictwo i rodziców SOSW. Dzisiaj warunki i potrzeby są już inne, ale mamy większe możliwości, także finansowe, bo spłaciliśmy kredyty, które kilka lat temu ograniczały nasze działanie. Trzeba jeszcze raz przeanalizować, jakie dzisiaj są potrzeby SOSW i wtedy będzie można podjąć decyzję, co dalej.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum prywatne