Zamiast odstrzału może być przeprowadzka niedźwiedzi

Niedzwiedz
Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska na temat odstrzału niedźwiedzi
Źródło: TVN24
"Niedźwiedzie z Bieszczad mogą znaleźć nowy dom w Tatrzańskim Parku Narodowym" – ogłosił Michał Drożała, podsekretarz stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska. By rozpocząć formalności, konieczny ruch ze strony wójta Cisnej.

O możliwości uratowania bieszczadzkich niedźwiedzi Drożała poinformował w mediach społecznościowych w piątek. Wyjaśnił, że po wycofaniu przez wójta Cisnej dokumentów zezwalających na odstrzał niedźwiedzi Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska "od razu zmieni decyzję i rozpocznie proces relokacji".

"TPN i GDOŚ są w pogotowiu, czekamy tylko na sygnał od gminy Cisna" – napisał polityk. Po relokacji niedźwiedzie mają zostać objęte stałym monitoringiem.

Wcześniej przeciwko odstrzałowi niedźwiedzi protestowali aktywiści, przyrodnicy i polityczki. "Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska podjęła bardzo złą decyzję, wydając zgodę na zabicie trzech niedźwiedzi. Polskie instytucje odpowiedzialne za ochronę przyrody od lat nie robią zbyt wiele, żeby zapobiegać konfliktom z udziałem niedźwiedzi w Bieszczadach. Przypominaliśmy to od kilku dobrych lat, upominaliśmy się o całoroczne strefy ochrony w miejscach gawrowania, wskazywaliśmy na problemy i na ile mogliśmy pomagaliśmy miejscowym pszczelarzom w zabezpieczaniu pasiek. GDOŚ wybrał odstrzał wbrew negatywnej opinii Państwowej Rady Ochrony Przyrody" - czytamy na facebookowym profilu Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze.

Fundacja zaapelowała o "natychmiastowe wycofanie się z decyzji dotyczącej odstrzału trzech niedźwiedzi brunatnych w gminie Cisna i wdrożenie działań na rzecz zapobiegania sytuacjom konfliktowym, które wciąż nie są realizowane w województwie podkarpackim, w tym przyjęcia strategii ochrony tego gatunku w Polsce. Przykład Tatrzańskiego Parku Narodowego dowodzi, że przeciwdziałanie konfliktom na linii niedźwiedź - człowiek jest możliwe. Nie zmienia to faktu, że w naszym kraju brakuje systemowego rozwiązania dotyczącego ochrony niedźwiedzi brunatnych" - czytamy w petycji skierowanej do Piotra Otawskiego, dyrektora Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.

Fundacja domagała się od GDOŚ m.in. wycofania się z decyzji o odstrzale i niepodejmowania takich decyzji w przyszłości; tworzenia całorocznych stref ochrony wokół miejsc gawrowania i wydzielenia ostoi dla niedźwiedzi w miejscu projektowanych rezerwatów przyrody w Bieszczadach; wprowadzenia zakazu dokarmiania, nęcenia i wabienia zwierząt w ramach prowadzonej w Bieszczadach gospodarki łowieckiej; powołania grupy interwencyjnej, która na wzór rozwiązań stosowanych w polskich Tatrach; wsparcia lokalnych społeczności poprzez wprowadzanie i zakup specjalnych pojemników na odpady i kompostowników oraz uporządkowania kwestii obowiązujących danych dotyczących liczebności niedźwiedzi. "Obecnie w przestrzeni publicznej krążą różne liczby, które nie wynikają z badań naukowych prowadzonych w terenie, a z obciążonych błędem zawyżenia tzw. całorocznych obserwacji" - podkreślili członkowie Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze.

"Trzęsą gaciami przed myśliwymi, leśnikami, samorządowcami"

Do decyzji GDOŚ odniósł się także przyrodnik Adam Wajrak: "Niedźwiedź w Polsce jest skrajnie nieliczny (naprawdę włóżcie między bajki liczby podawane przez leśników, że niby jest ich 300). Powód odstrzału: bo niedźwiedzie są uciążliwe i podchodzą pod zabudowania. No jasne, że podchodzą, jak ludzie walą wszystko do kompostowników, bo śmieci w bieszczadzkich gminach nie są zabezpieczane, bo fotobiznes nęci czym się da te zwierzęta pod swoje czatownie, bo leśnicy walą żarcie pod ambony" - napisał w mediach społecznościowych.

"(...) ten rząd podobnie jak poprzednie trzyma w szufladzie zrobioną nie wiadomo już ile lat temu strategię zarządzania tym gatunkiem i nie ma zamiaru jej wdrożyć, żeby nie narazić się Lasom Państwowym. Ale decyzja o odstrzale? Proszę już jest i to nawet wbrew opinii Państwowej Rady Ochrony Przyrody. Choć obiecywali ochronę przyrody jak przychodzi co do czego to trzęsą gaciami przed myśliwymi, leśnikami, samorządowcami itp. A problem na linii człowiek niedźwiedź da się rozwiązać bez zabijania. Pokazuje to przykład Tatr, gdzie wchodzi 4 miliony turystów i gdzie mamy jedno z najwyższych zagęszczeń niedźwiedzi w Europie i gdzie jak się okazuje można niedźwiedziami, ale przede wszystkim ludźmi tak zarządzać, że nie ma kłopotów, choć kiedyś były gigantyczne" - dodał (pisownia oryginalna).

WWF: niedźwiedzie odwiedzają siedliska ludzkie, bo znajdują tam łatwo dostępny pokarm

"W naszej ocenie jest to jednak eliminacja wyłącznie skutku, a nie przyczyny konfliktów między drapieżnikami a ludźmi. Niedźwiedzie odwiedzają siedliska ludzkie, bo znajdują tam łatwo dostępny pokarm – często nieodpowiednio niezabezpieczone odpady! Jeżeli ten problem nie będzie rozwiązany, niedźwiedzie będą wracać" - napisało WWF, przypominając, że podobnego zdania jest Państwowa Rada Ochrony Przyrody, która negatywnie odniosła się do idei odstrzału ww. osobników, stwierdzając, że odstępstwa od ścisłej ochrony gatunków "mogą być wydawane jedynie w przypadku braku rozwiązań alternatywnych".

"Tymczasem w gminie Cisna incydenty z udziałem niedźwiedzi wynikały z tego, że trzy wskazane osobniki odwiedzały miejsca składowania odpadów, przyzwyczaiły się do tego źródła pokarmu i do niego z powodzeniem wracały. Apelujemy więc, by to niezabezpieczone przed niedźwiedziami odpady były eliminowane! Od lat działamy na rzecz minimalizowania przyczyn konfliktów z niedźwiedziami, dlatego udostępniamy kontenery niedźwiedzioodporne i grodzenia elektryczne zniechęcające drapieżniki do odwiedzin ludzkich siedlisk. Wierzymy, że to słuszna droga ku pokojowej koegzystencji ludzi i niedźwiedzi" - zaznaczono.

Interwencja polityczek Lewicy

Interwencję w sprawie niedźwiedzi podjęły też senatorka Magdalena Biejat i posłanka Daria Gosek-Popiołek. Skierowały pismo do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Domagają się ujawnienia podstaw prawnych decyzji o odstrzale oraz analiz, które ją uzasadniają. Pytają także między innymi o zastosowanie alternatywnych środków, jakie można przedsięwziąć w tej sytuacji.

GDOŚ dał zgodę na odstrzał trzech niedźwiedzi

Decyzja zapadła w poniedziałek, 7 lipca, w odpowiedzi na zgłoszoną przez wójta gminy Cisna "potrzebę eliminacji zagrożenia, jakie niedźwiedzie mogą stanowić dla bezpieczeństwa publicznego". Jak zapewniła GDOŚ, jej wydanie poprzedziła" szczegółowa analiza sytuacji oraz narastająca liczba incydentów spowodowanych przez te osobniki".

Pozwolenie na odstrzał niedźwiedzi zostało wydane, ponieważ - jak wyjaśniono w uzasadnieniu decyzji - ich płoszenie, odstraszanie i odławianie nie przyniosło oczekiwanych skutków. GDOŚ podkreśla przy tym, że odstrzał to zawsze ostateczność. "Działania mają przede wszystkim zapewnić bezpieczeństwo, nie naruszając przy tym zasad ochrony przyrody" - podkreślono w komunikacie.

Decyzja ważna jest do końca grudnia 2026 roku. Z zastrzeżeniem, że celem mogą być tylko "osobniki zbliżające się do ludzi, bądź penetrujące regularnie siedziby lub siedliska ludzkie, stwarzając tym samym realne zagrożenie dla bezpieczeństwa osób przebywających na terenie Gminy Cisna". Zwierzęta będzie można zabić dopiero wtedy, kiedy inne metody - płoszenie za pomocą petard hukowych, rac, czy armatek dźwiękowych, odstraszanie za pomocą strzelania gumowymi kulkami, czy odławianie i relokacja - nie przyniosą efektów.

Argumentem dla GDOŚ była liczba i charakter incydentów z udziałem niedźwiedzi na obszarach zabudowanych. "Świadczą o stwarzaniu realnego niebezpieczeństwa dla człowieka i jego mienia oraz mają charakter cykliczny. Intensywność incydentów z udziałem konkretnych niedźwiedzi rośnie" - stwierdzono w uzasadnieniu.

Jak stwierdziła wcześniej GDOŚ, "wszystkie zgłoszone incydenty polegały na przemieszczaniu się i żerowaniu niedźwiedzi w odległości mniejszej niż 50 metrów od ludzi, bądź zabudowań mieszkalnych".

O zgodę na odstrzał pięciu niedźwiedzi wystąpił też wójt gminy Solina Adam Piątkowski. Chodzi o osobniki, które wchodzą na posesje w poszukiwaniu jedzenia, forsują kurniki i klatki ze zwierzętami. Zaglądają też do kompostowników. Ten wniosek nadal jest debatowany. Aktualnie gmina ma zezwolenie na płoszenie wilków, niedźwiedzi i żubrów wydane w 2024 roku.

Niedźwiedzie w Polańczyku wyjadały odpadki z pojemnika na śmieci
Niedźwiedzie w Polańczyku wyjadały odpadki z pojemnika na śmieci
Źródło: Archiwum prywatne/Facebook.com

- Kierowaliśmy się przede wszystkim kwestiami zapewnienia bezpieczeństwa powszechnego. Podjęcie takiej decyzji jest ostatecznością i jest poprzedzone szczegółową analizą konkretnego przypadku. W ciągu ostatniego roku w gminie Cisna było 75 incydentów związanych z napotkaniem niedźwiedzia, z czego 65 to były incydenty związane z terenami zabudowanymi. - powiedział na środowej konferencji prasowej Piotr Otawski, dyrektor Generalny

Niedźwiedź pod ochroną

Obecnie w południowo-wschodniej Polsce, głównie w Bieszczadach, Beskidzie Niskim i na Pogórzu Przemyskim bytuje blisko 200 niedźwiedzi. To 90 procent polskiej populacji. Od 1952 roku te drapieżniki w naszym kraju objęte są ścisłą ochroną gatunkową. Oznacza to, że nie można ich zabijać, ranić, łapać, płoszyć i niepokoić, niszczyć ich siedlisk, przetrzymywać w niewoli ani handlować nimi lub ich pogłowiem, skórami, czy tłuszczem. Każde naruszenie tych zakazów jest karalne - może grozić grzywna, ograniczenie wolności, a nawet do pięciu lat więzienia.

Jak informuje GDOŚ, na Podkarpaciu w 2023 roku odnotowano dwa ataki niedźwiedzi na ludzi, a w 2025 roku - jeden przypadek. Najczęściej do takiej sytuacji dochodzi na terenach leśnych, gdy człowiek zaskoczy niedźwiedzia lub znajdzie się zbyt blisko gawry.

Choć z natury te drapieżniki są płochliwe i unikają kontaktu z ludźmi, w ostatnich latach coraz częściej można je zauważyć w pobliżu siedzib ludzkich. Szczególnie aktywne są wiosną, kiedy wybudzone z zimowego snu są głodne.

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Czytaj także: