Po śmierci 32-letniej Justyny Karaś przed siedzibą Starostwa Powiatowego w Dębicy (woj. podkarpackie) odbyła się pikieta mieszkańców. Uczestnicy chcieli w ten sposób zaprotestować przeciwko nieprawidłowościom, do jakich - ich zdaniem - ma dochodzić w dębickim szpitalu. Pojawił się także poseł Paweł Poncyljusz, który zapowiedział kontrolę poselską w lecznicy. W poniedziałek placówka wydała oświadczenie w sprawie śmierci 32-latki.
Pikieta mieszkańców i konferencja Pawła Poncyljusza (Koalicja Obywatelska) odbyły się w poniedziałek (13 lutego) o godzinie 13 przed siedzibą Starostwa Powiatowego w Dębicy, który jest organem prowadzącym dla dębickiego szpitala. Została zorganizowana po śmierci 32-letniej dębiczanki, Justyny Karaś, która 24 stycznia trafiła na SOR miejscowego szpitala.
W proteście udział wzięło kilkadziesiąt osób. Wśród nich byli też bliscy i znajomi zmarłej Justyny. - Chcieliśmy zamanifestować przeciwko działaniom w Szpitalu Powiatowym w Dębicy, gdzie naszym zdaniem, prowadzona była nieudolna próba ratowania Justyny. Zmarła młoda kobieta, matka dwójki małych dzieci. Czujemy wielki ból i stratę - mówi nam pan Piotr, przyjaciel rodziny zmarłej kobiety.
- Zależy nam na tym, aby ktoś zajął się sprawą i w sposób rzetelny i obiektywny wyjaśnił wszystkie jej okoliczności. Będziemy dążyć do poznania prawdy na temat tego, co wydarzyło się w dębickim szpitalu - dodał. To dlatego - jak przekazał - rodzina zawnioskowała o wyłączenie dębickiej prokuratury ze sprawy. Wniosek w tej sprawie w poniedziałek wpłynął do Prokuratury Rejonowej w Dębicy.
Poseł zapowiedział kontrolę w szpitalu
Paweł Poncyljusz, obecny w poniedziałek na pikiecie, zapowiedział kontrolę poselską w dębickim szpitalu. W miejscowym starostwie złożył też wniosek, aby na najbliższej sesji rady powiatu radni zajęli się sprawą śmierci pani Justyny i sytuacją dębickiego SOR-u, na którym - jak przekazał, powołując się m.in. na relacje medyków zatrudnionych w szpitalu w Dębicy - ma brakować lekarzy. - Skieruję wniosek do starosty, aby natychmiast przeprowadził kontrolę odnośnie tego, jak wygląda sytuacja w lecznicy i na szpitalnym oddziale ratunkowym - powiedział. O sprawie ma też powiadomić Narodowy Fundusz Zdrowia.
Starosta dębicki był w poniedziałek nieuchwytny. - Jest w delegacji - usłyszeliśmy w sekretariacie Starostwa Powiatowego w Dębicy. Pismo posła Poncyljusza ma mu zostać przekazane we wtorek.
Dyrektor na urlopie, szpital wydał oświadczenie
Dyrektor dębickiego szpitala, którego chcieliśmy poprosić o komentarz do sprawy, do 16 lutego przebywa na urlopie. Nikt inny w placówce nie jest upoważniony do udzielania informacji mediom.
W poniedziałek przed południem na stronie szpitala ukazało się oświadczenie dyrekcji ZOZ w Dębicy. Kierownictwo placówki informuje w nim, że zdecydowało się zabrać głos w sprawie w związku "z ilością nieprawdziwych faktów powielanych przez środki masowego przekazu, w tym przede wszystkim media społecznościowe, które pokazują problem jednostronnie nie znając szczegółów sprawy".
"Zmarła młoda kobieta, żona i matka. Jest to niewyobrażalna tragedia. Dlatego przede wszystkim składamy wyrazy współczucia rodzinie zmarłej" - czytamy w oświadczeniu.
Dalej kierownictwo zapewnia, że aby wyjaśnić przyczyny i okoliczności śmierci pani Justyny, "szpital w pełni współpracuje z organami ścigania, które badają sprawę". "Prokuratura otrzymała dokumentację medyczną pacjentki i na bieżąco udzielamy wszelkich informacji i wyjaśnień" - podkreślono.
Z komunikatu dowiadujemy się też, że w szpitalu został powołany specjalny zespół do ustalenia, czy sposób udzielania świadczeń zdrowotnych był zgodny z zasadami sztuki lekarskiej oraz obowiązującymi procedurami medycznymi.
Jak informuje kierownictwo placówki, z dotychczasowych ustaleń wynika, że "pacjentka została przyjęta do SOR z zachowaniem procedur postępowania i przez cały czas pobytu w oddziale miała wykonywane badania diagnostyczne oraz była leczona adekwatnie do zgłaszanych przez chorą dolegliwości".
W oświadczeniu napisano też: "Po postawieniu ostatecznej diagnozy i konsultacji kardiochirurgicznej niezwłocznie zorganizowano transport do kliniki kardiochirurgicznej w Rzeszowie. Zaprzecza to wersji przedstawianej w mediach, że pacjentka leżała w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym, nikt się nią nie interesował i nic się nie działo".
Zmarła po kilku godzinach pobytu na SOR. Nie doczekała operacji
Do tragedii doszło 24 stycznia. 32-letnia Justyna Karaś około godziny 16 źle się poczuła. Jak relacjonuje jej mąż Krzysztof, miała m.in. duszności i problemy ze wzrokiem. Rodzina wezwała karetkę. Ratownicy wykonali EKG, badanie wykazało drobne zmiany, kobieta została przetransportowana na SOR dębickiego szpitala.
Mężczyzna poinformował ratowników, że w rodzinie żony jest zespół Marfana i kobieta może być nim obciążona. To genetyczna choroba tkanki łącznej, która powoduje u chorych m.in. problemy ze wzrokiem czy układem sercowo-naczyniowym. Może też prowadzić do tętniaka aorty.
Przez cały pobyt w szpitalu kobieta była w stałym kontakcie z mężem. Jak relacjonuje mężczyzna, pani Justyna czuła się coraz gorzej. Była słaba, miała niskie ciśnienie. O swoim stanie i o tym, co dzieje się na oddziale, pisała mężowi w wiadomościach SMS.
O godzinie 21 lekarze wykonali tomografię komputerową, która wykazała, że powstał tętniak, którego trzeba pilnie operować. Zapadła decyzja o przetransportowaniu kobiety do szpitala w Rzeszowie. Karetka - jak twierdzi mąż - miała wyjechać jednak z Dębicy dopiero po północy. 32-latka nie doczekała operacji. Zmarła w trakcie transportu do szpitala w Rzeszowie.
Śledczy wyjaśniają sprawę śmierci 32-latki
Śledztwo w sprawie śmierci 32-letniej Justyny Karaś zostało wszczęte na wniosek rodziny zmarłej 25 stycznia przez Prokuraturę Rejonową w Dębicy. Toczy się z artykułu 160 par. 2 Kodeksu karnego, który dotyczy narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu i artykułu 155 Kodeksu karnego, który dotyczy nieumyślnego spowodowania śmierci.
Wstępne wyniki sekcji zwłok wykazały, że kobieta zmarła z powodu zawału serca. Śledczy czekają na kompleksową opinię biegłych.
Prokuratura przesłuchała męża zmarłej kobiety, zabezpieczyła dokumentację medyczną i monitoring ze szpitala.
Po tym, jak sprawę nagłośnili lokalni dziennikarze, sprawą zainteresował się Rzecznik Praw Pacjenta, który także wszczął postępowanie w sprawie śmierci 32-latki.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24