Niedźwiedzica zabiła ponad 20 kóz. To matka z dwoma młodymi. Wójt chce odstrzału

Niedźwiedzie w Polańczyku wyjadały odpadki z pojemnika na śmieci
W gminie Lutowiska w Bieszczadach będzie można płoszyć niedźwiedzie - przekazał Łukasz Lis, rzecznik prasowy RDOŚ w Rzeszowie
Źródło: TVN24

W Bukowcu i Górzance w gminie Solina na Podkarpaciu niedźwiedzica zabiła 24 kozy. Wójt wystąpił do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska o odstrzał pięciu niedźwiedzi. Chce redukcji populacji. - To już nie są żarty, to bezpośrednie zagrożenie życia i zdrowia - argumentuje. - Najbardziej efektywną metodą łagodzenia sytuacji konfliktowych jest profilaktyka i edukacja społeczeństwa - kontrują przyrodnicy i apelują do wójta o wycofanie się z tego pomysłu.

W województwie podkarpackim żyje największa populacja niedźwiedzi w Polsce. Ich występowanie koncentruje się głównie w Bieszczadach. Choć z natury te drapieżniki są płochliwe i unikają kontaktu z ludźmi, w ostatnich latach coraz częściej można je zauważyć w pobliżu siedzib ludzkich. Szczególnie aktywne są wiosną, kiedy wybudzone z zimowego snu są głodne. Wabi je łatwo dostępny pokarm w kompostownikach i śmietnikach. Zdarza się, że w poszukiwaniu jedzenia forsują kurniki i klatki ze zwierzętami.

W nocy z soboty na niedzielę w miejscowości Bukowiec w powiecie leskim na Podkarpaciu niedźwiedzica weszła na teren gospodarstwa rolnego, wyłamała jedną z desek w budynku, w którym przebywały kozy, weszła do środka i zabiła 21 z nich. W piątek w nocy ta sama niedźwiedzica zabiła trzy kozy w sąsiedniej Górzance.

Na początku kwietnia była widziana z młodymi w Polańczyku. Na nagraniu, które trafiło do mediów społecznościowych widać, jak zwierzęta wspinają się na ogrodzenie prywatnej posesji, przeskakują płot, wbiegają na teren prywatny, później przechodzą przez jezdnię i znikają za pagórkiem.

To ta sama niedźwiedzica, o której pisaliśmy na portalu tvn24.pl dwa lata temu, w kwietniu 2023 roku. Zwierzę forsowało wówczas kurniki, gołębniki i klatki, skąd wyjadało drób i króliki.

Niedźwiedzica została wtedy odłowiona, wyposażona w obrożę telemetryczną i wywieziona pod polsko-słowacką granicę. To dzięki tej obroży wiemy, że to ona jest odpowiedzialna za ataki na kozy w Górzance i Bukowcu. To około czteroletnia samica z dwoma około półtorarocznymi młodymi.

W 2023 roku niedźwiedzica została odłowiona i wywieziona poza teren gminy Solina
W 2023 roku niedźwiedzica została odłowiona i wywieziona poza teren gminy Solina
Źródło: Fundacja Bieszczadziki

Wójt chce odstrzału niedźwiedzi

- Od 2019 roku mamy problem z niedźwiedziami. Wszystkie nasze działania są bezskuteczne. Płoszenie, odstraszanie i odławianie nie przynoszą żadnych rezultatów. Liczba niedźwiedzi jest bardzo duża. Mieszkańcy są zbulwersowani, jest bezpośrednie zagrożenie życia i zdrowia - powiedział nam wójt Soliny Adam Piątkowski.

Poinformował, że zbiera w gminie Solina podpisy mieszkańców pod petycją do premiera z wnioskiem o redukcję populacji niedźwiedzi w Bieszczadach.

W petycji wójt będzie wnioskował o odstrzał "problematycznych osobników". - Tych, które "zamieszkały" razem z nami - podkreślił wójt. - Nam niedźwiedzie nie przeszkadzają, one tu były, są i będą, ale w tej chwili populacja jest rozrośnięta. Zachowania niektórych osobników już naprawdę zagrażają mieszkańcom - dodał.

Zbieranie podpisów pod petycją - jak przekazał wójt - potrwa dwa, trzy tygodnie. Później dokument trafi na biurko premiera, Donalda Tuska. "Z uwagi na nadmierny przyrost populacji w chwili obecnej konieczne jest podjęcie działań w obszarze zmiany prawa zmierzających do umożliwienia redukcji gatunku" - argumentował w komunikacie opublikowanym w mediach społecznościowych Urzędu Gminy w Solinie.

- To już naprawdę trzeba przerwać, - podkreślił. I przywołał przykład Słowacji, gdzie rząd wprowadził stan wyjątkowy i wydał zgodę na odstrzał 350 niedźwiedzi. Decyzję o odstrzale podjęto po wydarzeniach z końca marca, kiedy służby odnalazły ciało poszukiwanego 59-latka, najprawdopodobniej zaatakowanego przez niedźwiedzia. Jego zwłoki znaleziono w leśnych zaroślach poza obszarem chronionym, około kilometra od zamieszkałych terenów w powiecie Desna w środkowej Słowacji.

- Słowacja sześć razy mniejsza od Polski, a mają, nie wiem, ile, 800, 900 niedźwiedzi? I u nich 350 można po prostu zredukować, a u nas nie można zastrzelić jednego, dwóch? Za chwilę dojdzie do tragedii, niedźwiedź kogoś zabije i kto będzie za to odpowiadał? - powiedział w rozmowie z tvn2.4.pl Adam Piątkowski.

Wójt gminy Solina chce pilnej interwencji władz w sprawie niedźwiedzi w Bieszczadach.

- Powiem z własnego przykładu - na osiedlu, na którym mieszkałem, jest 30 posesji, może ponad, i na każdej jednej posesji wszyscy sąsiedzi mieli wizyty niedźwiedzi. Mnie odwiedziły kilka razy. To już nie są żarty - podsumował wójt.

Wniosek o odstrzał pięciu osobników

Sprawą zabicia przez niedźwiedzicę kóz w Bukowcu i Górzance zajmuje się już Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Rzeszowie. - Nasi pracownicy udali się na miejsce, oszacowali szkodę. Teraz ta szkoda zostanie wyceniona i właścicielom zostaną wypłacone odszkodowania - mówi nam Łukasz Lis, rzecznik RDOŚ w Rzeszowie.

Za szkody w inwentarzu spowodowane przez dzikie zwierzęta właścicielom pieniądze wypłaca je Skarb Państwa. W 2023 roku RDOŚ odnotował 22 szkody spowodowane przez niedźwiedzie, które kosztowały łącznie ponad 600 tysięcy złotych.

Gmina Solina ma zezwolenie na płoszenie wilków, niedźwiedzi i żubrów wydane w 2024 roku. Jak przekazała nam Joanna Niedźwiecka, rzeczniczka prasowa Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, w poniedziałek 14 kwietnia do RDOŚ wpłynął wniosek z Urzędu Gminy w Solinie o zezwolenie na odstrzał pięciu niedźwiedzi.

Jak podkreśla rzeczniczka, zgoda na odstrzał niedźwiedzi wydawana jest tylko w ściśle określonych przypadkach i za każdym razem poprzedzona jest wnikliwą analizą danego zdarzenia. Można ją wydać dopiero wtedy, kiedy inne metody - płoszenie za pomocą petard hukowych, rac, czy armatek dźwiękowych, odstraszanie za pomocą strzelania gumowymi kulkami, czy odławianie i relokacja nie przynoszą efektów.

Zgoda na płoszenie 

W gminie Lutowiska w Bieszczadach będzie można płoszyć niedźwiedzie. Zgodę na to wyraziła Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Rzeszowie, na wniosek wójta gminy. Poinformował o tym Łukasz Lis, rzecznik prasowy RDOŚ w Rzeszowie.

Do płoszenia niedźwiedzi będzie można użyć petard, pistoletów hukowych, świateł stroboskopowych i markerów do paintballu. Można też używać broni gładkolufowej, ale tylko z amunicją, która nie zrani zwierzęcia. Niedźwiedzie można płoszyć dopiero, gdy zbliżą się do zabudowań na mniej niż 300 metrów. Nie wolno ich zabijać.

Nie strzelać, a edukować

Odstrzałowi niedźwiedzi zdecydowanie sprzeciwiają się przyrodnicy. - Odstrzał redukcyjny jako metoda prewencji sytuacji konfliktowych pomiędzy człowiekiem i dzikimi zwierzętami, nie jest oparta na wiedzy naukowej i nie jest adekwatnym narzędziem redukującym ilość szkód wyrządzanych przez niedźwiedzie - uważa Robert Gatzka, biolog ze Stowarzyszenia Park Ochrony Bieszczadzkiej Fauny.

Jak dodaje, badania naukowe oraz przykłady z innych krajów Europy pokazują, że najbardziej efektywną metodą łagodzenia sytuacji konfliktowych jest profilaktyka, edukacja społeczeństwa i prewencja - odpowiednie zabezpieczanie zwierząt gospodarskich oraz śmietników i kompostowników. Bo dla drapieżnika nieodpowiednio zabezpieczone zwierzęta to łatwy do zdobycia pokarm.

Niedźwiedzie w Polańczyku wyjadały odpadki z pojemnika na śmieci
Niedźwiedzie w Polańczyku wyjadały odpadki z pojemnika na śmieci
Źródło: Archiwum prywatne/Facebook.com

- Niedźwiedź z natury stroni od ludzi i nie za chętnie się do nich zbliża, ale jeśli raz, drugi, trzeci znajdzie w kompostowniku jedzenie, to uczy się, że ono tam jest. W tym przypadku problem jest o tyle większy, że mamy do czynienia ze problematyczną niedźwiedzicą z dwójką młodych, która kształci następne pokolenie problematycznych niedźwiedzi. I obawiam się, że ona już nie będzie do odratowania, bo to zaszło za daleko - mówi nam Robert Gatzka.

Jednocześnie podkreśla, że w całej bieszczadzkiej populacji niedźwiedzi, problematyczne osobniki stanowią niewielki procent. - Ona robi po prostu bardzo zły pijar dla całego swojego gatunku, co powoduje, że lokalne władze w sposób populistyczny podejmują decyzje nie zważając na fakty, a fakty są takie, że niedźwiedzi wcale nie jest nie wiadomo jak dużo, tylko - tak jak w tym przypadku, niedźwiedzie się przemieszczają i te same osobniki są obserwowane w różnych miejscach, co może sprawiać pozorne wrażenie, że jest ich więcej - wyjaśnia ekspert.

W ubiegłym roku, kiedy w gminie Solina funkcjonowała specjalna grupa interwencyjna, niedźwiedzicę udawało się utrzymywać z dala od siedzib ludzkich, ale pieniądze na jej funkcjonowanie się skończyły i problem powrócił.

- Ta grupa robiła świetną robotę. W czasie, kiedy działała nie dochodziło do żadnych szkód. Niestety, w przypadku naszej niedźwiedzicy na działanie było już za późno, bo ta samica jest już bardzo przyzwyczajona do ludzi. Była odstraszana, a po kilku godzinach znowu wracała w to samo miejsce - opowiada biolog.

W Tatrach taka grupa funkcjonuje z powodzeniem od lat, z tym, że tam do niedźwiedzi strzela się z broni palnej kulami gumowymi, w Bieszczadach strzelano z paintballa. Tam też - jak podkreśla Robert Gatzka, duży nacisk kładzie się też na profilaktykę. - Wszystkie schroniska otoczone są pastuchami elektrycznymi, nie ma tam zwykłych śmietników, tylko specjalne pojemniki niedźwiedzioodporne od Fundacji WWF - wyjaśnia nasz rozmówca.

Niedźwiedź na cmentarzu w Wołkowyi (woj. podkarpackie)
Niedźwiedź na cmentarzu w Wołkowyi (woj. podkarpackie)
Źródło: Paweł Debinski

Niektóre bieszczadzkie gminy kopiują dobre, tatrzańskie wzorce i zaopatrzają się w antyniedźwiedziowe kontenery. Zwiększają też frekwencję odbioru odpadów komunalnych. - Gmina Lutowiska już zamówiła kilkanaście niedźwiedzioodpornych śmietników i zamierza wymienić wszystkie przydrożne śmietniki na przedmieściach. W gminie Czarna, gdzie mieliśmy ogromny problem z niedźwiedziami udało się go rozwiązać poprzez zmianę frekwencji odbioru odpadów. Jasne, incydenty z udziałem niedźwiedzi się nadal zdarzają, ale jest ich dużo mniej - podkreśla biolog.

Edukacja i działania profilaktyczne są, według biologa, najważniejsze. - Niedźwiedzie chętnie korzystają z źródła pokarmu, które jest najłatwiej dostępne, a niezabezpieczone kompostowniki i śmieci przy naszych posesjach, to dla nich atrakcyjny i łatwo dostępny pokarm. I nawet jeśli odstrzeli się problematyczne osobniki, to będzie to tylko krótkotrwałe rozwiązanie, bo nie zabezpieczając odpowiednio odpadów, zwabimy następne niedźwiedzie - podsumowuje Robert Gatzka.

Pod ścisłą ochroną

Obecnie w południowo-wschodniej Polsce, głównie w Bieszczadach, Beskidzie Niskim i na Pogórzu Przemyskim bytuje blisko 200 niedźwiedzi. To 90 procent polskiej populacji. Od 1952 roku te drapieżniki w naszym kraju objęte są ścisłą ochroną gatunkową. Oznacza to, że nie można ich zabijać, ranić ani łapać, płoszyć i niepokoić, niszczyć ich siedlisk, przetrzymywać w niewoli, ani handlować nimi lub ich pogłowiem, skórami, czy tłuszczem. Każde naruszenie tych zakazów jest karalne - może grozić grzywna, ograniczenie wolności, a nawet do pięciu lat więzienia.

Niedźwiedzie mogą być niebezpieczne dla ludzi, gdy zaskoczymy je w ich naturalnym środowisku. Szczególnie groźnie mogą być matki z młodymi, które w obronie potomstwa mogą stanowić śmiertelne zagrożenie. Dorosły osobnik, kiedy stanie wyprostowany na tylnych łapach, mierzy ponad trzy metry wysokości, a jego waga może dochodzić nawet do pół tony. Taki niedźwiedź potrafi zabić jednym uderzeniem łapy.

Aby uniknąć spotkania z niedźwiedziem należy poruszać się wyłącznie po wyznaczonych szlakach. Unikać wieczornych, samotnych wycieczek po lasach, a jeśli już na taki spacer idziemy, to zachowywać się głośno, sygnalizując naszą obecność, bo zwierzęta są najgroźniejsze wtedy, kiedy są zaskoczone. Nie wchodzić w gęste zarośla (młodniki, uprawy), gdzie mogą przebywać te drapieżniki.

Jeśli jednak dojdzie do spotkania z niedźwiedziem, nie należy uciekać, wykonywać gwałtownych ruchów ani patrzeć zwierzęciu w oczy, bo to może sprowokować je do ataku. Najlepiej powoli, ostrożnie się wycofać. Jeśli jednak dojdzie do ataku drapieżnika, należy położyć się płasko na ziemi, przylgnąć brzuchem do podłoża rękami osłaniając szyję i głowę.

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: