Tłumy na lotnisku, a z głośników dźwięki niezastąpionego w takim momencie przeboju grupy Queen. Mistrzowie Europy wrócili do ojczyzny samolotem "Eusebio", nazwanym tak na część legendy portugalskiej piłki. Na ulicach Lizbony witały ich tłumy. Sukcesu pogratulował też prezydent kraju Marcelo Rebelo de Sousa.
Maszynę lecącą bezpośrednio z Paryża przywitał na lotnisku w Lizbonie wodny salut w narodowych barwach.
Pierwsi pokład "Eusebio" opuścili Cristiano Ronaldo i trener Fernando Santos. Pierwszy wyraźnie kulejąc. To efekt urazu, którego się nabawił w pierwszej połowy finału. Obydwaj trzymali Puchar Henriego Delaunaya.
Portugalia jest w jego posiadaniu pierwszy raz. Blisko szczęścia była już 12 lat temu, ale wtedy na jej ziemi zatrzymali ją niemożliwi Grecy. Ronaldo, wówczas 19-latek, utonął w morzu łez. Długo czekał na sukces z reprezentacją. Do Euro 2016.
Ulicami stolicy
Po wylądowaniu mistrzowie Europy wsiedli do odkrytego autokaru, którym przejechali po ulicach stolicy. Witały ich oczywiście tłumy kibiców. Następnie przyjął ich u siebie prezydent kraju Marcelo Rebelo de Sousa. Pogratulował sukcesu i podkreślił, że Portugalczycy, szczególnie ci żyjący na emigracji, powinni wzorować się na swoich piłkarzach, porzucając kompleks niższości.
- Dziś warto wspomnieć tych naszych rodaków, którzy przed laty emigrowali do Francji, żyjąc tam w fatalnych warunkach, często śpiąc na podłodze lub mieszkając w blaszanych barakach. Dziś wchodzą oni do swoich firm i mówią: Jesteśmy obywatelami pierwszej kategorii, bo jesteśmy tacy jak wy, a nawet lepsi" - podkreślił Marcelo Rebelo de Sousa.
Mistrzowska feta trwała w Lizbonie przez cały dzień.
Autor: twis/dasz / Źródło: sport.tvn24.pl