Przez wiele lat polscy skoczkowie narciarscy hotelowe oczekiwanie na zawody umilali sobie grą na konsolach. Od kilku miesięcy na pierwszym planie są jednak gitary. Na igrzyska w Pjongczangu ekipa zabrała trzy, a na niektórych wyjazdach bywają nawet cztery.
Do Korei Południowej zabrali je Piotr Żyła, Maciej Kot i odpowiadający za sprzęt Czech Michal Doleżal. Tym razem w domu zostawił swoją trener Stefan Horngacher. A to właśnie austriacki szkoleniowiec jest w tym gronie najlepszym gitarzystą, "źródłem inspiracji, wirtuozem" - jak nazwał go Kot.
W dzień opanował granie hymnu
- To było jakoś przed sezonem. Przenosiliśmy się z Hinzenbach do Planicy, a ja zastanawiałem się, na czym mógłbym skupić uwagę. Podjechaliśmy ze Stefanem do sklepu w Villach i pomógł mi wybrać gitarę - wspominał Żyła.
To właśnie Żyła uchodzi w drużynie za najbardziej zdeterminowanego w rozwijaniu muzycznego kunsztu.
- Piotrek ma bardzo dużo cierpliwości i zapału. Czasem jak weźmie gitarę, to ćwiczy dwie godziny bez przerwy. Raz w jeden dzień opanował granie hymnu Polski. Ja natomiast gram, kiedy sprawia mi to przyjemność. Dla mnie ma to być przede wszystkim relaks - wyznał Kot, który obecnie szlifuje utwór "The Unforgiven" zespołu Metallica.
Piotrek ma bardzo dużo cierpliwości i zapału. Czasem jak weźmie gitarę, to ćwiczy dwie godziny bez przerwy. Maciej Kot
- Piotrek zrobił naprawdę duże postępy i teraz można go już nawet z przyjemnością posłuchać - komplementował kolegę Dawid Kubacki.
Zespołu muzycznego skoczkowie jeszcze nie zakładają, ale być może wszystko przed nimi.
- Zdarzało nam się już grywać na dwie gitary. O koncercie może pomyślimy w Planicy po sezonie - zdradził Kot.
Autor: rk / Źródło: PAP