Żaden inny współczesny polski lekkoatleta nie może się równać z Anitą Włodarczyk. Po mistrzostwie świata, rekordzie globu i mistrzostwie Europy 27-latka dołożyła srebrny medal na najważniejszej imprezie.
Zaczynała od speedrowera, czyli wyścigach na dwóch pedałach wzorowanych na żużlu.
Początkowo rzucała dyskiem. W 2005 roku zadebiutowała w mistrzostwach polski seniorów w rzucie młotem i zajęła szóste miejsce.
Berliński szał
Jej kariera eksplodowała cztery lata temu - praktycznie co miesiąc biła rekordy życiowe. Przegrała tylko dwa razy - z nieżyjącą już Kamilą Skolimowską i z pięcioma innymi zawodniczkami na igrzyskach w Pekinie.
W 2009 roku młociarka z Rawicza była już na ustach całego, nie tylko lekkoatletycznego, świata. 8 sierpnia poprawiła rekod Polski Skolimowskiej, a dwa tygodnie temu została mistrzynią świata. W Berlinie, już drugim rzutem pobiła rekord świata (77,96). Jej radość była tak szalona, że skręciła kostkę i zakończyła udział w konkursie.
Dogonić Kamilę
6 czerwca 2010 roku w Bydgoszczy Polka poprawiła własny rekord świata - na 78,30 (odebrany jej potem przez Niemkę Betty Heidler).
Potem Polka sięgnęła jeszcze po dwa medale. W 2010 roku w Barcelonie została brązową medalistką, a w tym roku w Helsinkach nie miała sobie równych.
W Londynie, w trakcie eliminacji, startowała w rękawicy i butach Kamili Skolimowskiej. Do pełni szczęścia Włodarczyk brakuje już tylko powtórzenia osiągnięcia nieżyjącej młociarki z Sydney - mistrzostwa olimpijskiego.
Autor: kcz / Źródło: tvn24.pl