Poniedziałek, 28 listopada Krzysztof Falkowski jest przewodniczącym Rady Powiatu w Mońkach, a jego ojciec - Józef Falkowski od kilku dni pełni funkcję nowego dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy - też w Mońkach. Co z tego wynika? Syn nadzoruje pracę ojca. - Przepraszam, że mam takiego syna, który coś potrafi, a syn ma takiego ojca - żartuje Józef Falkowski. I problem bagatelizuje, bo jak twierdzi, takie przypadki są w całej Polsce. - Taka jest specyfika w całym kraju. Chyba tacy już jesteśmy - mówi.
Józef Falkowski był przewodniczącym Rady Miejskiej, zastępcą burmistrza, a potem dyrektorem gospodarki komunalnej. Przez ostatnie 4 lata był pełniącym obowiązki dyrektora powiatowego Urzędu Pracy – do momentu oficjalnego konkursu, który też wygrał.
- Powinienem nie pracować? To małe miasto, niestety jedno z najmniejszych powiatowych. I co? Ja mam się wyprowadzić? Albo syn? - pyta starszy z Falkowskich i przekonuje, że jest odpowiednią osobą na odpowiednim stanowisku.
"Konkurs był farsą"
Pracownicy są zasadniczo zadowoleni: - Poprawił warunki pracy i samopoczucie - mówi o dyrektorze Błażej Buńkowski, przedstawiciel załogi PUP w Mońkach.
Są też głosy krytyczne, choć wypowiadane anonimowo. - Konkurs był farsą, ponieważ połowa członków komisji jest dobrze znana panu Falkowskiemu. To są osoby żyjące z nim w dobrych stosunkach towarzyskich. Pan Falkowski jeździł z tymi osobami na wycieczki - twierdzi jeden z pracowników urzędu w rozmowie telefonicznej z reporterką "Prosto z Polski".
Sam Falkowski przekonuje, że konkurs był trudny i po prostu on wypadł najlepiej. Jednak i z tym nie zgadza się jeden z pracowników, który chce pozostać anonimowy. - Poziom pytań był na poziomie elementarnym, przedszkola. Komisja mogła wybrać kogo chciała i wybrała pana Falkowskiego. Jego syn jest przewodniczącym Rady Powiatu i trzyma układ z panią starostą i to jest klucz do sukcesu - padają zarzuty.
"To są slogany"
Te nagrania reporterzy programu "Prosto z Polski" odtworzyli staroście Joannie Kulikowskiej, która odpowiadała za powołanie urzędników do komisji konkursowej. - To są slogany. Żadnego układu w powiecie nie ma - przekonuje Kulikowska.
A rzecznik prasowy wojewody podlaskiego Joanna Gaweł dodaje, że wojewoda - choć miał anonimowe sygnały o możliwych nieprawidłowościach - nic nie może zrobić. - Wszystko było zgodne z prawem, ale budzi wątpliwości etyczne. Do wojewody wpłynęły dwa anonimy, które to sygnalizowały - mówi Gaweł.
"Jest to niezręczność"
Zanim ogłoszono konkurs do starosty docierały nieoficjalne informacje, że w Urzędzie Pracy źle się dzieje. Ale kontrola niczego nie potwierdziła, a nad sprawozdaniem z kontroli ostatecznie głosowała Rada Powiatu, w tym przewodniczący.
Joanna Kulikowska pytana o to, czy zdaje sobie sprawę z tego, że to syn Józefa Falkowskiego - jako przewodniczący Rady POwiatu rozpatrywał tę kwestię, odpowiada: - Tak. Nawet zwracałam się do niego z pytaniem czy by się nie wyłączył, ale on powiedział, że to będzie ograniczenie jego mandatu.
I dodaje: - Jest to niezręczność. Mońki są małe, ciężko o pracę, tu mam przypadek trudny.