Miami Heat grali czwarty mecz finałów NBA z nożem na gardle. W przypadku porażki praktycznie straciliby szansę na mistrzostwo. Determinacja zawodników z Florydy była widoczna od pierwszych minut spotkania, a do zwycięstwa na bardzo trudnym terenie w San Antonio poprowadził "Żar" Dwyane Wade.
93 San Antonio Spurs (Zachód) 109 Miami Heat (Wschód)
Początek spotkania należał do gospodarzy, którym szybko udało się osiągnąć kilkupunktową przewagę. Po celnym rzucie z półdystansu Gary'ego Neala na 4:38 przed końcem pierwszej kwarty prowadzili 19:11, ale wtedy do głosu doszło Miami.
W ciągu niewiele ponad minuty po cztery punkty zdobyli Chris Bosh oraz LeBron James i na tablicy wyników remis. Wreszcie bardzo dobrze prezentował się także Dwyane Wade, który w pierwszej części rzucił dziesięć "oczek", o jedno mniej od MVP sezonu zasadniczego.
Gra w obronie
Heat na drugą kwartę wychodzili z przewagę trzech punktów, którą szybko powiększyli do siedmiu po udanych akcjach Udonisa Haslema i Wade'a. Spurs systematycznie odrabiali straty i po 24 minutach mieliśmy remis po 49.
Duży wpływ miała na to poprawa gry w obronie - LeBron i Wade w drugich dwunastu minutach zdobyli w sumie już tylko osiem "oczek". Trafiać za to zaczął Tim Duncan, którego dorobek strzelecki w pierwszej części był zerowy.
Z szatni wyszli skoncentrowani
Trzecia kwarta to jednak znów skuteczna gra w ofensywie widowiskowo grającego duetu gości, ani jednego punktu nie udało się w niej za to zdobyć Tony'emu Parkerowi. Efektem była przewaga Miami, które przed decydującą partią prowadziło 81:76.
W czwartej odsłonie Wade nadal nie spuszczał z tonu i siał popłoch w szeregach "Ostróg" po obu stronach parkietu. Napędzał ataki i doskonale wyłapywał niedokładne podania. Dzięki jego doskonałej grze ekipa z Florydy odjechała na 15 punktów w połowie kwarty i do końca meczu kontrolowała grę.
D-Wade show
Najlepszy na boisku był D-Wade, który zdobył 32 punkty i co ważniejsze miał aż 6 przechwytów. James zakończył spotkanie z 33 "oczkami" na koncie, ale dziewięć z nich zdobył, gdy już było pozamiatane, więc jego wpływ nie był tak istotny.
- Grałem dzisiaj na sto procent. Wszystko, co miałem zostawiłem na boisku. Wade prawdopodobnie też. Nie możemy już pozwolić, byśmy po raz kolejny znaleźli się pod ścianą z nożem na gardle - zapowiedział na pomeczowej konferencji James.
W końcu na wyróżnienie zasłużył również Bosh, który zagrał na miarę swoich możliwości. Dobrze zaprezentował się zwłaszcza w obronie i doskonale łatał dziury pod koszem. Skończył spotkanie z 20 punktami i 13 zbiórkami. W sumie "Wielka Trójka" z Miami - James, Wade i Bosh - zdobyła 85 punktów.
- Śmierć Wielkiej Trójki była ogłoszona przedwcześnie - triumfował właściciel zespołu z Florydy Micky Arison.
Kluczowy piąty mecz po raz trzeci z rzędu i ostatni zostanie rozegrany w San Antonio w nocy z niedzieli na poniedziałek.
Najlepsi gracze: Spurs: Tim Duncan - 20 pkt., 5 zb. Heat: Dwyane Wade (nasz MVP) - 32 pkt., 6 zb., 4 as., 6 prz.
Stan rywalizacji do czterech zwycięstw: 2:2
Autor: iwan, kris//twis / Źródło: sport.tvn24.pl