Środa, 9 czerwca Woda zabiera wszystko, co spotyka na swojej drodze. Między innymi samochody. W Korzennej niedaleko Nowego Sącza - niewielki potok zamienił się w rzekę i porwał auto pana Grzegorza. Wczoraj znajomi z Korzennej zauważyli wystający ze strumienia dach auta. Prawie kilometr od miejsca, z którego porwała je woda.
Po powodzi samochód pana Grzegorza udał się w swoją ostatnią podróż. Wszystko dlatego, że kilka dni temu górski strumyczek Korzenianka w ciągu piętnastu minut zmienił się w rwącą górską rzekę. Właściciel samochodu wciąż jest poruszony tym co przeżył walcząc o auto, bo widział że, przybywa wody i nie mógł już się do niego dostać.
"Popłynęły i nie wiadomo, gdzie są"
- Samochody płynęły rzeką jak pudełka od zapałek. Jest kilka przypadków,że popłynęły i nie wiadomo gdzie są - mówi Leszek Skowron, wójt gminy Korzenna. Podobnie, jak samochód pana Grzegorza. To jego znajomi zauważyli wystający ze strumienia dach auta prawie kilometr od miejsca z którego porwała je woda.
Mężczyzna cieszył się z wymarzonego forda mondeo rocznik 2002 zaledwie trzy miesiące - Niełatwo było, bo mam żonę i dziecko. Co miesiąc musiałem odkładać przez dwa lata na ten samochód. I się skończyło jak się skończyło - mówi zrezygnowany.
Nie zdążył nawet auta ubezpieczyć. Na pomoc gminy raczej liczyć nie może, bo wielu ma gorszą sytuację materialną. - Cieszę się, że zdążyłem wyskoczyć z tego samochodu, że mnie nie porwało, bo bym leżał tu, razem z tym wrakiem - mówi pan Grzegorz.