Na metę Samaneh Beyrami Baher wpadła zziajana i zmarznięta, ponad półtorej minuty później niż najszybsza w sprincie Szwedka Stina Nilsson, ale była szczęśliwa. - Nie było tak źle - podsumowała.
Liczącą 1176 metrów trasę kwalifikacji Samaneh pokonała w czasie 4.47,91. Nilsson, najlepsza w tym sezonie sprinterka, dokonała tego w nieco ponad trzy minuty. - Tutaj jest sporo zimniej niż w moim Iranie - odparła, gdy ją zapytano na mecie o wrażenia ze sprintu techniką klasyczną, w którym uczestniczyła m.in. także Justyna Kowalczyk (odpadła w ćwierćfinale). Ostatnia z 68-osobowej stawki była mocno zziębnięta. Pod strojem narciarskim miała założony obowiązkowy hidżab.
Nie było tak źle
Zaraz potem dodała: - Nie było tak źle. Jestem z siebie dumna, moi rodacy na całym świecie pewnie także są dumni. Oni znają moją sytuację, wiedzą, że w Iranie nawet nie mamy śniegu. U nas zima trwa trzy miesiące, nie możemy trenować przez cały rok, pozostaje nam jedynie bieganie. To był olimpijski debiut amaneh Beyrami Baher, ale nie ostatni start. W czwartek pobiegnie na 10 kilometrów techniką dowolną.
Autor: twis / Źródło: Reuters