Środa, 24 marca - Złożyłem przysięgę i nie zamierzam się z niej wycofywać - powiedział TVN24 pan Bartosz, policjant dotkliwie poparzony podczas akcji komorniczej w miejscowości Komorze. Mimo, że obecnie leży w szpitalu z zabandażowaną głową, rękami, tułowiem, to jest dobrej myśli, nie zamierza odchodzić ze służby. - Wszystko będzie dobrze, tak myślę - powiedział reporterowi. W środę mężczyzna, który podpalił funkcjonariusza, usłyszał zarzuty. Grozi mu dożywocie.
- Dzisiaj czuję się już znacznie lepiej, tym bardziej, że mam bardzo dobrą opiekę - mówi policjant. I dodaje, że jutro (kiedy zostanie mu zdjęty opatrunek z twarzy) okaże się, czy będzie potrzebna operacja plastyczna. Jak mówi, prognozy lekarzy na razie są dobre. - Opieram się na ich doświadczeniu - mówi pan Bartosz.
- Myślę, że w praktycznie 100 proc. wróci sprawność jego rąk - powiedział Jerzy Sikorski, ordynator z poznańskiego szpitala, w którym leży policjant. Jakie zabiegi będzie musiał przejść pan Bartosz, jeszcze nie wiadomo.
"Bałem się o rodzinę"
Zapytany, jakie były jego pierwsze myśli po znalezieniu się w karetce, pan Bartosz wyznał: - Bałem się o dzieci i żonę.
Teraz boi się o reakcję dzieci, które jeszcze nie widziały poparzonego ojca. - Nie wiem jak zareagują, kiedy mnie zobaczą - przyznał. Na razie z synem rozmawiał tylko przez telefon. - Powiedział, że na mnie czeka - mówi policjant.
Pracy nie zmieni
Choć ostatnia interwencja mogła skończyć się dla niego jeszcze gorzej, pan Bartosz nie myśli o zmianie pracy. Zapytany, czy pojawiła się w nim myśl dania sobie spokoju ze służbą, bez wahania odpowiedział: - Nie. Wybrałem służbę, nie zawód. To był mój świadomy wybór.
- Złożyłem przysięgę i nie zamierzam się niej wycofywać. Jeśli stan zdrowia pozwoli, to chciałbym wrócić do służby - wyjaśnia policjant.
Policjanci w ogniu
Do ataku 47-letniego mieszkańca Komorza (woj. wielkopolskie) doszło we wtorek. Podczas egzekucji komorniczej mężczyzna oblał towarzyszących komornikowi policjantów benzyną i podpalił. Komornikowi nic się nie stało, a dwaj policjanci trafili do szpitala.
W środę 47-latek usłyszał zarzuty usiłowania zabójstwa, spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu i czynnej napaści na funkcjonariuszy publicznych.