Środa, 04 maja Komendant miejski policji w Ostrołęce zawiesił w pełnieniu obowiązków służbowych funkcjonariusza, który miesiąc temu próbował zaatakować butelką wódki przypadkowego mężczyznę spotkanego na stacji benzynowej, a potem pijany wsiadł do samochodu i odjechał. Komendant początkowo w zachowaniu swojego podwładnego nie widział nic złego, a dziennikarzom zarzucał nieznajomość prawa. Zawiesił go dopiero po emisji reportażu w programie "Prosto z Polski".
Na decyzję ws. policjanta trzeba było czekać tak długo z powodu przeciągających się procedur. Akta sprawy cały czas krążyły między prokuraturami. Śledczy w Wyszkowie twierdzą, że dostali je dopiero dwa tygodnie temu. Wcześniej policjanci z Ostrołęki przez dwa tygodnie czekali na wyniki badań krwi swojego kolegi.
Prawo jazdy ma nadal
Pomimo zawieszenia w pełnieniu obowiązków, policjantowi nadal nie zostało odebrane prawo jazdy. Już tydzień temu wnioskowała o to prokuratura w Wyszkowie. Okazało się, że decyzję o odebraniu mu dokumentów zaskarżył sam zainteresowany. Jak ustalili reporterzy programu "Prosto z Polski", prokuratorzy z Wyszkowa wydali także postanowienie, aby w sprawę swojego kolegi nie angażowali się policjanci z Ostrołęki i nie wykonywali żadnych czynności z nią związanych.
Policjant nietykalny
Do zdarzenia doszło ponad miesiąc temu. O dziwnym zachowaniu policjanta jego kolegów z ostrołęckiego komisariatu poinformowali świadkowie. - Trzymał w ręku butelkę pół litrową i chciał się nią zamachnąć. Do pracownicy stacji mówił "ja mu kur.. pokaże, rozpier...le mu łeb" - relacjonował wówczas jeden z nich. Wielu o zdarzeniu opowiadało, ale woleli pozostać anonimowi. - Pracownica stacji próbowała go powstrzymać. Odciągnęła go, próbował wychodzić - mówił Piotr, mieszkaniec Ostrołęki i kolejny świadek zajścia. Wszyscy zgodnie podkreślali, że po zdarzeniu policjant wsiadł do samochodu i odjechał z piskiem opon.
Świadkowie od razu wezwali policję. Według nich już samo zachowanie funkcjonariuszy w trakcie zatrzymywania swojego kolegi budziło wątpliwości. Policjanci nie wiedzieli jak mają się zachować - czy aresztować kolegę czy nie. Ponieważ zatrzymany policjant nie zgodził się na badanie alkomatem, został zabrany do szpitala na badanie krwi. Sprawą zajęli się prokuratorzy. Przełożeniu funkcjonariusza nie widzieli w jego zachowaniu powodów do zawieszenia. Zasłaniali się brakiem wyroku sądu w tej sprawie i zapowiadali, że ze wszystkimi decyzjami wstrzymają się do jego ogłoszenia.