Dach Stadionu Narodowego po godz. 13 szczelnie się zamknął. Czy w takim stanie pozostanie podczas meczu z Anglią, mimo że prognozy nie przewidują żadnych opadów?
Od rana dach na Narodowym był otwarty. "Aby trawa mogła odparować" - tłumaczy na Twitterze rzeczniczka PZPN Agnieszka Olejkowska.
Nawierzchnia była wilgotna i miękka, ale o godz. 13.30 rozpoczęła się procedura rozłożenia konstrukcji. "Dach zostanie zamknięty" - przyznała Olejkowska.
Nie wiadomo, czy pozostanie zasunięty także na czas samego meczu, bo szef Narodowego Centrum Sportu Robert Wojtaś przyznał, że w tej sprawie polska strona musi jeszcze skonsultować się z FIFA.
Na razie pewne jest to, że spotkanie eliminacyjne na pewno dojdzie do skutku, bo delegat FIFA pozytywnie ocenił stan murawy. Zgodę na rozegranie meczu wydała już policja.
Na Euro była duchota
Gdyby piłkarzom Polski i Anglii przyszło grać przy zamkniętym dachu, byłoby to o tyle niezrozumiałe, że synoptycy nie spodziewają się opadów w Warszawie w godzinie meczu.
Co więcej, biało-czerwoni nie ukrywali wcześniej, że obawiają się powtórzenia z sytuacji z meczu z Grecją podczas Euro 2012, gdy grali na Narodowym pod dachem, choć nie zewnątrz nie spadła w tym czasie ani kropla deszczu. W efekcie na trybunach i na murawie panował niesamowity skwar, który na pewno nie ułatwiał gry.
- Powietrze było niezwykle ciężkie. Było duszno - narzekał po meczu otwacia mistrzostw kapitan reprezentacji Polski Jakub Błaszczykowski.
Początek przełożonego z wtorku meczu przeciwko Synom Albionu o godz. 17. Od 14 otwarte są bramy wejściowe na Stadion Narodowy.