Wyjątkowo pokrętnie toczą się losy Dalibora Stevanovicia w polskiej ekstraklasie. Piłkarz, który przez wiele miesięcy był obiektem drwin i niewybrednych żartów, wyrósł nagle na jednego z liderów Śląska. W piątek ustrzelił hat-tricka w meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała, przechodząc do historii wrocławskiego klubu.
Słoweniec trafił do Śląska w styczniu 2012 roku z Wołynia Łuck i już w pierwszym sezonie gry sięgnął po mistrzostwo i Superpuchar Polski. Mimo to popularny "Dado" zbierał głównie negatywne recenzje. Kibice i futbolowi eksperci krytykowali go przede wszystkim za brak ruchu na boisku, nieudolny pressing i częste odpuszczanie rywalowi. Stevanović na krytykę odpowiedział najgorzej, jak mógł - domagając się, za pośrednictwem kancelarii prawnej... finansowego odszkodowania za poniesione straty wizerunkowe.
Festiwal szyderstw
Straszenie dziennikarzy i Internautów sądem sprawiło, że Stevanović stał się celem mniej lub bardziej wybrednych ataków. Sieć zalała fala szyderczych memów ze Słoweńcem w roli głównej, a telewidzowie, oglądający mecze Śląska, przy każdym głosowaniu SMS-owym ironicznie wybierali "Dado" najlepszym graczem spotkania - nawet wtedy, gdy w ogóle nie wybiegał na boisko.
Wsparcie liderów
Stevanovicia od początku starali się bronić liderzy Śląska: Przemysław Kaźmierczak i Sebastian Mila, który był wówczas kapitanem zespołu. Popularny "Roger" podkreślał, że przebieg kariery Słoweńca (grał między innymi w Realu Sociedad, Alaves i holenderskim Vitesse), a także jego postawa na treningach, świadczą o sporych umiejętnościach i tylko kwestią czasu będzie to, kiedy "Dado" wzniesię się na wyżyny także w T-Mobile Ekstraklasie, zaś "Kaz" zapewniał, że Stevanović wykonuje na boisku kawał dobrej roboty i wymieniał go w gronie najbardziej niedocenianych piłkarzy naszej ligi.
Koncert gry
Piątkowe starcie z Podbeskidziem Bielsko-Biała pokazało, że liderzy Śląska Wrocław się nie mylili. Dalibor Stevanović dał prawdziwy koncert gry, skompletował hat-tricka i przeszedł do historii jako szósty piłkarz Śląska, któremu udało się strzelić trzy gole w meczu ekstraklasy.
Do gwiazdy mu daleko
Wyczyn "Dado" nie zachwycił jednak Piotra Świerczewskiego. Wybitny reprezentant Polski podkreślił, że do miana gwiazdy Stevanoviciowi wciąż jest bardzo daleko. - Nie wydaje mi się, żeby w lidze polskiej byli w tej chwili jacyś piłkarze, którzy mogliby aspirować do miana gwiazd. Stevanović strzelił trzy gole? I co z tego! Marcin Robak, którego znam osobiście, strzelił niedawno pięć, w dodatku znacznie trudniejszemu rywalowi, jest wyróżniającym się zawodnikiem ekstraklasy, pewnie będzie królem strzelców, a kiedy wyjechał za granicę, to nie można powiedzieć, żeby się sprawdził - powiedział portalowi ekstraklasa.tv Świerczewski.
Autor: Robert Iwanek, ekstraklasa.tv