Hiszpanie przeważali, momentami wręcz dominowali, ale długo nic z tego nie wynikało. W samej końcówce, w 87. minucie, napastników wyręczył Gerard Pique i obrońcy tytułu pokonali Czechów 1:0. Spotkanie w Tuluzie prowadził Szymon Marciniak, jego asystentami też byli Polacy.
Hiszpania wygrała dwie ostatnie edycje mistrzostw Europy, a w eliminacjach do francuskiego turnieju pokonana została tylko raz. Tuż przed Euro sensacyjnie przegrała - 0:1 - z Gruzją. Media wszczęły alarm, trener Vicente del Bosque zachował spokój, a nawet zbagatelizował ten wynik. Poprosił, by poczekać, aż impreza ruszy pełną parą.
Cech łapał bądź odbijał
W bramce obrońców tytułu stanął David de Gea, który całkiem niedawno musiał tłumaczyć, że nie jest zamieszany w seksaferę - według podanych wcześniej informacji miał być w grupie zawodników, która dopuściła się napaści na tle seksualnym na nieletnią. Sprawą zajmują się teraz prawnicy piłkarza. W wyjściowej jedenastce Czechów pojawił się Tomas Rosicky - weteran, który w październiku skończy 36 lat. Miał problemy zdrowotne, długo pauzował, ale obiecywał, że ciężko pracował i będzie w formie na czas.
Hiszpanie cisnęli w pierwszej połowie, raz za razem sunęli na bramkę strzeżoną przez Petra Cecha. Brakowało im dokładności, by choć jedna z tych szarży zakończyła się sukcesem. A jeżeli strzał był celny, Cech odbijał bądź łapał piłkę. Jego koledzy z pola przed przerwą tylko raz poważnie zagrozili rywalom, jednak De Gea pewnie obronił uderzenie Tomasa Necida.
Błysk Iniesty
W drugiej części tuż po wznowieniu gry Roman Hubnik tak wybijał piłkę, że prawie wpakował ją do własnej bramki - odbiła się od słupka i wyszła na rzut rożny. To znowu była dominacja Hiszpanów. Grali widowiskowo, wymieniali podania, a gola wciąż nie było. Mogli go nawet stracić, bo Hubnik tym razem uderzył na właściwą bramkę - De Gea znowu był górą. Czesi wreszcie próbowali atakować, w 65. minucie było tak groźnie, że Cesc Fabregas wybił piłkę sprzed linii bramkowej.
Hiszpanie denerwowali się coraz bardziej. Okazji im nie brakowało, kombinowali jednak za bardzo, za dużo było tych podań, za mało strzałów.
W 87. minucie błysnął Andres Iniesta - znakomicie dośrodkował, a główką pokonał Cecha Pique, czyli obrońca. Już w doliczonym czasie potężnie z pola karnego huknął Vladimir Darida, remisu nie było, bo De Gea jakoś tę piłkę odbił.
W niedzielę rywalizację w grupie D rozpoczęli Chorwaci i Turcy - ci pierwsi wygrali 1:0 po znakomitym woleju Luki Modricia.
Autor: rk / Źródło: sport.tvn24.pl