San Antonio Spurs zamietli pod dywan Memphis Grizzlies i niezwykle gładko wygrali finał Konferencji Zachodniej 4:0. Weterani z Teksasu przez całe play-off piją z fontanny młodości i grają jak z nut. A ostatni decydujący mecz można opisać tylko i wyłącznie jako "Tony Parker show".
Cztery szybkie
93 San Antonio Spurs (2. miejsce na Zachodzie) 86 Memphis Grizzlies (5)
"Niedźwiadki" z hukiem wyleciały z rozgrywek posezonowych. Nie udało im się wygrać nawet jednego spotkania z doświadczonym zespołem z San Antonio, choć w dwóch meczach w tej serii doprowadzili do dogrywki.
Trener Spurs Gregg Popovich zademonstrował swoją wyższość nad swoim vis-a-vis Lionelem Hollinsem i zwłaszcza w końcówkach jego zawodnicy grali zdecydowanie lepiej od swoich przeciwników.
"Nowe piórka"
Tym razem przez cały mecz kontrolowali przebieg gry, a prym w drużynie gości wiódł Tony Parker, który rozegrał swoje najlepsze spotkanie w tych play-off.
- Grał niesamowicie. Z każdym rokiem jest coraz lepszy. W tym meczu znowu niósł cały zespół na swoich barkach, tak jak przez cały sezon - komplementował Parkera legendarny skrzydłowy "Ostróg" Tim Duncan.
Ekipa z Teksasu po sześciu latach znowu wystąpi w finale. Poprzednio w czterech meczach uporali się z Cavaliers LeBrona Jamesa i zostali mistrzami NBA. Tym razem znowu mogą trafić na "Króla", który przystroił się w "nowe piórka" i gra w Miami Heat.
"Minęła wieczność"
- Znowu chcieliśmy się tu znaleźć. W ostatnich latach kilka razy byliśmy bardzo blisko, a jednak odpadaliśmy. Wydaje się, jakby minęła wieczność od naszych ostatnich finałów - stwierdził 37-letni Duncan.
Sześć lat temu LeBron nie miał jednak do pomocy Dwyane'a Wade'a i Chrisa Bosha. Spurs też przeszli lifting i się odmłodzili. Oprócz żelaznej trójki Popovicha - Duncan, Parker i Ginobili - w zespole ważne role spełniają Kawhi Leonard, Tiago Splitter i Danny Green.
Chce się odegrać
By obie ekipy się spotkały, Miami Heat musi najpierw uporać się z Pacers, z którymi prowadzą w serii 2:1. Kolejne spotkanie odbędzie się we wtorek w Indianapolis, więc jeszcze wszystko jest możliwe. Niemniej prawdopodobne jest, że obrońcy tytułu znowu wygrają Wschód i dotrą do finałów.
Walka ze Spurs będzie szansą dla Jamesa, by odegrać się za upokarzającą porażkę z 2007 roku, która z pewnością głęboko siedzi w jego pamięci.
Najlepsi gracze: Spurs: Tony Parker (nasz MVP) - 37 pkt., 6 as. Grizzlies: Quincy Pondexter - 22 pkt. Spurs wygrali serię 4:0.
Autor: kris/k / Źródło: sport.tvn24.pl