Tim Krul na ustach całego świata. Bramkarz reprezentacji Holandii pojawił się na boisku w ćwierćfinałowym meczu z Kostaryką tuż przed końcem dogrywki, ale nie przeszkodziło mu to w konkursie rzutów karnych obronić dwa strzały. Dzięki niemu Pomarańczowi są w półfinale mistrzostw świata.
Od pierwszego meczu na tegorocznym mundialu Louis van Gaal stawiał na Jaspera Cillessena z Ajaksu Amsterdam. 25-latek w czterech spotkaniach puścił tylko cztery gole. W tym piątym, ćwierćfinałowym starciu z Kostaryką nie miał za wiele pracy, ale kiedy już musiał coś obronić, robił to bardzo pewnie. Na trzy minuty przed końcem dogrywki w świetnie interweniował w sytuacji sam na sam z Marco Ureną.
Odwaga i wyczucie van Gaala
Widząc jednak, że nieubłaganie nadchodzą rzuty karne, selekcjoner Pomarańczowych nakazał rozgrzewkę Timowi Krulowi. W pierwszej minucie doliczonego czasu bramkarz Newcastle United zmienił w końcu Cillesena, który nigdy wcześniej w karierze nie obronił "jedenastki".
26-latek zaś dokonał tej sztuki dwukrotnie. Intuicja i trenerski nos nie zgubiły van Gaala. Holenderski bramkarz od początku karnych sprawiał wrażenie bardzo pewnego, przed każdym strzałem próbował zahipnotyzować piłkarzy Kostaryki, podchodząc i osobiście podając piłkę.
W drugiej kolejce konkursu obronił strzał Bryana Ruiza, a przy stanie 4:3 Michaela Umany i został bohaterem całej Holandii. Pomarańczowi tym samym przełamali klątwę rzutów karnych. Wcześniej, gdy już do nich doprowadzali, zawsze odpadali. - Obronić dwie jedenastki, to nie jest normalny wyczyn. To jest moment, na który czekałem od początku przygotowań do mistrzostw świata, czyli pełne siedem tygodni - mówił później szczęśliwy bohater.
Cierpliwy Holender
Krul trafił do Newcastle w 2005 roku z ADO Den Haag. Początki - jak to w przypadku młodego piłkarza zmieniającego kraj - nie należały do najłatwiejszych. Długo był tylko zmiennikiem Shaya Givena. Pierwszy oficjalny mecz w barwach Srok rozegrał dopiero w następnym roku w meczu Pucharu UEFA z Palermo.
W 2007 roku podpisał nowy, 4-letni kontrakt, jednak zamiast gry, klub wypożyczył go do szkockiego Falkirk, by mógł się ogrywać, a w następnym roku do Carlisle United.
Do Newcastle wrócił w styczniu 2009 roku. Kilka miesięcy później wywalczył sobie miejsce w pierwszym składzie, a Sroki wprowadził do Premier League. Do dziś jest pewnym punktem tego klubu, pytanie tylko na jak długo? Na brak ofert po mundialu nie powinien narzekać.
Autor: lukl / Źródło: sport.tvn24.pl