Skoczkowie narciarscy są w opinii Witolda Bańki największą polską nadzieją na medale w igrzyskach olimpijskich w Pjongczangu. Minister sportu i turystyki liczy też na niespodzianki, ale jak zauważył, "Polska nie jest potęgą w sportach zimowych".
- I treningi, i serie próbne, i kwalifikacje wskazują, że może być bardzo dobrze. To jest oczywiście sport, który jest nieprzewidywalny, ale całym sercem będziemy jutro z chłopakami. Mam taką cichą nadzieję, że medale będą od jutra - przyznał Bańka tuż po ceremonii otwarcia XXIII Zimowych Igrzysk Olimpijskich.
I rzeczywiście, minister ma powody do optymizmu. Polscy skoczkowie czują się w Korei Południowej doskonale - w niemal wszystkich seriach treningowych po przylocie któryś z Polaków był w najlepszej trójce. Najwyżej stoją akcję broniącego tytułu Kamila Stocha, ale o doskonały wynik może postarać się szczególnie Dawid Kubacki.
Indywidualny konkurs na normalnej skoczni w sobotę o 13.30.
Skoczkowie i co dalej?
A jak Bańka widzi szanse medalowe innych Polaków? Czy powtórzenie dorobków z poprzednich igrzysk jest w ogóle możliwe? - To trudne. Sześć medali zdobytych w Vancouver i Sochi to były wyniki trochę ponad stan. W całej historii zimowych igrzysk zdobyliśmy 20 medali, w letnich 282. My nie jesteśmy potęgą w sportach zimowych - zauważył.
Ale szanse na krążki minister jednak widzi. I potencjalnych medalistów wymienia. - Liczymy na Justynę Kowalczyk, na nasze panczenistki w drużynie, jest Weronika Nowakowska i sztafeta biathlonistek, jest młoda Natalia Maliszewska w short tracku. Miejmy nadzieję, że oprócz skoczków, którzy tworzą trzon tej reprezentacji, będą także niespodzianki.
Autor: pqv / Źródło: sport.tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24