Z duszą na ramieniu Anglicy przed telewizorami, a piłkarze Roya Hodgsona na murawie w Kijowie czekali na konkurs jedenastek w ćwierćfinale. Rzuty karne wyrzucały Anglię już z Euro w 1996 i 2004 roku oraz trzykrotnie z mundiali. Od niedzieli na Wyspach źle będzie wspominać się strzały z 11 metrów również na Euro 2012.
Nastroje w Anglii są minorowe. "Znowu złamane serca po rzutach karnych", "Karna agonia" - tamtejsze media skarżą się na los.
Jeszcze przed ćwierćfinałem z Włochami przestrzegały przed konkursem jedenastek i życzyły piłkarzom Hodgsona, żeby rozstrzygnęli spotkanie na swoją korzyść w 90 minut, w najgorszym wypadku - w dogrywce.
Nie dlatego, że Włosi słyną z perfekcyjnie wykonywanych jedenastek. Po prostu na Wyspach pamięta się, że nad piłkarzami spod znaku Trzech Lwów ciąży klątwa. Angielscy piłkarze nie mają szczęścia do konkursów rzutów karnych na wielkich turniejach.
Mylił się też Beckham
Loteria decydowała, że 16 lat temu znaleźli się za burtą Euro rozgrywanego na ich boiskach. Nie mieli również szczęścia osiem lat później. W Portugalii w ćwierćfinale mierzyli się z gospodarzami.
Po 90 minutach było 1:1, w dogrywce obie strony strzeliły po golu i potrzebne były karne. I znów była powtórka z historii. Z 11 metrów pomylili się David Beckham i Darius Vassell.
Ashley, czyli fatum
Pudła w rzutach karnych wyrzuciły Anglików również z mundiali - we Włoszech, Francji i w Niemczech. W niedzielę także z Euro 2012.
Do grona piłkarskich pechowców z Wysp dołączyli Ashley Young i Ashley Cole. Pierwszy trafił w poprzeczkę, strzał drugiego obronił Gianluigi Buffon. Dla Anglików skończyło się jak zawsze.
- Wierzyliśmy, że tym razem się uda. Miało być inaczej - nie może odżałować kapitan Anglików Steven Gerrard.
Autor: twis/k / Źródło: tvn24.pl