Lepiej stołeczni Wizards Marcina Gortata nie mogli zacząć fazy play-off: ekipa z Waszyngtonu pokonała na wyjeździe Chicago Bulls 102:93. Od wygranych walkę o mistrzowskie pierścienie rozpoczęli też zeszłoroczni finaliści - Miami Heat i San Antonio Spurs.
Polski środkowy rozegrał znakomite spotkanie i drugi raz w karierze w fazie play-off zaliczył double-double - do 15 punktów dołożył 13 zbiórek.
LBJ planowo
Na zwycięstwo gości wcale się nie zanosiło, bo w ostatniej kwarcie Byki prowadziły jeszcze 87:84. Na pół minuty przed końcem zrobiło się jednak 96:90 dla Wizards i goście cennej wygranej już nie wypuścili. W serii do czterech zwycięstw (przewagę parkietu ma Chicago) prowadzą 1:0, kolejny mecz w Wietrznym mieście we wtorek.
Od wygranej 99:88 walkę o obronę tytułu zaczęli Miami Heat. LeBron James rzucił 27 punktów, Dwyane Wade dołożył 23 i na Charlotte Bobcats wystarczyło. Eksperci twierdzą, że może być to najszybsza para Wschodu i całkiem możliwe, że zakończy się "sweepem", czyli "wyszczotkowaniem". Mówiąc krótko - 4:0.
Nerwy w derbach
W zeszłym sezonie, w wielkim finale, Miami ograło 4:3 San Antonio Spurs. Najlepsza drużyna sezonu zasadniczego też wygrała minionej nocy, ale z Dallas Mavericks musiała się sporo namęczyć.
Skończyło się 90:85 dla Ostróg, a ekipa Gregga Popovicha całą przewagę zbudowała w ostatniej kwarcie. Najskuteczniejszy w derbach Teksasu był weteran i lider zespołu, Tim Duncan (27 pkt.).
Atut własnego parkietu na Zachodzie stracili za to faworyzowani Houston Rockets - po dogrywce ulegli Portland Trail Blazers 120:122.
Autor: kcz / Źródło: sport.tvn24.pl