Tomasz Frankowski, trener napastników kadry, w rozmowie z TVN24 nie chciał wskazać jednej przyczyny niepowodzenia Polski na Euro. Dodał jednak, że "być może zabrakło pewnej dozy odwagi przy podejmowaniu zmian". - Nikt nie obiecywał, że wyjdziemy z grupy - podkreślił "Franek".
Polacy zakończyli Euro z dwoma punktami na koncie i dwiema strzelonymi bramkami.
Gdzie te błędy?
- Trudno wskaząć jeden powód, ale patrząc na treningi i przede wszystkim na drugie połowy, szczególnie z Grecją i Czechami, jakiś problem był - przyznał Frankowski, na co dzień napastnik białostockiej Jagiellonii.
- Oba mecze rozpoczęliśmy bardzo dobrze, ale skuteczność na Euro nie była naszą mocną stroną. Powinniśmy prowadzić do przerwy, a tak się nie stało - dodał.
Frankowski zapewnił, że w przygotowaniu fizycznym "błędów w przygotowaniach nie było". Były napastnik kadry dodał, że "nikt ze sztabu nie obiecywał, że wyjdziemy z grupy". Nazwiska Smudy nie wymienił, ale dodał, że "zabrakło pewnej dozy odwagi przy podejmowaniu zmian".
Trener-dziadek
"Franek" nie wie jeszcze, czy będzie szkolił piłkarzy linii napadu u następcy "Franza". - Fornalik (waldemar - red.) wydaje się być najlepszym kandydatem - przyznał.
Skomentował jeszcze kandydatury Henryka Kasperczaka i Michała Probierza. - Kasperczak to taki dziadek dla piłkarzy. Spokojny, przytuli, poklepie po plecach. Probierz to z kolei impulsywny trener. Ale nie wydaje mi się, że jest zainteresowany kadrą - ocenił "Franek", który pracował z Probierzem w Białymstoku.
Autor: TVN24 / Źródło: kcz