Piątek, 22 stycznia Dla pań Marii i Ewy z Bydgoszczy fitness stanowił ważną część emeryckiego życia. Obie mają dużo wolnego czasu, ale chcą go wykorzystywać z pożytkiem. Dlatego od dwóch lat uczęszczały na zajęcia fitness. Nagle zostały jednak na lodzie, bo właściciele klubu, choć wzięli pieniądze za kolejny miesiąc ćwiczeń, siłownię zamknęli.
Zajęcia odwołano, klub zamknięto, mimo że każda z pań wykupiła karnet za 100 złotych na kolejny miesiąc. - I nikt nas nie powiadomił czy nam oddadzą te pieniążki, co się będzie działo. A dla nas, dla emerytek, sto złotych to jest duży ubytek w budżecie - mówi pani Ewa.
Kilogramy zamiast ćwiczeń
Kobiety nie otrzymały żadnych informacji co dalej z zajęciami, dlaczego klub jest zamknięty i czy jest szansa, że ćwiczenia będą wznowione.
Dla nich te spotkania miały wartość sportową, zdrowotną, ale i integracyjną. Miesiąc przerwy w ćwiczeniach przyniósł natomiast przykry skutek. - Przedtem ważyłam 74, a teraz... O Boże! Prawie sześć więcej - użala się pani Ewa.
Rąk jednak nie załamuje. Gdy tylko otrzyma zwrot pieniędzy od właścicieli zamkniętego klubu, zapisze się do następnego. Na ćwiczenia już nie może się doczekać.