Środa, 18 majaPijany 17-latek porwał w Gliwicach autobus pełen pasażerów. Nastolatek wykorzystał fakt, że kierowca opuścił na chwilę pojazd i zostawił kluczyki w stacyjce. To nie pierwszy przypadek w ostatnich tygodniach, gdy na Śląsku ktoś "pożyczył" sobie miejski autobus.
O tym, że okazja czyni złodzieja przekonali się pasażerowie miejskiego autobusu linii 186 w Gliwicach.
- Historia miał swój początek na ulicy Andersa, gdzie kierowca zmuszony był do zatrzymania i opuszczenia pojazdu.
Ten moment wykorzystał 17-latek. Wsiadł za kierownicę, ruszył natychmiast, skręcając w prawo na skrzyżowaniu w ulicę Styczyńskiego zahaczył bokiem pojazdu o sygnalizator świetlny. Silnik w pojeździe zgasł - opowiada podkom. Marek Słomski z Komendy Miejskiej Policji w Gliwicach.
Z promilami i zarzutami
Jak się później okazało, samozwańczy kierowca, który 60 pasażerom zafundował moc wrażeń, miał ponad dwa promile alkoholu w wydychanym powietrzu.
Prokuratura nastolatkowi już przedstawiła zarzuty. - Pierwszy to kierowanie pojazdem mechanicznym w stanie nietrzeźwości, a drugi zarzut to zabór cudzego pojazdu mechanicznego stanowiącego mienie znacznej wartości - wylicza Paweł Sikora z Prokuratury Rejonowej Gliwice-Zachód. Nastolatek przyznał się do winy i złożył szczątkowe, jak podkreśla prokuratura, wyjaśnienia.
Kluczyki w stacyjce
Pasażerowie nie mają wątpliwości, że kierowca autobusu, zostawiając kluczyki w stacyjce, jest współwinny zaistniałej sytuacji. Podobnego zdania jest Dariusz Chińczyk, instruktor z ponad 20-letnim stażem.
Prezes Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej o sprawie wie niewiele. - Nie rozmawiałem jeszcze z kierowcą - mówi Henryk Szary, prezes PKM.
To już było
Co ciekawe, podobna sytuacja miała miejsce w marcu Rudzie Śląskiej. Pijanemu mężczyźnie podającemu się za nowego kierowcę miejsca ustąpił kierowca rudzkiego autobusu.
Jak udało się ustalić reporterce "Prosto z Polski", kierowca, który za kierownicę wpuścił kompletnie pijanego mężczyznę, już nie pracuje - został zwolniony dyscyplinarnie.