Do Madrytu wraca jako rekordzista. Żaden trener na świecie nie zdobył tyle co on. A Vicente Del Bosque zdobył wszystko. Jak został królem?
Sukcesu by nie było, gdyby nie jego spokój i życiowa mądrość. Krytykowano go, gdy wygrywał z Realem. Gdy w RPA Hiszpanie sięgnęli po mistrzostwo świata, mówiono, że przyszedł na gotowe. Dziś krytycy Del Bosque zamilkli. - Finał pokazał, że można grać nawet, gdy wychodzi się bez nominalnego napastnika. Trener odgrywa tu bardzo istotną rolę - podziwia Hiszpana Waldemar Fornalik, główny pretendent do zastąpienia Franciszka Smudy na fotelu selekcjonera reprezentacji Polski.
Konsekwentny Del Bosque, mimo że słynie z poczucia humoru, po ziemi stąpa dość twardo. Trenerzy cenią go za konsekwencję. - Widać, że zachowuje spokój. Krytykowano go za to, że nie grał napastnikiem. I tak robił swoje. To fajna lekcja, że trzeba mieć swoją drogę - chwali opiekuna podwójnych mistrzów Europy Michał Probierz, szkoleniowiec Wisły Kraków.
Wie, jak okiełznać Ma do dyspozycji najlepszych z najlepszych, ale wie, jak ich okiełznać. Nie jest tajemnicą, że piłkarze z Barcelony nie lubią się z tymi z Realu Madryt.
Del Bosque posiada na boisku jednych i drugich. W kadrze jednak problemów z nimi nie ma. Żartuje się, że raz na dwa lata Real i Barcelona łączą siły, by pokonać resztę świata. Dla Hiszpanów jest najlepszym trenerem świata, ale przede wszystkim to dobry człowiek. Nikt z nich nie ma co do tego żadnej wątpliwości. Boski Vicente, jak go się nazywa, pokieruje "La Roja" jeszcze przez dwa lata. A potem odpoczynek, emerytura i rodzina.
Autor: twis/tr / Źródło: tvn24