|

Liga Mistrzów znów w Warszawie. "W tych okolicznościach nie potrafię się z tego cieszyć"

Bielsko-Biała, Gdańsk, Lublin, Łódź, Rzeszów, Uniejów, Warszawa. To nowe miejsca na mapie ukraińskiej piłki szukającej w Polsce azylu. Piłkarze z Ukrainy grają tu nie tylko o wyjazd na duże turnieje czy o udział w Lidze Mistrzów. W czasie wojny mają do wykonania jeszcze jedno istotne zadanie.
Artykuł dostępny w subskrypcji

- Zagramy w Lidze Mistrzów w Warszawie, bo Polska jest bratnim narodem Ukrainy - zapowiedział w lipcu dyrektor generalny Szachtara Donieck Darijo Srna. - Przyjęli wielu Ukraińców i dużo dla nas zrobili, więc to wyraz naszego szacunku dla Polski - uzasadniał.

Szachtarowi wojna odebrała możliwość gry na własnym stadionie już osiem lat temu. Ostatni mecz na wybudowanej na Euro 2012 arenie klub rozegrał w maju 2014 roku. Wojna w Donbasie zmusiła zespół do wewnętrznego uchodźstwa. Tułaczka zaczęła się od Czerkas. W kolejnym sezonie ze względów bezpieczeństwa Szachtar najpierw przeniósł się do położonego 1200 kilometrów na zachód Lwowa. Później był Charków, by ostatecznie autobus piłkarskich migrantów zaparkował w Kijowie. Tamtejszy Stadion Olimpijski Szachtar dzielił z największym ligowym rywalem - Dynamem.

25 lutego ukraińscy piłkarze mieli wznowić ligę po przerwie zimowej. Co stało się dzień wcześniej – wszyscy wiemy.

Liga została najpierw zawieszona, później odwołana. Mistrzostwa kraju nie przyznano. Tabela po rundzie zimowej posłużyła jedynie do rozdania biletów wstępu do europucharów. W nich Szachtar zagra na stadionie Legii.

- Od 2006 roku i eliminacji do Ligi Mistrzów czekałem, żeby Szachtar znów zagrał w Polsce. Ale w tych okolicznościach nie potrafię się z tego cieszyć - mówi Kamil Rogólski, kibic Szachtara. - Dyskusje, czy grać w Warszawie, we Lwowie, czy jeszcze gdzie indziej, są absurdalne. Miejsce Szachtara jest w Doniecku - dodaje.

Podobnie jak miejsce Dynama w Kijowie, a Zorii w Ługańsku. Na razie jednak ich tymczasowymi domami stały się kolejno Łódź i Lublin. Na lubelski obiekt Zoria przeniosła się z Zaporoża. Z Ługańska musiała się ewakuować już osiem lat temu. Jej dwudziestotysięczny stadion Awanhard zawłaszczyli separatyści. Na początku sierpnia zorganizowali tam propagandowe zawody dla dzieci.

Patriotyczny doping

- 90 procent ultrasów ukraińskich klubów jest na wojnie. Jeśli nie siedzą na froncie, w okopach, to pomagają jako wolontariusze - tłumaczy Piotr Słonka, sympatyk i obserwator ukraińskiej piłki. Z wysokości trybun łódzkiego Stadionu Króla wspólnie oglądamy walkę Dynama Kijów o grę w Lidze Mistrzów.

Piłkarze Dynama wychodzą na mecz owinięci we flagi swojego kraju. Mają na sobie koszulki z napisem "Stop War". Mecz - rzecz w rozgrywkach klubowych niespotykana - poprzedza podniosłe odśpiewanie hymnu Ukrainy.

Na sektorach ukraińskich kibiców próżno nasłuchiwać klubowych przyśpiewek. Zamiast biało-niebieskich barw Dynama, dominują niebiesko-żółte flagi. Zresztą na ulokowanych przed stadionem stoiskach z pamiątkami też przeważają barwy narodowe. I koszulki z kultowym już "Russkij wojennyj korabl".

Ktoś przyniósł ze sobą bęben i próbuje zainicjować zorganizowany doping, ale z mizernym skutkiem. Jeśli już kibicom, będącym tu raczej z powodu poczucia ukraińskiej wspólnoty niż zadeklarowanych sympatii klubowych, udaje się zsynchronizować doping, i tak ma on jednoznaczne nawiązania.

- Z-S-U! Z-S-U! - słychać pozdrowienia żołnierzy Sił Zbrojnych Ukrainy. Jest też "Sława Ukrainie" i "Kto nie skacze, ten Moskal".

- Bayraktar, bayraktar - niosło się po stadionie w Łodzi w czasie meczu z tureckim Fenerbahce. Tak Ukraińcy wyrażali wdzięczność za skuteczność tureckich dronów w kruszeniu kolumn rosyjskiego wojska.

Szkoda, że nie wszystkich kibiców Fenerbahce stać było na podobny szacunek wobec rywali w rewanżu. Na trybunach w Stambule skandowali "Władimir Putin", przekraczające granice kibicowskiej prowokacji. Piłkarze z Kijowa nie dali się zdekoncentrować. Wygrali w dogrywce i awansowali do kolejnej rundy.

Swoją frustrację niektórzy tureccy fani próbowali wylać w social mediach, wypisując obraźliwe komentarze na profilu Dynama. Sęk w tym, że się pomylili i szturmowali profil Dynama… Moskwa.

Pierwsze potyczki Dynama oglądało w Łodzi kolejno 11,5 i 6 tysięcy kibiców. Niektórzy przyjechali z odległych zakątków Polski, a nawet z zagranicy. Gdyby nie środek tygodnia i środek wakacji, pewnie byłoby ich więcej. W pierwszym meczu frekwencję nabiła kilkutysięczna grupa Turków. Było też wielu polskich fanów, spragnionych oglądania na żywo europejskich rozgrywek. W Łodzi ostatni raz eliminacje Ligi Mistrzów grano pod koniec lat dziewięćdziesiątych.

Z frekwencją gorzej było w Lublinie. Na pierwszy mecz Zorii w eliminacjach Ligi Konferencji przybyło około 300 kibiców. Znalazła się wśród nich grupka oddanych fanów klubu. Mieli nawet swoją flagę.

Arena Lublin
Arena Lublin
Źródło: brunocoelho / Shutterstock

Czy kiedy przyjdzie do meczów w późniejszych rundach, a ukraińskie drużyny zagrają z mocniejszymi rywalami, będą mogły liczyć na liczniejszą obecność swoich najbardziej zagorzałych kibiców?

- Nie. Ale to nic nowego. W przypadku Szachtara ultrasów nie było już na meczach we Lwowie czy Charkowie. Teraz tym bardziej się nie pojawią. Za to regularnie wrzucają do sieci zdjęcia swoich działań na froncie - tłumaczy Kamil Rogólski.

- Kibice różnych klubów zakopali, nomen omen, wojenne topory i działają razem? - dopytuję.

- Zdarzają się jakieś sprzeczki czy złośliwości na tle klubowych sympatii. Ale co do zasady jest jedność wobec wroga zewnętrznego - Rosji.

W Polsce jak w domu

Przygotowujący się do pierwszego meczu w Łodzi piłkarze Dynama na swoją bazę wybrali odległy o 60 kilometrów Uniejów. Miasto zrobiło wiele, by przyjezdni czuli się tam jak w domu. Na powitalne spotkanie zaproszono liczną grupę mieszkających w Uniejowie Ukraińców. Był tradycyjny bochen chleba i tort.

- W obecnej sytuacji politycznej dla Ukraińców sport jest czymś więcej niż meczem czy zawodami. Zależy nam, żeby czuli się tu jak najlepiej - mówił przewodniczący Rady Miasta Tomasz Wójcik.

- Udekorowany w ukraińskie barwy narodowe uniejowski stadion totalnie nas zaskoczył! To wspaniałe i wzruszające gesty, które bardzo pomagają w budowie ducha zespołu i są dla nas najlepszą motywacją - komentowali przedstawiciele klubu.

- Możemy czuć się tu jak u siebie - dopowiada grający w Dynamie reprezentant Polski Tomasz Kędziora.

Jak w domu mogli też czuć się piłkarze ukraińskiej reprezentacji, która w czerwcu zagrała w Łodzi dwa mecze Ligi Narodów. Mimo że kilka dni wcześniej drużyna przegrała z Walią decydujący o wyjeździe na mundial w Katarze mecz, trybuny zalała niebiesko-żółta fala.

Mecz z Armenią poprzedziło odśpiewanie hymnu przez 7-letnią Amelię Anisowicz. Dziewczynka z babcią i bratem uciekła z obleganego przez Rosjan Kijowa. Furorę w internecie zrobiło jej wykonanie piosenki "Mam tę moc" w kijowskim bunkrze. W czasie spotkania na bandach reklamowych wyświetlano zamówione przez Ukraiński Związek Piłki Nożnej hasło "Dziękujemy Polsce za gościnność".

W Rzeszowie mecze eliminacji mistrzostw świata rozegrała kobieca reprezentacja Ukrainy. Jesienią ukraińscy juniorzy o wyjazd na Euro 2023 powalczą w Bielsku-Białej.

Piłka w służbie wolnej Ukrainy

Niektórzy kibice, również ukraińscy, krzywią się, że piłkarze - młodzi i wysportowani przecież mężczyźni - spokojnie grają w piłkę, gdy ich kraj trawi wojenna pożoga. Są jednak w mniejszości, bo powszechne jest przekonanie, że piłkarze są znakomitymi ambasadorami sprawy ukraińskiej.

- Kibice rozumieją, że piłkarze taki mają zawód. Grali w piłkę jeszcze przed rosyjską napaścią. Do tego wiele pieniędzy ze zbiórek, czy od samych zawodników, idzie na wsparcie potrzeb kraju - mówi Piotr Słonka.

Dynamo Kijów od kwietnia rozegrało piętnaście meczów charytatywnych. Szachtar grał w Turcji, Holandii i Chorwacji. W Gdańsku zmierzył się z Lechią. W doliczonym czasie gry bramkę dla drużyny z Doniecka zdobył 12-letni Dima, uciekinier z Mariupola.

- Piłka nożna ma też swój ludzki wymiar. Przez nią wspieramy kraj, który przeżywa trudny moment - komentował po meczu Szachtara z Romą trener włoskiej drużyny Jose Mourinho.

Młodzi zawodnicy FC Kramatorsk dotarli do Polski
Źródło: TVN24

Na Stadionie Olimpijskim w Rzymie spotkanie obejrzało 65 tysięcy kibiców. W internecie ponad 600 tysięcy. To zainteresowanie przekłada się na realne wsparcie. Przy okazji pierwszych pięciu meczów swojego "Tournee Pokoju" Szachtar zebrał ponad 3,5 miliona złotych. "Mecz o Pokój" Dynama z Legią zakończył się zebraniem miliona złotych.

Szachtar jest już pewny gry w piłkarskiej elicie. Przy Łazienkowskiej w Warszawie rozegra co najmniej trzy mecze fazy grupowej. Może w losowaniu uda się trafić na Barcelonę, Real albo PSG? Dla poturbowanej odejściem trzynastu obcokrajowców drużyny sportowo byłyby to trudne spotkania. Ale jak wielkie miałyby znaczenie wizerunkowe! Jakaż byłaby to okazja do zamanifestowania ukraińskości i przypomnienia widzom na całym świecie, że wypychana z czołówek mediów wojna z Rosją wciąż trwa.

Stadion Legii Warszawa
Stadion Legii Warszawa
Źródło: uslatar / Shutterstock

Mecze w europejskich pucharach będą szczególnie istotne właśnie dla Szachtara i walczącej o grę w Lidze Konferencji Zorii. To przecież w Doniecku i Ługańsku separatyści panoszą się już od ośmiu lat. To tam trwają teraz najcięższe walki z rosyjskim okupantem. To tamtejszym samozwańczym władzom marzy się niepodległość lub przyłączenie do Rosji.

Dlatego każdy mecz tych drużyn w Europie będzie dla Rosjan solą w oku. Zwłaszcza że rosyjskich drużyn tam zabraknie. UEFA wyrzuciła je ze wszystkich międzynarodowych rozgrywek.

Czytaj także: