W Zakopanem znał je każdy. Na pogrzeb, by te młodziutkie siostry pożegnać, przyszły tłumy. Ich matka wpadła w rozpacz tak ogromną, że organizacją pochówku zajął się początkujący poeta Julian Przyboś, w jednej z dziewczyn zakochany po uszy. Marzena i Lida Skotnicówny - należące do wąskiego grona pionierek kobiecego taternictwa - runęły w przepaść na oczach przyjaciół, mierząc się z górą, przed którą każdy wtedy drżał.Artykuł dostępny w subskrypcji
"Kobieta - która o ile nie jest weiningerowskim typem męskim czy półmęskim, odzianym przez niezbadaną tajemnicę Stwórcy w ciało niewieście - nie ma nic do powiedzenia w taternictwie i nigdy rasowym taternikiem nie będzie, tak jak nie może być myślicielem, wodzem czy wynalazcą, ale która, jak nikt inny na świecie, odczuwa i chłonie przepotężny urok męskiego czynu". (pisownia oryginalna)