Chce jechać do Moskwy i przewrotnie pyta: "kto mnie zatrzyma"? Straszy III wojną światową, ale mówi, że jest "za pokojem". Kreśli powojenne scenariusze oraz chce doktryny "czterech stron świata". Do wyborów w 2023 roku szedł z antyukraińską agendą. Jak wygląda polityka Roberta Ficy po roku od powrotu do władzy na Słowacji i co zmieniło się na wschodniej flance NATO oraz na zewnętrznej granicy Unii Europejskiej?
"Pomoc militarna dla Ukrainy powinna być kontynuowana" - napisała w październiku minionego roku, kilka dni po wyborach parlamentarnych, ówczesna prezydentka Słowacji Zuzana Čaputová. Podkreśliła jednak, że szanuje wynik głosowania i fakt, iż obywatele dali zwycięstwo partii Smer-SD (pol. Kierunek-Socjaldemokracja). Formacja kilkukrotnego premiera Roberta Ficy szła po wygraną, obiecując... pokój. A przynajmniej "brak eskalacji" konfliktu na wschodzie kontynentu. Lewicowo-populistyczne ugrupowanie oficjalnie wskazywało, że wojna w Ukrainie to tak naprawdę zasłona dymna dla toczącego się konfliktu Moskwy z Waszyngtonem, tyle że przebiegającego na terytorium innego państwa.
Rząd techniczny, który sprawował władzę na krótko przed powrotem Ficy do premierowskiego fotela, zdecydował się zamrozić decyzję o przekazaniu kolejnej transzy pomocy militarnej dla Kijowa, respektując to, że Słowacy dali pałeczkę pierwszeństwa w wyborach opcji politycznej sprzeciwiającej się dotychczasowej polityce. Minął rok. Co zmieniło się w słowackiej polityce przez ostatnie 12 miesięcy? Czy na wschodniej flance NATO oraz Unii Europejskiej doszło do wyłomu?
Sąsiedztwo ze szczyptą pragmatyzmu
Granica między Ukrainą i Słowacją ma długość niecałych stu kilometrów. Wzajemne relacje obu krajów nigdy nie były wybitnie zażyłe, ale też nie cechowały ich żadne negatywne emocje. Ot, Bratysława od lat wyznawała zasadę "zbliżania do jądra Unii Europejskiej", jak stwierdził lata temu Robert Fico. Kraj przyjął euro i skupiał się na współpracy z państwami zachodnimi, zdając sobie sprawę z rozmiarów i możliwości Słowacji. Jednak niekorzystne położenie geopolityczne kraju w przytłaczającym stopniu uzależniało go od rosyjskich surowców tłoczonych rurociągami przez terytorium Ukrainy. Słowacja parokrotnie obrywała rykoszetem na rosyjsko-ukraińskich napięciach, jak w 2009 roku, kiedy na parę dni odcięto ją od gazu, czy latem bieżącego roku (już w trakcie wojny), gdzie ukraińskie sankcje na Łukoil skończyły się wstrzymaniem dostaw ropy do Słowacji.
Po rosyjskiej agresji na Ukrainę w lutym 2022 roku Słowacja stała się państwem przyfrontowym. W krótkim czasie była też zmuszona przyjąć kilkaset tysięcy osób uciekających ze strefy walk, a ówczesny centroprawicowy rząd rozpoczął przekazywanie sprzętu militarnego walczącemu sąsiadowi. Dlatego wśród opinii publicznej na Zachodzie potężnym echem odbił się sondaż "Ako sa máte, Slovensko?" z lipca tego samego roku, w którym na pytanie o zakończenie wojny 52 proc. ankietowanych odpowiedziało, że chciałoby zwycięstwa Moskwy.
Na stronie internetowej partii Roberta Ficy można przeczytać:
Smer zdaje sobie sprawę, że w nadchodzącej kadencji kontynuacja konfliktu zbrojnego na Ukrainie będzie dominującym tematem polityki zagranicznej.
Sam program formacji na wybory w 2023 roku był wyjątkowo krótki i lakonicznie zahaczał o kwestię wojny na wschodzie. Spośród paru zdań dotyczących spraw międzynarodowych można jednak wyczytać, że Smer odrzuca jakąkolwiek pomoc militarną, bo to "wyłącznie przedłuża konflikt i prowadzi do śmierci cywilów".
Partia Ficy wskazywała też, że "użycie rosyjskiej armii na terenie Ukrainy jest naruszeniem prawa, tak jak była nim amerykańska inwazja w Iraku czy powstanie Kosowa". Wszystkie te wątki są wymienione jednym tchem. Obok siebie. W podobnym tonie wypowiadały się wszystkie kluczowe postacie zgromadzone wokół Ficy, a on sam powtarzał jak mantrę:
ani jednego pocisku dla Ukrainy.
Tyle teoria. A jak wygląda praktyka?
- Robert Fico jest pod każdym względem politykiem pragmatycznym, który nie ma problemu z demagogicznymi dygresjami, ponieważ musi zachować konstruktywne relacje z Unią Europejską ze względu na stabilność finansów publicznych Słowacji - mówi mi doktor Miroslav Řádek z Uniwersytetu w Trenczynie. - Ostatnie spotkanie między rządami Słowacji i Ukrainy pokazało, że Fico pogodził się z drogą Ukrainy do Unii - dodaje politolog.
W podobnym tonie wypowiada się również Andrej Matišák z portalu Pravda.sk. - Prorosyjskie komentarze części rządzącej koalicji nie doprowadziły do zerwania stosunków z Kijowem. I choć Ukraina czasem przeciwko nim protestuje, to utrzymuje kontakty ze Słowacją. To duża różnica w porównaniu z Węgrami - mówi dziennikarz.
Zuzana, Grad i MiGi się skończyły. Na pewno?
Po rozpoczęciu pełnoskalowej inwazji ówczesny rząd konserwatysty Eduarda Hegera, przeciwnika Ficy, rozpoczął przekazywanie pomocy militarnej sąsiadowi. Ta była kluczowa o tyle, że zarówno Słowacja, jak i Ukraina bazowały na sprzęcie poradzieckim. Wsparcie kraju pod Tatrami było znaczące. Przekazano:
- system przeciwlotniczy S-300,
- cztery śmigłowce Mi-17,
- szesnaście armatohaubic Zuzana (te są akurat słowackiej, a nie radzieckiej produkcji),
- wszystkie trzynaście myśliwców MiG-29.
A oprócz tego amunicję różnego rodzaju oraz pomniejszy sprzęt, mogący się przydać na linii frontu. Jednak czternastą transzę pomocy, zaplanowaną na listopad 2023 roku, wstrzymano, a ostatecznie wycofano, bo władzę przejęła już ekipa Roberta Ficy. On sam, chwilę po wyborach, złagodził stanowisko. Jego kampanijne "ani jednego pocisku dla Ukrainy" zyskało dopisek "z publicznych funduszy".
- Rząd rzeczywiście wstrzymał dostawy pomocy wojskowej z rezerw państwowych, ale te komercyjne są kontynuowane - zauważa Michaela Terenzani, reporterka dziennika "SME". Media wskazują, że współpraca na płaszczyźnie komercyjnej obejmuje między innymi naprawę ukraińskiego sprzętu, dalsze zakupy armatohaubic Zuzana 2 czy uzupełnianie zapasów amunicji u jednego z największych regionalnych holdingów zbrojeniowych.
CZYTAJ TEŻ: SIKORSKI KOMENTUJE KRYTYCZNE SŁOWA ZEŁENSKIEGO. "NAM TEŻ ROSJA GROZI I NIE WSZYSTKO JEST MOŻLIWE" >>>
- Dla części elektoratu jest to potwierdzenie suwerennej polityki zagranicznej - mówi dziennikarz Andrej Matišák. - Postrzegają to w ten sposób, że rząd może mieć swoje zdanie, a jednocześnie jest absolutnie pragmatyczny, bo w końcu, jak mówi premier Fico, jeśli Słowacja nie sprzeda broni, zrobi to ktoś inny - dodaje.
Bratysława kontynuuje jednak przekazywanie pomocy humanitarnej czy trałów przeciwminowych Božena, których nie zalicza do sprzętu wojskowego.
Polityka "czterech stron świata"
Niedługo po powrocie do władzy Robert Fico ogłosił plan zmian w prowadzeniu przez Słowację polityki międzynarodowej. Inicjatywie przyglądały się nie tylko światowe media, ale również zachodni przywódcy, ponieważ nasz południowy sąsiad - podobnie jak Polska - stanowi część zewnętrznej granicy UE oraz NATO.
We wrześniu br. podpisano memorandum między rządem i prezydentem Peterem Pellegrinim. I chociaż szef rządu skrytykował Brukselę za "zmuszanie do jedynych, słusznych poglądów", to w dokumencie wpisano zakotwiczenie Słowacji w UE i Sojuszu Północnoatlantyckim. Fico wskazał, że nie stoi to w sprzeczności z jednoczesnym utrzymywaniem bliskich relacji z innymi państwami świata (wskazywał np. na Chiny, Wietnam czy Amerykę Południową).
- Fico i jego minister spraw zagranicznych Juraj Blanár mówią w szczególności o "suwerennej słowackiej polityce zagranicznej", która ma usprawiedliwiać krytykę zachodnich sojuszników - mówi reporterka Michaela Terenzani. Podobnego zdania są także inni moi rozmówcy.
- Polityka zagraniczna Słowacji rzeczywiście uległa zmianie - zauważa z kolei politolog Miroslav Řádek. I dodaje: - Z jednej strony orientacja na te części świata jest uzasadniona, ale powstaje pewne poczucie ochłodzenia w stosunkach z zachodnimi partnerami.
Lider partii Smer od powrotu do władzy był już w Korei Południowej, zaś późną jesienią wybiera się do Chin, a następnie do Brazylii oraz Wietnamu. W planach ma również odwiedzenie Serbii, której prezydent także słynie z bliskich relacji z Moskwą.
"Jakie ma pan poglądy?"
Plan międzynarodowych wizyt Ficy w zestawieniu z komentarzami na temat Ukrainy sprawiły, że prędko zyskał łatkę polityka prorosyjskiego. Publicznie twierdził, że Ukraina nie jest państwem suwerennym, a sterowanym przez Waszyngton, uważał, że walczą tam "nazistowscy żołnierze" czy namawiał Kijów do oddania Rosji Krymu oraz Donbasu. Chwilę później podpisywał jednak deklarację z ukraińskim premierem o "wspieraniu suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy" czy twierdził, że "bezwarunkowo" zgadza się na akcesję tego państwa do Unii Europejskiej (w przeszłości podawał w wątpliwość unijne pakiety pomocy dla Ukrainy, mówiąc, że zapewne tam przepadną ze względu na korupcję).
- Prawidłowym byłoby określenie Ficy jako prorosyjskiego, ale wyłącznie w odniesieniu do własnych obywateli. W Unii i NATO, w konkretnych głosowaniach, to jest typowy polityk europejski - podsumowuje doktor Gabriel Eštok z Uniwersytetu w Koszycach.
Tajemnicą poliszynela jest fakt, że Słowacja w niedługim czasie - niezależnie od Ficy - i tak musiałaby zaprzestać przekazywania broni Ukrainie. Powody są jednak dalekie od ideologicznych. Zapasy możliwe do przekazania walczącemu sąsiadowi skurczyły się do takich rozmiarów, że swoją pomoc wojskową musieli oferować sojusznicy. Polska i Czechy patrolowały przez niemal dwa lata słowacką przestrzeń powietrzną, bo kraj ten nie miał myśliwców (latem bieżącego roku na Słowację dotarły pierwsze F-16 zakupione jeszcze za poprzednich rządów... Smeru). Zaś Niemcy i USA przeniosły część swoich oddziałów przeciwlotniczych pod Tatry, aby zapewnić obronę ziemia-powietrze.
A w międzyczasie Robert Fico wcielił się w rolę jednoosobowej orkiestry, dając koncert na wielu fortepianach jednocześnie. W kraju krytykował Ukrainę, atakował jej przywódców czy przekonywał, że Kijów jest "zupełnie bezpiecznym miastem", zaś na unijnych szczytach popierał pakiety wsparcia dla sąsiada, zapewniał o zgodzie na akcesję do Unii i oferował się jako wojenny rozjemca. Jedyny niezmienny pogląd Ficy od lat to sprzeciw wobec członkostwa Ukrainy w NATO. Zdaniem szefa słowackiego rządu będzie to ostatni akord przed wybuchem III wojny światowej.
- Pomimo łagodniejszego słownictwa w sprawie rosyjskiej agresji, mimo otwartej wrogości Rosji wobec UE i NATO, których jesteśmy członkiem i sytuacji, które rosyjska propaganda wykorzystuje na swoją korzyść, Federacja Rosyjska nadal odnosi się do Republiki Słowackiej jako wrogiego państwa - podsumowuje doktor Gabriel Eštok.
Przymiotnik "prorosyjski" pojawia się przy nazwisku Ficy często, zarówno w medialnym, jak i politycznym dyskursie. Jednak wielu moich rozmówców zgodnie stwierdza, że słowackiego lidera lepiej określa "pragmatyzm". Lawirując między przychylnością własnych wyborców a sympatią zachodnich przywódców, Robert Fico szuka również szansy na zbliżenie z Pekinem, Moskwą czy Ameryką Południową.
Ostatecznie wybiera jednak to, co politycznie opłaca się najbardziej, tak jak lata temu zdecydował o dołączeniu do strefy euro (tak, tak; to za poprzednich rządów Roberta Ficy Słowacja zmieniła swoją walutę). I chociaż jego osobiste przekonania popychają go do zbliżenia ze Wschodem, to wie, że Bratysława lata temu podjęła decyzję o strategicznym sojuszu z Zachodem.
Dziennikarze i eksperci, z którymi rozmawiałem, zwracają uwagę również na wzmożoną antyukraińską retorykę słowackiego premiera, czyli nowy aspekt jego publicznej działalności. Nie są jednak zaskoczeni. Na przestrzeni swojej ponad 30-letniej aktywności Fico potrafił być postkomunistą, liberałem, eurosceptykiem i euroentuzjastą. Teraz z Ukrainą głośno walczy, a cicho ją popiera. Trochę jak w starym żarcie zza sejmowych kulis:
- Jakie ma pan poglądy? - A jakie potrzeba?
Korzystałem z Politico.com oraz Pravda.sk.
system przeciwlotniczy S-300,
cztery śmigłowce Mi-17,
szesnaście armatohaubic Zuzana (te są akurat słowackiej, a nie radzieckiej produkcji),
wszystkie trzynaście myśliwców MiG-29.
Autorka/Autor: Cezary Paprzycki / a
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: MARTIN DIVISEK/PAP/EPA