Ulica Matejki w Poznaniu ma nieodparty urok. Secesyjne kamienice po jednej stronie i elegancki park Wilsona po drugiej sprawiają, że przyjemnie się nią spaceruje. W październiku park szturmują jesieniary robiące sobie wśród czerwonych liści zdjęcia na Instagram, a wiosną hipsterzy przesiadują w ogródkach modnych knajp, popijając rabarbarowe smoothie. Nie mają pojęcia, że pod ich stopami znajduje się relikt ponurych czasów stalinizmu. Do niedawna w zasadzie nikt nie miał.Artykuł dostępny w subskrypcji
- Za takimi zabezpieczeniami nikt nie trzymał pyr i węgla - mówi Przemysław Godyla, mocując się z okutymi żelazną blachą drzwiami z grubych desek. - Na dodatek ten wizjer i okucia na skoble, to też coś nietypowego - dodaje, gdy oprowadza nas po piwnicach kamienicy przy ul. Matejki 57.