Na polskim rynku są już setki książek o młodzieży LGBTQ+. I choć kurator Barbara Nowak straszy rodziców ich młodych czytelników deprawacją, to trendów raczej nie zmieni. - Tej fali nie da się zatrzymać. Młodzież chce czytać o queerowych bohaterach, bo chce czytać o sobie - słyszymy w wydawnictwach i od nastolatków. A kolejne tytuły biją rekordy sprzedaży.
Myliłby się ten, kto sądzi, że minęły czasy cenzurowania książek dla dzieci i młodzieży - gdy niektórzy księża, a także część rodziców oraz nauczycieli zachęcali do ich ukrywania przed wzrokiem niewinnych i bezbronnych pociech.
Wielu z was może pamiętać, że łatwego życia (nie tylko w Polsce) nie miały choćby przygody Harry’ego Pottera. I to nawet 20 lat po pierwszym wydaniu! Przecież jeszcze wiosną 2019 roku, po niedzielnej mszy, księża, ministranci i wierni z parafii NMP Matki Kościoła i Świętej Katarzyny Szwedzkiej w Gdańsku po prostu spalili książki o Potterze. Znalazły się na stosie "przedmiotów magicznych", gdzieś obok "Zmierzchu" Stephenie Meyer, hinduskich figurek i różowej parasolki Hello Kitty.
Magia i "okultyzm" były przez lata na cenzurowanym w literaturze dziecięco-młodzieżowej.
Teraz wrogiem staje się powoli społeczność LGBTQ+. A w wojnie z literaturą zaczynają brać udział nawet urzędnicy państwowi, tacy jak małopolska kurator oświaty Barbara Nowak.
To ona 5 maja napisała na swoim Twitterze (pisownia oryginalna): "Dziś-jedna z krakowskich mam zadzwoniła do mnie oburzona, bo w bibliotece miejskiej polecano uczniom szk. podst. ordynarną w treści książkę "Poradnik lesbijki po katolickiej szkole". Deprawacja dzieci w miejscach, gdzie powinny czuć się bezpieczne #ChrońmyDzieciWspierajmyRodziców".
Jej wpis widziało ponad 100 tysięcy osób.
Hasztag, którego użyła Nowak, to hasło obywatelskiego komitetu zbierającego właśnie podpisy pod projektem ustawy utrudniającej m.in. prowadzenie zajęć z edukacji seksualnej. Oficjalnie: chronić przed seksualizacją, choć ta znaczy zupełnie coś innego, niż zwykła mawiać m.in. Nowak. "Obywatelskiego" głównie z nazwy, bo inicjatorką akcji formalnie jest radna PiS ze Stalowej Woli, a podpisy zbierane są w biurach partii w całym kraju.
Ale dziś nie o seksualnych fiksacjach prawicy, a o książkach.
Co oburzyło kurator Nowak, jaki fragment książki uznała za ordynarny i czy w ogóle książkę czytała? Tego od urzędniczki się raczej nie dowiemy, bo do momentu publikacji tego tekstu nie odpowiedziała na nasze pytania. Nowak ma już jednak doświadczenie w recenzowaniu dzieł kultury, których nie zna, np. spektakli teatralnych, jak to było kilka lat temu z wystawionymi w Krakowie "Dziadami". Nie dowiemy się też, czy w związku z "telefonem od mamy" kurator podjęła jakąś interwencję. Choć właściwie tę trudno sobie wyobrazić, wszak kurator nie podlegają biblioteki publiczne (o takiej grzmiała), a jedynie szkolne. Nie ulega jednak wątpliwości, że w przeszłości Nowak wielokrotnie atakowała społeczność LGBTQ+ i tym, co mogła uznać za "deprawujące", było najpewniej już samo słowo "lesbijka".
Pewne jest za to, że Nowak nie podała nawet poprawnego tytułu książki, którą zaatakowała, bo ta to tak naprawdę "Przewodnik (nie poradnik - red.) lesbijki po szkole katolickiej". Ukazała się w Polsce po raz pierwszy w 2022 roku, za powieścią stoi Sonora Reyes (przeł. Dominik Górka).
My postanowiliśmy przeczytać książkę, skontaktować się z wydawnictwem, a przy okazji opowiedzieć, dlaczego polska młodzież oszalała na punkcie książek LGBTQ+. Bo jeśli zajrzycie z nami na listy bestsellerów, to przekonacie się, że tak właśnie się stało.
I kurator Nowak, choćby bardzo się starała, ma niewielkie szanse, by ten fenomen powstrzymać. Dlaczego?
Czy kiedyś naprawdę tego nie było?
"Mnie to nie przeszkadza, ale kiedyś tego nie było" - to zdanie (lub podobne), które często słyszę od dorosłych, sceptycznie nastawionych do faktu, że w ulubionych filmach, serialach oraz właśnie książkach ich dzieci pojawiają się coraz częściej postaci ze społeczności LGBTQ+.
By przekonać się, czy mają rację, sięgam po tekst Malwiny Niewielskiej z Uniwersytetu Warszawskiego "Zarys historii amerykańskiej i polskiej młodzieżowej literatury LGBT", który ukazał się w 2021 roku w piśmie naukowym "Dzieciństwo. Literatura i Kultura". To od Niewielskiej dowiedziałam się, że pierwsza na świecie młodzieżowa powieść o nieheteroseksualnym bohaterze ukazała się w Stanach Zjednoczonych już pod koniec lat 60. XX wieku.
Była to "Dojdę tam - warto" Johna Donovana (w Polsce ukazała się lata później nakładem wydawnictwa Iskry). To historia trzynastoletniego Davy’ego, który zaprzyjaźnia się z kolegą z klasy, a następnie dochodzi między nimi do pocałunku. Od tego momentu z każdą dekadą liczba podobnych książek w USA rosła, a - jak zauważa Niewielska - reprezentacja nastoletnich osób nieheteronormatywnych i transpłciowych staje się coraz bardziej różnorodna.
Zmiana nie zachodziła jednak zbyt szybko. W latach 70. ukazało się w USA osiem powieści młodzieżowych o tematyce LGBT. I trzeba pamiętać, że przedstawiały one homoseksualność stereotypowo, prezentowały ją jako przejściową lub łączyły z cierpieniem czy nawet śmiercią bohaterów. Niewielska przypomina: "Często było to wynikiem decyzji wydawców - szczęśliwe zakończenie związku jednopłciowego uważano za niebezpieczne dla nastoletnich czytelników, postrzeganych jako rozchwiani emocjonalnie i niepewni swojej tożsamości". Cóż, mamy więc na świecie za sobą dobre ponad pół wieku, gdy "już to było".
W Polsce ta tematyka w literaturze młodzieżowej pojawiła się później, ale też nie jakoś ledwie wczoraj. Jeśli pominiemy tłumaczenia, to po raz pierwszy wprost o homoseksualności wśród młodzieży napisała w "Kolacji na Titanicu" Krystyna Boglar - było to w roku 1991. Chodziło o wątek poboczny, pamiętnik jednego z bohaterów, który bał się niezrozumienia i wykluczenia. Znów - bez mała trzydzieści lat.
O czym właściwie jest ta książka?
Skoro już wiemy, że "kiedyś to jednak było", nie zanurzajmy się już głębiej w historii i wróćmy do "Przewodnika…". Książkę napisało Sonora Reyes. "Napisało", bo osoba autorska jest niebinarna. W języku angielskim używa zaimków "they/them", co w Polsce tłumaczymy, używając także czasowników w rodzaju nijakim.
Sonora jest queerowe i pochodzi z rodziny imigranckiej (dziś mieszka w Arizonie). Pisze fikcję pełną nieheteronormatywnych, latynoskich postaci. I taką właśnie książką jest "Przewodnik…". Jego główna bohaterka to nastolatka Yamilet Flores, która woli być znana ze swoich zabójczych kresek na powiekach niż z tego, że jest jedną z nielicznych białych osób uczniowskich w swojej szkole dla zamożnych dzieciaków. Uczy się w niej, bo jej zdolny brat zdobył tam stypendium, a mama uznała, że dobrze się stanie, jeśli rodzeństwo będzie trzymało się razem. Nie musiała ich zresztą specjalnie zachęcać - w tej historii bohaterów łączą nie tylko więzy krwi, ale i autentyczna przyjaźń.
Jak dotąd nic deprawującego, prawda? Jest kochające się rodzeństwo, ciężko pracująca matka (ojciec został deportowany do Meksyku, ale pozostaje z rodziną w stałym kontakcie). Od początku wiemy jednak, że Yamilet ukrywa swoją orientację psychoseksualną. Boi się przyznać przed światem (nawet bratem!), że podobają się jej dziewczyny. Wie, że może to być bolesne - wcześniej wyznanie przez dziewczynę prawdy doprowadziło do zerwania wieloletniej przyjaźni.
Jaki wpływ na sytuację Yami ma katolicki charakter szkoły? W książce - przez większość czasu - po prawdzie niewielki. Jeśli już, ważniejsze zdaje się głębokie przywiązanie rodziców dziewczyny do wiary i jej obawa, że w związku z nim uznają ją za grzeszną i niegodną bycia ich córką. A historia niestety zna takie przypadki nie tylko w literaturze.
To nie jest powieść antyreligijna czy antykościelna, choć młodzi i starsi bohaterowie spierają się na jej łamach - jak to w prawdziwym życiu - m.in. o aborcję (to dyskusja teoretyczna, bo nikt jej tu nie planuje) czy o to, czego oczekiwałby od nich w różnych sytuacjach Bóg. Gdyby kurator Nowak chciała, z pewnością zobaczyłaby tu opowieść o tolerancji i akceptacji. A i o bożej miłości też. Gdyby chciała…
W Polsce książka ukazała się nakładem wydawnictwa We Need YA - to część Wydawnictwa Poznańskiego. YA w nazwie to skrót od Young Adult, czyli tzw. literatury dla "młodych dorosłych" - zwykle skierowanej do czytelników w wieku od 12 do 18 lat. Wydawnictwo, nieco zaskoczone reakcją kuratorki na rok po premierze książki, pomogło nam się skontaktować z osobą autorską.
Sonora Reyes nie chciało wchodzić w dyskusję z kuratorką, ale chętnie opowiedziało tvn24.pl, dla kogo napisało tę książkę. - To dla wszystkich tych nastolatków, a nawet dorosłych, którzy wciąż uczą się czuć komfortowo we własnej skórze - powiedziało. - Im przekazuję: Nie ma złego lub dobrego sposobu na bycie sobą. Jesteście wystarczający tacy, jacy jesteście. O tym jest ta książka - podkreśliło.
To trzeba umieć oddzielić
Piękny przekaz, zgodny z duchem tolerancji, której powinna uczyć szkoła. Dlaczego więc u niektórych książki takie jak "Przewodnik…" mogą budzić opór? Według badaczy literatury młodzieżowej to dorośli często uważają temat psychoseksualności za tabu. "Nie dostrzegają, że akronim LGBT i pojęcie psychoseksualności odnoszą się głównie do ludzi, ich orientacji, tożsamości i związków, nie zaś wyłącznie czynności seksualnych" - czytam u Niewielskiej. A przy tej okazji warto wiedzieć, że w książce Reyes najbardziej erotyczne czynności to trzymanie się za ręce i pocałunki. Choć mówimy o licealistach szykujących się właśnie do studniówki.
Licealistka Eli, znana w sieci z prowadzenia popularnego konta o książkach "Not My High" (ponad 17 tys. obserwujących na Instagramie), objęła "Przewodnik…" swoim matronatem. Tak, internetowi twórcy i twórczynie obejmują dziś książki swoimi patronatami i matronatami równie często jak tradycyjne media.
Pytam więc, co ją w książce urzekło, a czego nie mogła pewnie zobaczyć kurator Nowak. - Tytuł od razu rzucił mi się w oczy, kiedy zobaczyłam zapowiedź, bo sama jestem osobą queerową, która przez długi czas chodziła do szkoły, w której na każdą uroczystość zapraszany był ksiądz i organizowane były msze - mówi Eli. - Równocześnie lubię czytać o ludziach, którzy mają odmienną ode mnie perspektywę, a chaotyczna, wygadana i opiekuńcza Yami jest zdecydowanie jedną z nich. Ta książka była dla mnie jak rozmowa z najlepszą przyjaciółką - podkreśla.
Książkę poleciłaby każdemu, kto szuka czegoś nowego w literaturze młodzieżowej. - Ważnym elementem "Przewodnika..." są relacje rodzinne: wierząca, wymagająca matka, nieobecny ojciec i starsza siostra, która poszłaby w ogień za swoim nieostrożnym bratem - zachęca. - Myślę, że szczególnie osoby wierzące, nawet niekoniecznie chrześcijanie, znajdą tu część siebie. Ta książka nie śmieje się z religii, wręcz przeciwnie, pokazuje, że religia i uprzedzenia nie są synonimami. Nie muszą iść w parze - podkreśla.
Sama nie kryje, że "Przewodnik…" przeczytała już cztery razy i pewnie do niego jeszcze wróci. - Za każdym razem, kiedy wracam do historii Yami, odnajduję coś nowego, co akurat potrzebuję przeczytać w życiu - zdradza Eli. - Czasami jestem bardziej Yami, czasami bardziej jej bratem, a niekiedy ich mamą. Raz potrzebuję poczuć siłę, raz otrzymać wsparcie, a raz powiedzieć "przepraszam" i w każdej z tych sytuacji "Przewodnik..." przypomina mi, że moje emocje są naturalne. Poza tym poczucie humoru osoby autorskiej to złoto! Jestem sarkastyczną choleryczką i każdy żart w książce brzmi jak wypowiedziany wprost do mnie - dodaje.
A jeszcze zanim - paradoksalnie nie tylko dzięki matronującej Eli, ale również krytykującej kurator Nowak - zrobiło się głośno o Sonorze, na polskim rynku ukazało się naprawdę wiele bestsellerowych tytułów o bohaterach ze społeczności LGBTQ+.
Jedną z największych gwiazd literatury YA jest urodzony w 1990 roku Adam Silvera, autor takich tytułów jak "Raczej szczęśliwy niż nie" (przeł. Sylwia Chojnacka, wyd. Czwarta Strona, 2018), "Zostawiłeś mi tylko przeszłość" (przeł. Agnieszka Brodzik, wyd. We Need YA, 2017) czy "Nasz ostatni dzień" (przeł. Agnieszka Brodzik, wyd. We Need YA, 2019).
Rzeszę fanów ma również Becky Albertalli, znana z takich hitów jak "Simon oraz inni homo sapiens" (przeł. Donata Olejnik, wyd. Papierowy Księżyc, 2016), "Leah gubi rytm" (przeł. Agnieszka Brodzik, wyd. We Need YA, 2018) czy "Odwrotność nieodwzajemniona" (przeł. Donata Olejnik, Monika Pianowska, wyd. Papierowy Księżyc, 2019).
Z "Simonem…" wiąże się ciekawa historia - otóż książka po wznowieniu w 2018 roku zmieniła w Polsce tytuł i dziś można ją kupić jako "Twój Simon". Skąd ta zmiana? Czyżby "homo" było w Polsce niebezpieczne, nawet gdy mówimy o "homo sapiens"? Nie jest to niestety wykluczone. Oficjalną przyczyną zmiany był fakt, że w Polsce właśnie pod tym tytułem ukazała się ekranizacja powieści. Okładka z filmowymi kadrami miała przysporzyć książce fanów i fanek.
Jeszcze kilka lat wcześniej do mainstreamu (również w Polsce) udało się przebić wspólnej książce Davida Levithana i Johna Greena "Will Grayson, Will Grayson" (wyd. Bukowy Las, 2015). Tytuł ten był pierwszą książką w historii z homoseksualnymi bohaterami, uwzględnioną na liście bestsellerów "New York Timesa" i to na trzecim miejscu.
A gdyby Harry był gejem?
Jeśli wydaje wam się, że gdyby nie globalizacja kultury i lektur (bo nadal większość tytułów queerowych trafia do nas z Zachodu), toby "tego wszystkiego u nas nie było", to spieszę z informacją, że jesteście w błędzie.
Gdyby wydawcy nie tłumaczyli światowych - głównie amerykańskich - bestsellerów literackich, polska młodzież najprawdopodobniej napisałaby je sobie sama. Gdzie? Choćby na Wattpadzie lub w jednym z wielu innych serwisów przeznaczonych do publikacji autorskich książek, opowiadań czy tzw. fanfików (od ang. fan fiction). Te ostatnie to utwory fanowskie, które powstają w odbiciu od książek, komiksów, filmów, seriali czy gier wideo i zwykle opowiadają o ich wybranych bohaterach w wersji wymyślonej przez fanów. Badacze literatury i twórczości młodzieżowej wyodrębniają fanfiki obejmujące opowiadania, w których autorzy łączą w jednopłciowe pary postacie heteroseksualne bądź nieokreślone co do orientacji w oryginalnym tekście kultury.
Skąd przekonanie, że dzięki temu mogłoby przybywać nieheteronormatywnych historii?
Konrad Kuźma z Uniwersytetu Warszawskiego, który kilka lat temu wraz z zespołem badaczy analizował fan fiction osadzone w świecie Harry’ego Pottera, postanowił policzyć, jak wiele prac zawiera wątek homoseksualny dotyczący głównego bohatera. Analizie poddali prace opublikowane na stronie fanfiction.net. Okazało się, że spośród wszystkich opowiadań opublikowanych w 2017 roku na wspomnianym portalu losy pary jednopłciowej opisywało 89,8 proc. tekstów w języku polskim oraz 55 proc. w angielskim. Kurator Nowak by się to zapewne nie spodobało.
Warto w tym miejscu zaznaczyć, że pod koniec maja tego roku najdłuższe, wielogodzinne kolejki na targach książki przed Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie (wedle mojej wiedzy w innych miastach było podobnie) stały właśnie do autorów i autorek, którzy wyrośli z serwisów takich jak Wattpad i właśnie z pisania fanfikow.
Jak do tego doszło? Wiem
Kilka dni po wspomnianych targach, w pierwszych dniach czerwca, na Festiwalu Literackim Granatowe Góry w Wiśle poznałam 27-letnią Karolinę Borkowską. Karolina jest popularną twórczynią internetową - jej wpisy o książkach tylko na Instagramie śledzi ok. 50 tysięcy osób (Come Book). Choć jest już dorosła, na co dzień często recenzuje książki skierowane do młodszych o dekadę czytelników.
W czasie debaty poświęconej literaturze YA ("Kim są młodzi dorośli?") powiedziała mi, że takich książek właściwie nie było, gdy była nastolatką. I nie miała na myśli tylko wątków queerowych, ale również tematów społecznych związanych np. ze zdrowiem psychicznym. Bo w literaturze YA te kwestie często są traktowane równie poważnie.
Karolina na co dzień pracuje też w branży literackiej - w Wydawnictwie Kobiecym zajmuje się młodzieżową serią Young. Już po festiwalu zapytałam więc, co jej zdaniem stoi za stałym wzrostem popularności literatury queerowej. - Myślę, że coraz więcej osób mówi o swojej queerowości otwarcie. Jest czytelnik, są wydawane książki - odpowiedziała. - Osoby queer to nie jeden ogólny wzór, mają różne charaktery, historie, utożsamiają się z różnymi orientacjami czy tożsamościami płciowymi i powoli na polskim rynku pojawiają się tytuły tak różnorodne, że mogą trafić do każdego. Młody czytelnik zobaczy w nich siebie - dodała.
Karolina podkreśla, że modą nie jest ani czytanie o queerowych osobach, ani tym bardziej bycie jedną z nich. - Przecież osoby cis/hetero mają mnóstwo książek o nich samych i nikt nie mówi, że to moda. Po prostu każda osoba powinna mieć szansę zobaczyć siebie w książce - dodaje.
W podobnym tonie wypowiada się Eli, matronka "Przewodnika…": - Moim zdaniem tak duże zainteresowanie taką literaturą pokazuje, jak bardzo była potrzebna, kiedy praktycznie jej nie było. Mam nadzieję, że w przyszłości będę kupować książki dla mojego dziecka z myślą: "Jak to możliwe, że kiedyś specjalnie szukałam reprezentacji i inności w literaturze? Teraz to jest tak naturalne, że miejsce na różnorodność jest wszędzie".
Czego młodzi czytelnicy szukają w tych lekturach? - Siebie. Pocieszenia. Zrozumienia - wylicza Karolina. - Queerowe książki są czytane nie tylko przez queerowe osoby, czego jestem dobrym przykładem. Ale wszystkim pomagają być bardziej wrażliwym, empatycznym i zrozumieć, że choć jesteśmy takimi samymi ludźmi, jesteśmy tak samo ważni i wartościowi, to jednak nasze doświadczenia mogą być zupełnie inne - podkreśla.
Po czym poznać, że queerowa książka jest dobra, a nie tylko wykorzystuje wątki LGBTQ+, by zyskać na sprzedażowej popularności? - Po tym, jak jest promowana: czy używa się słownictwa inkluzywnego, np. osoba transpłciowa, a nie transseksualna, czy osoba autorska wspiera społeczność LGBT+. Poza tym, co pisze, czy angażuje się w sprawy ważne dla społeczności, a może sama jest jej częścią - wylicza Eli. Pierwszymi queerowymi (i dobrymi) historiami, które przeczytała Karolina, były "Fanfik" Natalii Osińskiej (nastoletnia Tosia odkrywa, że nie jest dziewczyną) oraz "Simon i inni homo sapiens".
W serii Young w Wydawnictwie Kobiecym największymi dotąd hitami były książki Sophie Gonzales, m.in. "Perfect on paper" (przeł. Monika Wiśniewska, 2022) i jedne z pierwszych polskich queerowych tytułów, czyli "Hurt/Comfort" i "Angst with happy ending" Weroniki Łodygi. Skąd te angielskie tytuły u polskiej autorki? - To hołd oddany hasztagom, za których pomocą opisuje się czasem fanfiki - przypomina Karolina.
Pod koniec maja na Forum Przyszłości Kultury w Teatrze Powszechnym w Warszawie o ich znaczeniu opowiadała aktywistka edukacyjna Zuzanna Karcz. Dzięki niej wiem, że:
● hurt/comfort to opowiadania, w których jeden z bohaterów opiekuje się drugim, zranionym fizycznie bądź psychicznie;
● angst with happy ending to opowiadania, w których przeważają wątki drastyczne, w tym temat depresji czy różnego rodzaju zaburzeń, ale tu - co ważne - ze szczęśliwym zakończeniem.
Cały świat o tym mówi
Tworzone w internecie - tak jak właśnie fanfiki - historie często przenoszone są na karty papierowych książek. Tak było choćby z brytyjską twórczynią Alice Oseman, która co prawda najpierw wydała powieść, ale prawdziwą sławę przyniosły jej rysowane w internecie komiksy o jej drugoplanowych bohaterach - zakochanych w sobie nastolatkach Nicku i Charliem. Tak właśnie narodził się - na długo przed serialową ekranizacją - globalny fenomen "Heartstopper".
W Polsce za wydawaną w tradycyjnej książkowej formie serią stoi Wydawnictwo Jaguar. - Komiksy wywołały falę zachwytu wśród młodych czytelników i czytelniczek, popularność rosła z dnia na dzień, cała seria, cztery tomy, zajmowała przez kilka tygodni cztery pierwsze miejsca na liście bestsellerów Empiku - wspomina Agnieszka Słowik z Jaguara. - "Heartstopper" zaczął być postrzegany jako społeczny fenomen, zjawisko nowego trendu w literaturze dla młodzieży, która pomaga młodym ludziom oswoić tematy szukania tożsamości płciowej, niebinarności czy aseksualności - dodaje.
W Polsce sprzedano łącznie prawie 400 tysięcy egzemplarzy serii. Alice Oseman stała się ikoną dla młodzieży, także poprzez otwartą deklarację swojej tożsamości. Jako osoba aromantyczna i aseksualna zwiększała świadomość istnienia takiej orientacji. Opowiedziała o tym podczas promocji książki "Loveless", której bohaterkę wykreowała na bazie własnych doświadczeń i odczuć.
Ale nie tylko jej historia chwyciła polskich czytelników za serca. - Dużą popularnością cieszyły się także "Gravity of Us" Phila Stampera (przeł. Iwona Wasilewska, 2022) i "She Drives Me Crazy" Kelly Quindlen (przeł. Iwona Wasilewska, 2022), pokazujące queerowe związki w sposób ciepły, czuły, wrażliwy - zauważa Agnieszka Słowik.
Bo to, co zmieniło się na przestrzeni lat, to również losy nieheteronormatywnych bohaterów. Nie jest tak, że nie doświadczają trudności - również tych związanych z homofobią - ale, to bardzo ważne, mogą być szczęśliwi i szczęśliwe.
- Za tym sukcesem stoi na pewno uniwersalne przesłanie, którego potrzebowaliśmy być może jako społeczeństwo na tym etapie, na którym jesteśmy. Miłość jest piękna i wartościowa niezależnie od tego, JAK i KOGO kochamy - podkreśla Agnieszka Słowik.
Macie dość?
Pewnie nadal są wśród was czytelnicy i czytelniczki, którzy uważają, że to "całe promowanie queerowej literatury" to "sztuczne robienie hałasu". Wiem, że tak się może zdarzyć, bo często słyszę to od dorosłych. Również tych, którzy deklarują się jako tolerancyjni sojusznicy społeczności LGBTQ+. Dlatego chciałabym was na koniec odesłać do książki skierowanej raczej do was - eseistycznego zbioru "Godność, proszę" transpłciowej aktywistki Mai Heban (wyd. Krytyka Polityczna, 2023). Są w niej dwa fragmenty, które chętnie wysłałabym również kurator Barbarze Nowak.
Pierwszy to opis sytuacji, która, jak już wiecie, zmienia się dynamicznie na naszych oczach: "Nieważne, czy twoja data narodzin przypada na połowę wieku XX, czy początek kolejnego - było dla ciebie raczej oczywiste, że nauczycielki zazwyczaj mają mężów, a często i dzieci, ale nie żony. Bohaterowie filmów nie mieli chłopaków, chyba że były to filmy specjalnie przez ciebie wyszukane pod tym właśnie kątem. Podobnie z książkami, telewizją i tak dalej. Osoby LGBTQIA+ istniały na marginesie kultury".
Druga to myśl, ku refleksji, którą warto mieć w głowie, zanim wypowiemy zdanie w stylu: "Nie mam nic przeciwko, ale…". Maja Heban w jednym ze swoich esejów pisze bowiem:
Jeśli łapiecie się czasem na myśleniu, że nie chce już wam się ciągle słuchać o tych tęczowych, zachęcam do autorefleksji. To zrozumiałe, że nie chcemy zgłębiać tego, co niewygodne i niebezpieczne dla naszego komfortu emocjonalnego. Mogłoby się jeszcze okazać, że byliśmy cały ten czas niewrażliwi na cudze cierpienie i nieświadomi własnej niewiedzy. Być może bywaliśmy okrutni, nie wiedząc nawet, że potencjalnie sprawiliśmy komuś ból. Przyznanie się do tego nie musi być wyznaniem grzechu nieuchronnie związanym z wizją pokuty. Wiedza o tym, że inni ludzie zmagają się z problemami dla nas abstrakcyjnymi, to integralna część aktywnego życia w społeczeństwie - podobnie jak świadomość, że w podtrzymywaniu istnienia tych problemów częściowo możemy mieć udział.Maja Heban, fragment książki "Godność, proszę"
A Małgorzata Kalita z Uniwersytetu Śląskiego w jednym ze swoich tekstów zauważa, że literatura LGBT może przekonać odbiorcę, że orientacja psychoseksualna czy tożsamość płciowa nie mają znaczenia, ponieważ czytelnik dostrzeże w dobrze wykreowanym bohaterze "człowieka: wątpiącego, szukającego swojej tożsamości, cierpiącego, solidarnego, kochającego" - czyli takiego samego jak inne postacie.
Polska, mieszkam w Polsce
Wielkie wyzwanie stoi nie tylko przed literaturą, ale i przed systemem edukacji, rządzącymi, społeczeństwem. Wyzwanie dla każdego z nas. Skąd ta myśl? Opublikowany w 2020 roku międzynarodowy raport European Union Fundamental Rights Agency pokazuje, że sytuacja polskich uczniów i uczennic LGBT+ jest znacznie gorsza niż ich nieheteronormatywnych i transpłciowych rówieśników w innych państwach UE.
Zaledwie 18 proc. respondentów z Polski w wieku 15–17 lat stwierdziło, że system edukacji, przynajmniej w pewnym zakresie, odnosi się do tematyki związanej z osobami LGBTQ+ w pozytywny lub wyważony sposób (średnia dla pozostałych państw unijnych to 33 proc.). Ponadto jedynie co trzeci z badanych nastolatków LGBT+ z Polski stwierdził, że w szkole może liczyć na wsparcie i uznanie swojej orientacji psychoseksualnej i tożsamości płciowej, podczas gdy w pozostałych państwach Wspólnoty takiej odpowiedzi udzielił średnio co drugi.
Czy naprawdę powinno nas to dziwić, skoro w podstawie programowej do protezy edukacji seksualnej, czyli wychowania do życia w rodzinie, ani razu nie pada słowo "orientacja"? W listopadzie 2022 roku Rada Praw Człowieka ONZ opublikowała analizę przestrzegania praw człowieka na świecie. Polska dostała na jej podstawie ponad 200 zaleceń.
17 czerwca ulicami Warszawy przejdzie Parada Równości. Patronat nad wydarzeniem - w tym roku organizowanym pod hasłem "Wróżymy równość i piękność" - objął prezydent stolicy Rafał Trzaskowski.
Autorka/Autor: Justyna Suchecka
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock