Na polskim rynku są już setki książek o młodzieży LGBTQ+. I choć kurator Barbara Nowak straszy rodziców ich młodych czytelników deprawacją, to trendów raczej nie zmieni. - Tej fali nie da się zatrzymać. Młodzież chce czytać o queerowych bohaterach, bo chce czytać o sobie - słyszymy w wydawnictwach i od nastolatków. A kolejne tytuły biją rekordy sprzedaży.
Myliłby się ten, kto sądzi, że minęły czasy cenzurowania książek dla dzieci i młodzieży - gdy niektórzy księża, a także część rodziców oraz nauczycieli zachęcali do ich ukrywania przed wzrokiem niewinnych i bezbronnych pociech.
Wielu z was może pamiętać, że łatwego życia (nie tylko w Polsce) nie miały choćby przygody Harry’ego Pottera. I to nawet 20 lat po pierwszym wydaniu! Przecież jeszcze wiosną 2019 roku, po niedzielnej mszy, księża, ministranci i wierni z parafii NMP Matki Kościoła i Świętej Katarzyny Szwedzkiej w Gdańsku po prostu spalili książki o Potterze. Znalazły się na stosie "przedmiotów magicznych", gdzieś obok "Zmierzchu" Stephenie Meyer, hinduskich figurek i różowej parasolki Hello Kitty.
Magia i "okultyzm" były przez lata na cenzurowanym w literaturze dziecięco-młodzieżowej.
Teraz wrogiem staje się powoli społeczność LGBTQ+. A w wojnie z literaturą zaczynają brać udział nawet urzędnicy państwowi, tacy jak małopolska kurator oświaty Barbara Nowak.
To ona 5 maja napisała na swoim Twitterze (pisownia oryginalna): "Dziś-jedna z krakowskich mam zadzwoniła do mnie oburzona, bo w bibliotece miejskiej polecano uczniom szk. podst. ordynarną w treści książkę "Poradnik lesbijki po katolickiej szkole". Deprawacja dzieci w miejscach, gdzie powinny czuć się bezpieczne #ChrońmyDzieciWspierajmyRodziców".
Jej wpis widziało ponad 100 tysięcy osób.
Hasztag, którego użyła Nowak, to hasło obywatelskiego komitetu zbierającego właśnie podpisy pod projektem ustawy utrudniającej m.in. prowadzenie zajęć z edukacji seksualnej. Oficjalnie: chronić przed seksualizacją, choć ta znaczy zupełnie coś innego, niż zwykła mawiać m.in. Nowak. "Obywatelskiego" głównie z nazwy, bo inicjatorką akcji formalnie jest radna PiS ze Stalowej Woli, a podpisy zbierane są w biurach partii w całym kraju.
Ale dziś nie o seksualnych fiksacjach prawicy, a o książkach.
Co oburzyło kurator Nowak, jaki fragment książki uznała za ordynarny i czy w ogóle książkę czytała? Tego od urzędniczki się raczej nie dowiemy, bo do momentu publikacji tego tekstu nie odpowiedziała na nasze pytania. Nowak ma już jednak doświadczenie w recenzowaniu dzieł kultury, których nie zna, np. spektakli teatralnych, jak to było kilka lat temu z wystawionymi w Krakowie "Dziadami". Nie dowiemy się też, czy w związku z "telefonem od mamy" kurator podjęła jakąś interwencję. Choć właściwie tę trudno sobie wyobrazić, wszak kurator nie podlegają biblioteki publiczne (o takiej grzmiała), a jedynie szkolne. Nie ulega jednak wątpliwości, że w przeszłości Nowak wielokrotnie atakowała społeczność LGBTQ+ i tym, co mogła uznać za "deprawujące", było najpewniej już samo słowo "lesbijka".
Pewne jest za to, że Nowak nie podała nawet poprawnego tytułu książki, którą zaatakowała, bo ta to tak naprawdę "Przewodnik (nie poradnik - red.) lesbijki po szkole katolickiej". Ukazała się w Polsce po raz pierwszy w 2022 roku, za powieścią stoi Sonora Reyes (przeł. Dominik Górka).
My postanowiliśmy przeczytać książkę, skontaktować się z wydawnictwem, a przy okazji opowiedzieć, dlaczego polska młodzież oszalała na punkcie książek LGBTQ+. Bo jeśli zajrzycie z nami na listy bestsellerów, to przekonacie się, że tak właśnie się stało.
I kurator Nowak, choćby bardzo się starała, ma niewielkie szanse, by ten fenomen powstrzymać. Dlaczego?
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam