Córka po rozpoczęciu roku szkolnego dostała dreszczy, test wykazał, że to covid. A dzień wcześniej robiła sobie zdjęcie z naszym prezydentem Andrzejem Dudą, rozmawiała z aktorami na evencie promującym czytelnictwo. Choruje już pół klasy. Czy szkołę to interesuje? Nie. Nic już nie trzeba zgłaszać - alarmuje Agnieszka, mama 12-latki.
Czy szkoły po cichu znów stają się wylęgarnią koronawirusa? Może mogłoby do tego nie dojść, gdyby - jak mówią oświatowi związkowcy - wróciły procedury, które ochronią nauczycieli i uczniów przed kolejną falą zachorowań.
Agnieszka, jak tylko jej córka otrzymała pozytywny wynik testu, powiadomiła o tym innych rodziców. Choć nie musiała. To, że połowa klasy córki nie przyszła następnego dnia na lekcje, dotarło już do dyrekcji.
Czy ktoś ją usłyszał?
"Słuchać trzeba lekarza. Nic ponadto" - odpowiada Ministerstwo Zdrowia.
A Ministerstwo Edukacji i Nauki przypomina rodzicom, że to oni są odpowiedzialni za puszczanie albo niepuszczanie do szkoły dzieci z infekcją. Jak powiedziała nam rzeczniczka MEiN, "do szkół przekazano także plakat w sprawie odpowiedzialności rodziców".
Można się tylko domyślać, czy szkoła może NIE wpuścić na lekcje przeziębionego/chorego ucznia. Odpowiadamy na to pytanie w tekście.
Jak również na pytanie, co mogą zrobić i robią samorządy, by zapobiec pandemii w szkołach. Na przykład stolica szuka koronawirusa... w ściekach.
- Będzie pomór i selekcja naturalna. A potem znów zdalne lekcje - prognozuje Agnieszka.
Co do nauki zdalnej wszyscy są jednomyślni: to zło.
Ale już co do powrotu procedur jesteśmy podzieleni.
Córka ma covid, podała rękę prezydentowi
Córka pani Agnieszki chodzi do szóstej klasy w jednej z warszawskich podstawówek. Dzień po rozpoczęciu roku skarżyła się na dreszcze, miała gorączkę. Mama poszła z nią do lekarza.
Agnieszka: - Termometr wskazywał 38,4 stopnia Celsjusza, córka mówiła, że okropnie boli ją głowa, miała katar. Lekarka zaproponowała, żeby na miejscu zrobić test na covid. Po dwóch minutach test pokazał dwie kreski. Powiadomiłam rodziców na naszej klasowej grupie. Na drugi dzień do szkoły nie przyszło pół klasy. Czy też są chorzy? Czy też mają covid? Nie wiem. Właściwie to nic nie musimy zgłaszać.
O chorobie córki Agnieszki lekarka powiadomiła sanepid.
Agnieszka: - Pani z sanepidu zadzwoniła do mnie i powiedziała, że potrzebuje tylko potwierdzenia do statystyk. Zapytałam, czy mamy być w izolacji. Chciałam wyliczyć, z kim córka miała kontakt. A miała kontakt nawet z prezydentem Andrzejem Dudą, bo była na imprezie promującej czytelnictwo. Pani powiedziała, że wszystkie regulacje zostały zniesione, nic nie musimy zgłaszać, a prezydent niedawno przechodził covid, więc nabrał odporności. Możemy sobie wychodzić z domu, córka może nawet wrócić do szkoły, bo nikt już tego nie kontroluje. Oczywiście jestem rozsądna i zostałyśmy w domu. Zresztą ja też zachorowałam. Zrobiłam w domu test, ale już nikogo nie powiadamiałam. Pomaga nam rodzina, jesteśmy w izolacji.
- Czy Ministerstwo Zdrowia zdaje sobie sprawę z tego, co za chwilę zacznie się w szkołach? Będzie pomór i selekcja naturalna. A potem znów zdalne lekcje - dodaje.
Rodzice boją się najbardziej zdalnych lekcji. Choć nie tylko oni. Nic dziwnego. Według raportu Najwyższej Izby Kontroli "Funkcjonowanie szkół w sytuacji COVID-19" nauczanie zdalne miało niekorzystny wpływ na proces kształcenia, wychowania i opieki. Dodatkowo przyczyniło się do obniżenia jakości kształcenia oraz do pogorszenia kondycji psychofizycznej uczniów i nauczycieli. NIK zwraca uwagę, że niepokojącymi wynikami zleconych badań minister dysponował już w lutym 2021 r., mimo to dopiero 7 lipca ogłosił Narodowy Program Wsparcia Uczniów po Pandemii, na który przeznaczono 224 mln zł, z tego na pomoc psychologiczno-pedagogiczną dla uczniów i nauczycieli 15 mln zł, a pozostałą kwotę - na dodatkowe zajęcia wspomagające. Mimo rekomendacji wynikających z raportu Instytutu Profilaktyki Zintegrowanej ministerstwo edukacji zdecydowało, że program będzie wdrażany od roku szkolnego 2021/2022. "To pokazuje, że działania ministra edukacji dotyczące pomocy psychologiczno-pedagogicznej w szkołach były spóźnione i niewystarczające" - informuje NIK.
Rodzice: dajmy dzieciom normalnie żyć
A i nauczyciele też już zaczynają chodzić na zwolnienia. Kilka dni po rozpoczęciu roku szkolnego na covid zachorowała pani Katarzyna. Uczy ponad 200 uczniów w liceum w Rudzie Śląskiej.
Katarzyna: - Poszłam do lekarza z objawami grypowymi. Gorączka, ból mięśni, ból zatok. Niestety po teście w przychodni okazało się, że to covid. Lekarka mówi, że w tym tygodniu nastąpił wysyp chorych. Sama miałam problem umówić się na wizytę.
Podejrzewa, że zaraziła się w szkole. - Uczę około 200 osób w liceum, więc szanse miałam spore - zaznacza.
Pytam nauczycieli z różnych szkół, czy obostrzenia powinny wrócić. Większość odpowiada "nie". Niektórzy używają dosadnych słów.
Agnieszka: - U nas na razie nic, żadnych zakażeń. Dajmy ludziom, przede wszystkim dzieciom, normalnie żyć, bo przez te kretyńskie i nic niedające obostrzenia mają już dwa lata wyjęte z dzieciństwa.
Katarzyna: - Nauczanie zdalne, kwarantanny, to wszystko było szaleństwo. Mamy szczepionki, kto chciał, mógł korzystać. Moja lekarka powiedziała, że zaszczepieni pacjenci przechodzą covid bez powikłań. Maseczki to była fikcja w szkole, o dystansie w przepełnionych liceach można zapomnieć. Chyba po prostu trzeba dbać o odporność, szczepić się, starać zachować zasady higieny, chorym nie przychodzić w miejsca publiczne i tyle.
Nauczyciele zmęczyli się też bałaganem i ciągłą zmianą procedur.
Trudno im się dziwić. NIK zauważa, że w związku z epidemią COVID-19 w MEiN opracowano 62 akty normatywne, w tym 58 rozporządzeń i dwa zarządzenia ministra właściwego do spraw oświaty oraz jedną uchwałę i jedno rozporządzenie Rady Ministrów. Wydane rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej (30 pozycji), a następnie (od 19 października 2020 r.) Ministra Edukacji i Nauki (28 pozycji) dotyczyły w 28 przypadkach czasowego ograniczenia funkcjonowania jednostek systemu oświaty w związku z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, a w 24 przypadkach szczególnych rozwiązań w okresie czasowego ograniczenia funkcjonowania jednostek systemu oświaty w czasie epidemii. Pozostałe sześć rozporządzeń wydanych w związku z epidemią COVID-19 dotyczyło m.in. bezpieczeństwa i higieny w publicznych i niepublicznych szkołach i placówkach.
NIK wskazuje, że minister nie przekazywał tych rozporządzeń do uzgodnień, konsultacji publicznych, opiniowania i rozpatrzenia przez komisję prawniczą. Uzasadniał to ważnym interesem społecznym. Kluczowe rozporządzenie o przejściu 25 marca 2020 roku na naukę zdalną było do 1 września 2020 roku zmieniane 10 razy. Do końca trwania kontroli NIK, czyli do sierpnia 2021 roku, było nowelizowane aż 14 razy.
"Nie chcę brać L4 z żenującej wypłaty"
- Chyba trochę zapomnieliśmy o koronawirusie, a on nie zniknął - zauważa Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego. Jego zdaniem należy wrócić do regulacji z 2020 roku.
- Wtedy ciężar odpowiedzialności brał na siebie lekarz i to on był zobowiązany do udzielenia informacji sanepidowi. Sanepid informował szkołę, było to odgórnie narzucone. Teraz odpowiedzialność spoczywa na rodzicach, a oni mogą ukrywać fakt, że dzieci są chore - ocenia prezes ZNP.
- MEiN powinien stworzyć procedurę postępowania w kontekście zachorowań albo przywrócić poprzednią. Szkoła ruszyła, koronawirus jest nadal zagrożeniem, boimy się zdalnej edukacji, która przy takiej niefrasobliwości może wrócić. Za moment może nas czekać powtórka z lat poprzednich - dodaje.
Obawy Broniarza potwierdza jedna z nauczycielek z Wrocławia.
- U mnie chore dzieci siedzą ze zdrowymi. Przykro mi, ale nie chcę chorować, brać L4 z żenującej wypłaty. Dziś osobiście zaprowadziłam ucznia do pielęgniarki. Chory i tak się niczego nie nauczy - opowiada Renata.
Joanna, nauczycielka z Olsztyna: - W mojej szkole znów działa poidełko z wodą, uczniowie zmieniają pracownie. Wirusa nie ma w mediach, nie ma codziennych komunikatów, jest uśpiona czujność. Powinny być ogólnodostępne testy, dezynfekcje jak wcześniej: ławek, klamek. I maseczki dla dorosłych przychodzących do szkoły. Płyny dezynfekujące w dozownikach. Jeśli mamy urządzenia do pomiaru temperatury, takie na czujnik, to dlaczego nadal z nich nie korzystać?
- Nauczyciele i uczniowie zaczynają chorować. Nie wiem, jak jest z testowaniem. Przymusu nie ma, więc każdy robi, jak mu pozwala sumienie i kieszeń, bo testy są płatne. Gdy się mieszka ze starszą osobą, schorowaną, to się dmucha na zimne. Wolę nie przywlec covidu do domu. Poza tym trzeba pamiętać, że ta choroba często zostawia ślady w organizmie trudne do leczenia. Nie ma co być beztroskim. Zachowajmy zdrowy rozsądek - zauważa.
***
W swoim raporcie NIK zaznacza, że działania doraźne, polegające na wydawaniu rekomendacji i wytycznych, a także częste zmiany przepisów prawnych, można usprawiedliwić tylko w pierwszym okresie epidemii (semestr II w roku szkolnym 2019/2020). Natomiast w kolejnych jej fazach (rok szkolny 2020/2021) "należało oczekiwać od Ministra tworzenia systemowych rozwiązań mających na celu zapewnienie optymalnych warunków do stabilnej realizacji przez szkoły zadań dydaktycznych, wychowawczych i opiekuńczych w sytuacji zagrożenia epidemicznego".
MEiN: bądź rodzicu odpowiedzialny! MZ: słuchaj lekarza!
Zapytaliśmy Ministerstwo Zdrowia, jak wyglądają aktualne procedury. Jarosław Rybarczyk odpowiada:
"W imieniu rzecznika prasowego informuję, że zgodnie z obowiązującymi przepisami obowiązkowa kwarantanna i izolacja z powodu zakażenia SARS-CoV-2 została zniesiona. W przypadku podejrzenia lub rozpoznania COVID-19 należy stosować się do zaleceń lekarza".
Do Ministerstwa Edukacji i Nauki wysłaliśmy następujące pytania i takie odpowiedzi otrzymaliśmy:
Czy rodzic chorego na COVID-19 dziecka ma obowiązek poinformowania o chorobie szkoły? Oraz czy szkoła ma obowiązek poinformowania o zachorowaniach reszty klasy/szkoły?
Rodzic dziecka nie ma obowiązku informowania szkoły o chorobie swojego dziecka. Także szkoła nie ma obowiązku informowania klasy/szkoły o zachorowaniach poszczególnych uczniów. W tym zakresie dyrektor szkoły zobowiązany jest zapewnić zgodność przetwarzania danych osobowych przez szkołę lub placówkę z przepisami o ochronie danych osobowych, w szczególności dotyczących danych wrażliwych.
Czy i przez jaki czas chory uczeń jest objęty kwarantanną?
Od 11 lutego 2022 r. została zlikwidowana tzw. kwarantanna z kontaktu, co oznacza, że na kwarantannę nie są już kierowane m.in. dzieci z tytułu kontaktu z osobą zakażoną na terenie szkoły. Od 28 marca 2022 r. została zniesiona tzw. izolacja domowa z uwagi na zachorowanie na COVID-19. Od tego czasu osoby, u których wykryto wirus Sars-CoV-2, są zobowiązane do samoizolacji w domu i otrzymują zwolnienie lekarskie.
Czy osoba z pozytywnym wynikiem może uczęszczać na lekcje do placówki oświatowej?
Uczeń, który otrzymał pozytywny wynik testu na COVID-19 stosuje się do zaleceń lekarskich oraz aktualnie obowiązujących przepisów. Uczeń powinien być pod opieką lekarza podstawowej opieki lekarskiej. Jednocześnie przypominam, że o stanie zdrowia określonej osoby orzeka lekarz.
Kto i w jakiej sytuacji związanej z COVID-19 może zdecydować o przejściu grupy na zdalne nauczanie?
W stanie zagrożenia epidemicznego każda jednostka systemu oświaty posiada kompetencje do podejmowania rozstrzygnięć w zakresie szczegółowych zasad bezpieczeństwa zdrowotnego.
Obecnie zagwarantowano na poziomie ustawowym możliwość zawieszania zajęć na czas oznaczony, w tym m.in. w związku z zagrożeniem związanym z sytuacją epidemiologiczną lub innego nadzwyczajnego zdarzenia zagrażającego bezpieczeństwu lub zdrowiu uczniów.
Nadal zastosowanie mają przepisy rozporządzenia w sprawie bezpieczeństwa i higieny w publicznych i niepublicznych szkołach i placówkach, które umożliwiają dyrektorom szkół elastyczne reagowanie w przypadku wystąpienia zakażenia u ucznia lub nauczyciela.
Czy osoba, która miała kontakt z osobą chorą i ma objawy choroby, ma obowiązek przeprowadzenia testu na COVID?
Przyznane kompetencje Ministrowi Edukacji i Nauki nie obejmują spraw dotyczących obowiązku przeprowadzania testu na COVID-19 w przypadku kontaktu z osobą zakażoną. Właściwym w tym zakresie jest Minister Zdrowia. Niemniej jednak, na chwilę obecną, według MEiN - nie ma takiego obowiązku.
Czy szkoła może odmówić wpuszczenia do placówki osoby z objawami przeziębienia?
Wytyczne określają m.in., że: - do szkoły może uczęszczać uczeń bez objawów infekcji lub choroby zakaźnej; - uczniowie mogą być przyprowadzani do szkoły i z niej odbierani przez opiekunów bez objawów infekcji lub choroby zakaźnej; - dyrektor szkoły w uzgodnieniu z radą rodziców i samorządem uczniowskim może określić szczegółowe zasady bezpieczeństwa zdrowotnego w regulaminie szkoły i upowszechnia je wśród całej społeczności szkolnej, - opiekunowie powinni przestrzegać zasad związanych z bezpieczeństwem zdrowotnym jako elementu obowiązującego ich regulaminu szkoły.
Plakat, mail i "niewyraźne" dzieci
Justyna Sadlak z Wydziału Prasowego MEiN przypomina, że minister edukacji i nauki w lutym 2022 roku wystosował list do rodziców i opiekunów w sprawie pozostawiania w domach dzieci z objawami infekcji. Do szkół przekazano także plakat w sprawie odpowiedzialności rodziców.
MEiN w mailu poucza rodziców:
"W kompetencji rodziców jest wykonywanie władzy rodzicielskiej i sprawowanie opieki nad dzieckiem. Dziecko, zgodnie z przepisami Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, pozostaje aż do pełnoletności pod władzą rodzicielską. Sprawowanie władzy rodzicielskiej wiąże się również z odpowiedzialnością rodziców za opiekę zdrowotną nad dzieckiem. Rodzice wysyłając swoje dzieci z objawami infekcji do szkoły postępują nieodpowiedzialnie. Narażają na ryzyko zakażenia się nie tylko nauczycieli pracujących w szkole, ale także innych dzieci uczęszczających do placówki".
MEiN przypomina, że swoje obowiązki ma też dyrektor:
"Dyrektor szkoły powinien apelować do rodziców, aby przestrzegali wytycznych w celu ochrony własnego zdrowia, ale właśnie też innych osób funkcjonujących na terenie placówki. Należy szczególnie przestrzegać działań zabezpieczających przed rozprzestrzenianiem się zarażeń. Jest to zależne od wkładu pracy wszystkich i od przestrzegania zaleconych wytycznych".
Nauczyciele, z którymi rozmawialiśmy, uważają, że większość rodziców "zachowuje się odpowiedzialnie".
Tomasz, nauczyciel z Tarnowskich Gór: - Całe szczęście ci rozsądni rodzice nie wysyłają do szkoły dziecka z objawami choroby czy widocznego złego samopoczucia.
Jednocześnie przyznaje, że zwłaszcza w klasach 1-3, gdzie problemem jest też sama opieka nad dzieckiem, bo oboje rodzice pracują nierzadko na umowach śmieciowych, sytuacje bywają różne.
- Tutaj rola rodziców jest nie do przecenienia - jeśli dziecko "jest niewyraźne", ma pewne objawy przeziębienia, grypy - nie wysyłajmy na siłę do szkoły. Będzie to z zyskiem i dla samego dziecka, i dla klasy czy nauczycieli. Minimalizujemy wektor zakażenia, czy to w przypadku grypy, jesiennych infekcji, czy covidu - apeluje Tomasz. - My w szkołach cały czas częściej wietrzymy sale. Klawiatury czy myszki komputerowe są przecierane alkoholem izopropylowym - dodaje.
Stolica bada ścieki i szuka koronawirusa
- Czyli możemy umierać. W ubiegłym roku niezaszczepiona katechetka twierdziła, że covid nie istnieje, po czym zachorowała. Tydzień upierała się, że to nie covid, zarażała. Dzieci musiały potem pozostać w domach przez dwa tygodnie. Efekt jest taki, że ledwo dają sobie radę z nadrabianiem zaległości. Co będzie w tym roku? W październiku ministrowie z bladą twarzą znów będą zwoływać konferencje i mówić, że niestety znów mamy falę zachorowań? To wszystko stoi na głowie - tak pani Agnieszka komentuje odpowiedzi MEiN.
O to, jak za chwilę rozwinie się sytuacja, martwi się Renata Kaznowska, wiceprezydent Warszawy odpowiedzialna za oświatę w stolicy.
- Zostały zniesione testy, została zniesiona kwarantanna. Obawiam się, że będzie to samo, co w zeszłym roku. Wtedy wszyscy wrócili z urlopów i ta pandemia wybuchła nam falą tuż po rozpoczęciu roku szkolnego. Dzisiaj nie ma żadnych obostrzeń, za chwileczkę będziemy gasić pożar - prognozuje.
A co samorząd może robić na już? - W ramach przepisów? To badać ścieki. I robimy to. Co tydzień sprawdzamy, czy koronawirus się tam pojawia. Jeśli będziemy widzieć wzrost, to będziemy domagać się interwencji. Badania z ostatniego tygodnia na razie nie pokazały wzrostu. Jesteśmy ciekawi, co pokaże test w przyszłym tygodniu - odpowiada Kaznowska.
W Opolu na razie nie ma informacji o zwiększonej liczbie zachorowań na covid w szkołach. - Ale w razie czego jesteśmy dobrze przygotowani, mamy potrzebne materiały i środki czystości. Jesteśmy w stałym kontakcie z sanepidem, znamy wytyczne. Badań takich jak w stolicy nie prowadzimy. Mamy nadzieję, że fali nie będzie, dzieci już za długo uczyły się zdalnie - deklaruje Maciej Wujec, zastępca prezydenta miasta.
Samorządów w małych ośrodkach, takich jak Krosno Odrzańskie w województwie lubuskim, nie stać na kontrole. - My zbieramy na razie fundusze na prąd i ogrzewanie, nie mamy środków na kontrole związane z zagrożeniem koronawirusem. Póki co w naszych szkołach jest spokojnie. Jeśli pojawią się przypadki covid, będziemy reagować na bieżąco - mówi Marek Cebula, burmistrz Krosna Odrzańskiego.
Autorka/Autor: Iga Dzieciuchowicz, współpraca Justyna Suchecka
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock