Piją, siadają za kierownicę i stają się potencjalnymi drogowymi zabójcami. Nietrzeźwi kierowcy są ciągle plagą. Wśród nich zdarzają się znani aktorzy, sportowcy czy muzycy, którzy potem - przy olbrzymim zainteresowaniu opinii publicznej - stają przed sądem. Czy są traktowani łagodniej niż "zwykli" obywatele? A może jest odwrotnie? Żeby to sprawdzić, przeanalizowaliśmy 250 wyroków dla pijanych kierowców.
Na początku marca przed Sądem Rejonowym dla Krakowa-Krowodrzy zapadł wyrok (na razie nieprawomocny) w sprawie Jerzego S., jednego z najbardziej znanych polskich aktorów. W październiku ubiegłego roku artysta (nie zgodził się na publikowanie wizerunku i danych osobowych) miał 0,7 promila alkoholu w organizmie, kiedy doprowadził do kolizji z 44-letnim motocyklistą.
Jerzy S. został uznany winnym i skazany na 12 tysięcy złotych grzywny, ma też zapłacić 6 tysięcy złotych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej i prawie 4,3 tys. zł tytułem kosztów postępowania sądowego. Sąd na trzy lata zakazał mu prowadzenia pojazdów. Prokuratura chce jednak znacznie surowszej kary.
Podczas przesłuchania Jerzy S. wyjaśniał, że nie widział kolizji i bał się, że goniący go motocyklista chciał mu zrobić krzywdę. W mediach społecznościowych - za pośrednictwem konta swojego syna, również znanego aktora - zamieścił potem oświadczenie, w którym podkreślał, że decyzja o prowadzeniu pojazdu pod wpływem alkoholu była "najgorszą w życiu".
Niestety fatalne decyzje podejmowane są przez kierowców w Polsce powszechnie. W 2022 roku na jeździe w stanie nietrzeźwości, czyli po przekroczeniu progu pół promila alkoholu w organizmie, nakryto 57 071 osób. Średnio ponad 150 dziennie.
Znani kontra nieznani
W ostatnich latach za popełnienie przestępstwa, jakim jest jazda w stanie nietrzeźwości, skazanych zostało wiele osób publicznych: między innymi były piłkarz Michał Żewłakow, nieżyjący już dziennikarz Kamil Durczok czy piosenkarka Beata Kozidrak. Każda z tych spraw wywołała bardzo duże zainteresowanie opinii publicznej. Przy okazji głośnych procesów pojawiały się sugestie, że celebryci mogą liczyć na pobłażanie ze strony sądów. Takie stanowisko - w sprawie Beaty Kozidrak - zgłaszała zresztą prokuratura w swojej apelacji od wyroku pierwszej instancji. Piosenkarka dostała karę finansową (łącznie musiała zapłacić 70 tysięcy złotych) i na pięć lat zakazano jej prowadzenia pojazdów. Śledczy wskazywali, że Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa potraktował gwiazdę polskiej sceny zbyt łagodnie, a zasądzona kara "nie zaspokoi społecznego poczucia sprawiedliwości".
Powszechne oburzenie wzbudziła zresztą wtedy argumentacja sądu pierwszej instancji, który wskazał, że okolicznością łagodzącą był "dorobek artystyczny" skazanej. Czy te emocje były uzasadnione i czy sądy są bardziej pobłażliwe dla osób publicznych, które po alkoholu usiadły za kierownicą?
Żeby to sprawdzić, zapoznaliśmy się z 250 wyrokami dotyczącymi pijanych kierowców. Skorzystaliśmy z Portalu Orzeczeń Sądów Powszechnych - dostępnej dla wszystkich bazy danych, do której trafiają zanonimizowane sądowe orzeczenia. Sądy zobowiązane są między innymi do publikowania wyroków "o szczególnym znaczeniu społecznym". Czy sprawy pijanych kierowców mają takie znaczenie? Sądy nie są tu zgodne. Niektóre, jak ten w Piotrkowie Trybunalskim, publikują takie orzeczenia, a inne - na przykład Sąd Rejonowy dla Łodzi-Śródmieścia - nie.
Do naszej analizy wybraliśmy sprawy osób, które wcześniej nie były karane za jazdę po alkoholu. Interesowały nas wyroki na kierowców, którzy nie doprowadzili do wypadku, a co najwyżej do kolizji. Nie braliśmy pod uwagę również spraw, w których na wyrok mogły wpłynąć inne okoliczności - na przykład wcześniejsza kradzież auta. Skupiliśmy się wyłącznie na pijanych, zatem bez uwzględnienia osób pod wpływem innych substancji psychoaktywnych takich jak narkotyki. Przedmiotem naszej kwerendy były wyłącznie wyroki sądów pierwszej instancji.
Pod lupę wzięliśmy orzeczenia z różnych części kraju: Bełchatowa, Brzezin, Chorzowa, Giżycka, Golubia-Dobrzynia, Jeleniej Góry, Leska, Legionowa, Lwówka Śląskiego, Łowicza, Łukowa, Mielca, Nowego Dworu Mazowieckiego, Olsztyna, Otwocka, Pabianic, Piotrkowa Trybunalskiego, Rypina, Sandomierza, Świnoujścia, Tomaszowa Mazowieckiego, Torunia, Wadowic, Wałbrzycha oraz z sądów rejonowych: Gdańsk-Północ, Warszawa-Mokotów, Warszawa Praga-Północ i Warszawa-Śródmieście.
Po stworzeniu bazy danych porównaliśmy je z głośnymi sprawami z ostatnich lat. Oto wyniki naszej pracy.
Borys Szyc przez wiele lat nie miał prawa jazdy
Zacznijmy od celebrytów.
- Straciłem prawo jazdy na dwa lata, ale nie jeździłem przez siedem. Nie zbierałem się za szybko, żeby je na nowo zrobić - mówił na łamach naszego serwisu w 2019 roku Borys Szyc, kiedy opowiadał o swojej walce z nałogiem.
11 lat wcześniej, zimą 2008 roku, aktor został zatrzymany, kiedy prowadził samochód pod wpływem alkoholu.
Szyc bawił się w modnej wtedy restauracji w centrum stolicy. Pił, ale mimo to wsiadł za kierownicę audi a5. Został zatrzymany kilka minut później przez policyjny patrol w drodze na plac Bankowy. Miał 0,7 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam