Barbara Socha, wiceminister rodziny i polityki społecznej, przekonuje, że ograniczenie prawa do aborcji to metoda kontroli urodzeń. Eksperci nie kryją oburzenia: - To przerażające. Zakaz aborcji jako polityka prokreacyjna? Wiceminister nie widzi, że atmosfera wokół prokreacji to głównie strach?
Barbara Socha, pełnomocniczka rządu ds. strategii demograficznej, patrzy na Czechy. Marzy, by przeszczepić na polski grunt czeską politykę demograficzną. Czy to możliwe? Demografowie uważają, że nie. Przede wszystkim w Czechach dostępna jest aborcja, niepłodność leczą tam nawet obywatelki innych krajów, a związki osób nieheteronormatywnych są legalne.
Tymczasem w Polsce wszystko jest na odwrót. Rząd Zjednoczonej Prawicy chwali się "Strategią Demograficzną 2040", w której gwarantem większej liczby urodzeń ma być "trwała rodzina", a pełnomocniczka ds. polityki demograficznej przekonuje, że zakaz aborcji jest metodą kontroli urodzeń.
Do Czech jeszcze wrócimy.
Prawie pół roku próśb o rozmowę
Według prognoz w 2050 roku obywateli Polski będzie 34,1 miliona, czyli o 4,5 miliona mniej niż teraz. Prognozy ONZ na całe stulecie są jeszcze bardziej pesymistyczne. Do 2100 roku populacja Polski ma spaść do 24 milionów.
Że jesteśmy starzejącym się społeczeństwem - zobaczyć można gołym okiem, wystarczy wyjść na ulice, wsiąść do tramwaju czy autobusu. Jak temu zapobiec? Co zrobić, by w Polsce rodziło się więcej dzieci? Chcieliśmy o tym porozmawiać z pełnomocniczką rządu ds. strategii demograficznej.
Od grudnia 2019 roku jest nią Barbara Socha, wiceminister rodziny i polityki społecznej. Wcześniej wiele lat pracowała w korporacji IBM. W latach 2018-2019 współpracowała z Fundacją Mamy i Taty, koordynowała dla niej kampanie, a także przygotowywała raport o powiązaniach finansowych i politycznych "lobby LGBT". Prywatnie jest matką pięciorga dzieci.
Niełatwo skontaktować się z Barbarą Sochą. Gdy w lipcu ubiegłego roku próbowaliśmy zapytać ją o kwestie demografii przy okazji wprowadzenia tzw. rejestru ciąż, nie odbierała telefonów. Poprosiła o wiadomość SMS, ale na naszą prośbę o komentarz już nie odpowiedziała. Ministerstwo Zdrowia przekonywało wówczas, że "rejestr ciąż" to europejski standard. Wiele kobiet obawiało się jednak, że to kolejne narzędzie kontroli, które może ułatwić poszukiwanie "zaginionych ciąż". Demografowie wskazywali, że zaostrzenie ustawy antyaborcyjnej i wprowadzenie rejestru ciąż zniechęci kobiety do rodzenia.
Kolejną próbę rozmowy podjęliśmy jesienią po słynnych słowach prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego o tym, że Polki nie rodzą dzieci, bo "dają w szyję". Kaczyński tłumaczył potem, że nie chciał nikogo urazić, tylko "powiedzieć prawdę o pewnym szkodliwym zjawisku". Prezesa PiS za te słowa ukarała naganą Komisja Etyki Poselskiej. Ale skąd wzięły się wnioski prezesa? - dopytywał 6 listopada 2022 rzecznika rządu Piotra Muellera prowadzący program TVN24 "Rozmowa Piaseckiego". Rzecznik unikał odpowiedzi. Najpierw ironicznie zapytał: "Czy ja wyglądam na profesora demografii?", a potem podkreślił, że właściwą osobą do rozmowy na ten temat jest Barbara Socha.
Spróbowaliśmy więc znów. I znów okazało się, że pełnomocniczka jest niemal nieuchwytna. Nie odbierała telefonów, prosiła o SMS. Na wiadomość nie odpowiedziała, więc ponowiliśmy prośbę o kontakt. Wreszcie Barbara Socha zapytała, czy chodzi o rozmowę na żywo i w jakim programie. Odpowiedzieliśmy, że zależy nam na rozmowie, ale nie przed kamerą, a materiał będzie w formie pisanej. Na tę wiadomość już nie odpowiedziała. Po prawie dwóch tygodniach, gdy pytaliśmy, czy podjęła decyzję, w jakiej formie może odbyć się wywiad, przeprosiła, że "umknęła" jej ta sprawa. Poprosiła o pytania mailem.
Wysłaliśmy. Zapytaliśmy m. in. o to, na ile trwałe małżeństwo jest ważne dla polskiej demografii, o główne przyczyny odkładania decyzji o rodzicielstwie, o filozofię rządu dotyczącą aborcji i in vitro. Na wszystkie pytania pełnomocniczka odpowiedziała 21 grudnia, krótko przed świętami.
Strategia rządu: dzieci w "trwałej rodzinie"
Kilka tygodni wcześniej, w połowie listopada 2022 r. rząd przyjął "Strategię Demograficzną 2040" - dokument, który ma być planem walki z niską dzietnością w Polsce. Choć jest lepszy od pierwszej wersji z 2021 roku (Prezydium Komitetu Nauk Demograficznych PAN wystosowało oświadczenie, w którym skrytykowano strategię za ignorowanie potrzeb kobiet, brak wiedzy merytorycznej i "myślenie życzeniowe"), eksperci wciąż mają wątpliwości. Wyliczają, że strategia pomija kwestie leczenia niepłodności, brak w niej analizy sytuacji rodziców samodzielnych czy rodziców dzieci z niepełnosprawnościami. Dla rządu gwarantem większej liczby urodzin jest trwała rodzina i spadek liczby rozwodów. Choć według danych GUS za 2019 rok już 25 procent dzieci w Polsce urodziło się w związkach nieformalnych, to zjawisko w "Strategii Demograficznej 2040" nie jest analizowane. Przeciwnie - jest ono określone jako szkodliwa "norma" pokazywana w filmach i serialach, tuż obok samotnego rodzicielstwa i "przygodnych relacji seksualnych".
W dokumencie można przeczytać o trzech głównych założeniach rządowej strategii. Brzmią enigmatycznie: "wzmocnienie rodziny", "znoszenie barier dla podejmowania decyzji prokreacyjnych dla rodziców chcących mieć dzieci". Trzeci, najmniej zrozumiały punkt, to "podniesienie jakości zarządzania i wdrażania polityk dla rozwoju kompetencji administracji".
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam