Do końca miesiąca uchodźcy z Ukrainy mają opuścić hotel Ikar, w którym ma się rozpocząć remont. "Proponuje się nam przesiedlenie do innych miejscowości, z reguły znacznie oddalonych od Poznania lub słabo z nim skomunikowanych, albo wynajęcie mieszkania, co przy bardzo wysokich w ostatnim czasie cenach najmu jest dla nas nieosiągalne" – napisali w petycji do wojewody wielkopolskiego.
W hotelu Ikar przy ulicy Solnej w Poznaniu mieszka ok. 250 osób, które trafiły do Polski po lutowej inwazji Rosji na Ukrainę. Wśród nich są matki z dziećmi, osoby chore i niepełnosprawne.
Wielkopolski Urząd Wojewódzki w Poznaniu potwierdził, że obywatele Ukrainy mogą przebywać w hotelu Ikar tylko do końca listopada. W hotelu przeprowadzony ma być remont planowany już wcześniej przez Polski Holding Hotelowy. Uchodźcy wojenni trafić mają do innych lokali w mieście lub poza Poznaniem.
"Trudno będzie im utrzymać pracę w nowym miejscu"
Obecni mieszkańcy hotelu podpisywali w niedzielę petycję, która w czwartek ma być przekazana wojewodzie wielkopolskiemu. To prośba o wstrzymanie wykwaterowań z hotelu Ikar.
- Pozostawienie ukraińskich uchodźców w tym miejscu jest koniecznością, oni nie mogą zostać stąd wysiedleni. To są osoby z dziećmi, osoby niepełnosprawne. Jedna trzecia kobiet podjęła pracę - trudno będzie im ją utrzymać w nowym miejscu. Ci ludzie pomagają tutaj sobie wzajemnie. Będzie to trudne, gdy zostaną rozdzieleni – powiedział w niedzielę Antoni Wiesztort z Wielkopolskiego Stowarzyszenia Lokatorów.
I dodał: - Ikar dał im poczucie stabilności, teraz znów wyrywa im się grunt spod nóg. Ci ludzie doskonale się tutaj zintegrowali, nasze dzieci razem się bawią i uczą.
Podobnego zdania jest Zbigniew Szmydt z Centrum Badań Migracyjnych UAM w Poznaniu. - Osoby z niepełnosprawnością, dzieci z niepełnosprawnością, osoby starsze chore na raka, które przechodzą tutaj chemioterapię, czekają na operację. Tych wszystkich ludzi chcą wysłać to małych miejscowości, w których nie będzie pracy, a często warunki też są złe - mówi.
"Zapewniano, że będziemy mogły pozostać do zakończenia wojny"
Mieszkający w hotelu Ukraińcy przyznają, że informacja o konieczności wyprowadzki bardzo ich zaniepokoiła. Deklarują, że są w stanie płacić za zajmowane w hotelu lokale. Mówili też, że zależy im na tym, by w Ikarze mieszkać przynajmniej do końca zimy.
Większość mieszkańców hotelu pochodzi z terenów okupowanych, ostrzeliwanych i zniszczonych wskutek działań wojennych, m.in. z Mariupola, Charkowa, obwodu charkowskiego, Mikołajowa, Nowej Kachowki i Melitopola.
"Obecnie dowiadujemy się, że musimy opuścić hotel Ikar do końca listopada. Zapewniano nas, że będziemy mogły pozostać w nim do zakończenia wojny. Proponuje się nam przesiedlenie do innych miejscowości, z reguły znacznie oddalonych od Poznania lub słabo z nim skomunikowanych, albo wynajęcie mieszkania, co przy bardzo wysokich w ostatnim czasie cenach najmu jest dla nas nieosiągalne" – napisali w petycji. W piśmie podkreślono, że w hotelu Ikar lokowano osoby w najtrudniejszej życiowo sytuacji – niepełnosprawne, przewlekle chore – w tym onkologicznie, opiekujące się osobami zależnymi, matki z noworodkami, kobiety w ciąży, emerytów i rencistów. Teraz stracą możliwość korzystania z regularnej opieki medycznej i rehabilitacji.
Do szkół chodzi ponad 40 mieszkających w hotelu dzieci, a 15 kolejnych do przedszkoli i żłobków. Autorzy petycji podkreślili, że w przypadku wyprowadzki dzieci będą musiały przerwać naukę i adaptować się do nowych warunków. Wiele osób dorosłych straci zatrudnienie.
Z dala od miasta
Mieszkańcy hotelu mówili w niedzielę, że dostali już informacje o nowych, przydzielonych im lokalizacjach – wiele z nich znajduje się z dala od centrum Poznania, daleko od środków komunikacji zbiorowej lub poza miastem. - Od kiedy jesteśmy w Polsce, moje dziecko chodzi już do drugiej szkoły – teraz będzie musiało się pewnie przenieść do trzeciej. Gdy wychodzę do pracy, mogę zostawić dziecko pod opieką sąsiadki – w nowym miejscu, sama z dzieckiem, nie dam rady pracować. Wielu mieszkańców Ikara leczy się w pobliżu, chodzi na rehabilitację - nie będą w stanie dojeżdżać tutaj z nowych miejsc – powiedziała Ksenia, mieszkająca w hotelu młoda mama.
Inna kobieta przyznała, że przeprowadzka poważnie utrudni jej mamie dotarcie na radioterapię, jej samej - dojazd do pracy.
Także Oksana z Charkowa, mieszkająca w Ikarze z nastoletnią córką, powiedziała, że przeprowadzka mocno skomplikuje jej utrzymanie obecnej pracy. - Było lato, nikt nic nie mówił o wyprowadzce. Teraz nagle okazało się, że musimy się wynieść. Idzie zima - gdzie my się podziejemy z dziećmi, z osobami niepełnosprawnymi? Wiem, że trzymać nas (w hotelu - dop. red.) to nie jest tania sprawa. Czy mamy jechać dalej - do Niemiec, Wielkiej Brytanii? My naprawdę chcemy wracać do domu, ja myślałam, że będę tutaj miesiąc, może dwa - i wrócę na Ukrainę - powiedziała.
Przedstawiciele Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego zapewniają, że żadna z mieszkających w hotelu osób nie zostanie bez dachu nad głową; a decyzje o lokalizacji konkretnych osób w nowym miejscu są podejmowane z uwzględnieniem ich sytuacji i potrzeb.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24