Były senator Aleksander Gawronik został w czwartek uniewinniony przez Sąd Okręgowy w Poznaniu od zarzutu podżegania do zabójstwa dziennikarza Jarosława Ziętary. W uzasadnieniu sędzia podkreśliła, że prokuratura nie wykazała, aby oskarżony był sprawcą zarzucanego mu czynu. Wyrok nie jest prawomocny.
Proces byłego senatora Aleksandra Gawronika (zgodził się na publikację pełnego nazwiska) toczył się przed poznańskim sądem okręgowym od stycznia 2016 roku.
W akcie oskarżenia Gawronikowi zarzucono, iż "chcąc, aby inne osoby dokonały porwania, pozbawienia wolności, a następnie zabójstwa Jarosława Ziętary, w związku z jego zawodowym zainteresowaniem i planowanymi publikacjami dotyczącymi tzw. szarej strefy gospodarczej, nakłaniał do tego ustalonych pracowników ochrony firmy Elektromis, w szczególności w ten sposób, że podczas prowadzonej z nimi rozmowy, dotyczącej wpływu na postawę Jarosława Ziętary, stwierdził: on ma być skutecznie zlikwidowany".
Były senator nie przyznaje się do winy. Za zarzucane mu czyny grozi kara wieloletniego więzienia lub dożywocie.
Zamknięty przewód, mowy końcowe
W czwartek poznański sąd po przesłuchaniu ostatniego świadka zamknął przewód sądowy. Mimo że prokurator wniósł o odroczenie terminu wygłoszenia mowy końcowej, sąd się na to nie zgodził.
Prokurator Piotr Kosmaty podkreślał w mowie końcowej, że dowody zebrane w sprawie są spójne i wskazują, że oskarżony dopuścił się zarzucanego mu czynu. Prokurator wniósł o uznanie oskarżonego winnym i wymierzenie mu kary 25 lat pozbawienia wolności.
Oskarżyciel posiłkowy w sprawie, brat dziennikarza Jacek Ziętara, zwrócił się do sądu o sprawiedliwy wyrok.
Obrońca byłego senatora adw. Paweł Szwarc w mowie końcowej podkreślał, że Gawronik nie miał żadnego motywu, by podżegać do zabójstwa Ziętary. Zaznaczył też, że Gawronik w tamtym czasie nie prowadził żadnych interesów z Elektromisem. Obrona w mowie końcowej podważała także zeznania kluczowych świadków w tej sprawie.
Obrońca wniósł o uniewinnienie. Oskarżony podkreślił w ostatnim słowie, że jest niewinny i nie ma ze sprawą nic wspólnego.
Były senator uniewinniony
Sąd Okręgowy w Poznaniu w wydanym w czwartek wyroku uniewinnił Gawronika od zarzucanego mu czynu. Sędzia Joanna Rucińska w uzasadnieniu podkreśliła, że "prokurator nie wykazał, aby oskarżony był sprawcą zarzucanego mu czynu, czego skutkiem musiało być wydanie wyroku uniewinniającego Aleksandra Gawronika i obciążenie kosztami procesu Skarbu Państwa".
Sędzia szczegółowo odnosiła się także do zeznań kluczowych świadków w tej sprawie, m.in. do zeznań Macieja B., ps. "Baryła". Poznański gangster, odsiadujący obecnie wyrok dożywocia, według prokuratury miał być naocznym świadkiem podżegania do zabójstwa dziennikarza. W uzasadnieniu wyroku sędzia wskazała, że Maciej B. wielokrotnie zmieniał wersje zdarzeń, które stały się kluczowe dla aktu oskarżenia. Jak mówiła, "różnic w relacjach tego świadka jest bardzo dużo".
Prokurator Piotr Kosmaty powiedział po ogłoszeniu wyroku, że "walczymy dalej, do końca". - Nie zgadzam się z taką oceną materiału dowodowego, dlatego też będę wnosił o pisemne uzasadnienie i będę wywodził apelację - zapowiedział prokurator.
Brat dziennikarza Jacek Ziętara powiedział, że "to, co się dzisiaj wydarzyło na sali, to jest skandal". - Nie dano mi się nawet przygotować do mowy końcowej, nie mówiąc już o odrzuceniu możliwości przesłuchania jeszcze dodatkowych świadków - zaznaczył. - Nie mam już nic więcej do powiedzenia, jest mi po prostu przykro - dodał.
Wyrok jest nieprawomocny.
Zniknął w drodze do pracy
Jarosław Ziętara urodził się w Bydgoszczy w 1968 r. Był absolwentem Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Pracował najpierw w radiu akademickim, później współpracował m.in. z "Gazetą Wyborczą", "Kurierem Codziennym", tygodnikiem "Wprost" i z "Gazetą Poznańską". Ostatni raz widziano go 1 września 1992 r. Rano wyszedł z domu do pracy, ale nigdy nie dotarł do redakcji "Gazety Poznańskiej". W 1999 r. został uznany za zmarłego. Ciała dziennikarza do dziś nie odnaleziono.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Poznań