Najpierw usłyszał zarzuty za jazdę bez uprawnień i na podwójnym gazie. Ale to jeszcze nie koniec. 34-letniemu kierowcy we wtorek po południu prokuratura postawiła też zarzut w sprawie śmierci rowerzysty, którego ciało znaleziono w pobliżu jego auta. Grozi mu do 15 lat pozbawienia wolności.
Kierowca, który w niedzielę wieczorem stracił panowanie nad autem i dachował w Piętnie (woj. wielkopolskie) usłyszał już zarzuty. 34-latek próbował uciekać z miejsca zdarzenia. Badanie alkomatem wykazało, że miał 1,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
Jak dowiedział się reporter TVN24, mężczyzna odpowie za prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości i niezastosowanie się do dożywotniego zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych. Szybko okazało się, że mężczyzna ma pokaźną kartotekę. Do tej pory za różnego rodzaju przestępstwa odpowiadał przed sądem już 17 razy.
Ciało rowerzysty w pobliżu rozbitego auta
Pierwsze zarzuty nie oznaczały, że wszystko jest już jasne. - W czasie wykonywania oględzin miejsca zdarzenia, w którym doszło do dachowania, funkcjonariusze odnaleźli zmasakrowane ciało rowerzysty. Sposób ułożenia zwłok wskazuje, że do śmierci doszło na skutek rozległych obrażeń spowodowanych wypadkiem - poinformowała Aleksandra Marańda, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Koninie.
- Ofiara to 56-letni mieszkaniec gminy Malanów - powiedziała aspirant sztabowy Dorota Grzelka z Komendy Powiatowej Policji w Turku.
Sekcja mężczyzny odbyła się dziś. Wyników jeszcze nie ma, ale śledczy już powiązali śmierć rowerzysty ze zdarzeniem drogowym spowodowanym przez 34-latka.
We wtorek po południu usłyszał on zarzuty z art. 177 Kodeksu karnego, czyli spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym i ucieczki z miejsca zdarzenia. Na wniosek prokuratury sąd aresztował go na trzy miesiące.
34-latkowi może grozić nawet 15 lat więzienia.
Szczegółów przebiegu tragicznego niedzielnego wypadku nie udało się na razie ustalić.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Google Street View