Na początku myślała, że ciocia tylko udaje. Gdy jednak stwierdziła, że naprawdę straciła przytomność, wybiegła z mieszkania do domu obok, gdzie mieszkała jej babcia, i wezwała pogotowie ratunkowe. - Chyba uratowała cioci życie - nie kryje dumy mama 9-letniej Frani z Goślinowa pod Gnieznem.
W sobotę wieczorem 9-letnia Frania Wolek z Goślinowa (woj. wielkopolskie) była w domu z 53-letnią ciocią. Kobieta nagle osunęła się na ziemię w czasie zabawy z kotem, a po chwili nie było z nią kontaktu.
- Na początku myślałam, że ciocia chce zrobić mi test, jak bym zareagowała. Ale gdy się nie budziła, to próbowałam ją ocucić - mówi dziewczynka.
Pobiegła, by wezwać pomoc
9-latka zachowała zimną krew i natychmiast zaczęła działać. - Mimo, że było ciemno, lampy uliczne nie działały, była godzina 22, poszła do babci, bo u niej zostawiła telefon komórkowy - mówi Maria Wolek, mama dziewczynki.
Ta - jak podkreśla mama dziewczynki - była w takim szoku, że "nie byłaby absolutnie w stanie zadzwonić po karetkę".
9-latka i babcia wróciły do mieszkania cioci, gdzie Frania zadzwoniła pod numer alarmowy i wezwała karetkę.
Czytaj też: Jego ojczym stracił przytomność na autostradzie, on zadzwonił po pomoc. 10-letni Miłosz nagrodzony
- Mieliśmy dwa razy w szkole pierwszą pomoc i dowiedzieliśmy się, na jakie numery dzwonić. Najpierw podałam numer domu, bo jakby się telefon nagle rozładował, to informacja, gdzie się znajdujemy, jest najważniejsza - mówi Frania.
Potem opisała, co się stało. Usłyszała, że ma położyć ciocię na bok. – Żeby się na przykład nie zakrztusiła, jakby chciała wymiotować – wyjaśnia dziewczynka.
Gdy załoga pogotowia ratunkowego dotarła na miejsce, ciocia Frani zdążyła się ocknąć, dziewczynka podała jej szklankę wody.
Jak mówi 9-latka, ciocia przekazała lekarzom, że jest senna i nie widzi na jedno oko. Kobietę zabrano do szpitala i przebadano.
"Chyba uratowała cioci życie"
- Szwagierka wróciła do domu nad ranem. Utrata przytomności nie jest na razie zdiagnozowana - mówi mama dziewczynki.
Lekarze uspokajają jednak, że nie ma powodu do obaw. - Na pewno miała dużą dawkę stresu w ostatnim czasie. Może do tego za mało snu - zastanawia się kobieta.
I nie kryje dumy z postawy swojej córki: - Chyba uratowała cioci życie, bo nie było tutaj nikogo dorosłego.
Sama Frania bohaterką się nie czuje. - Nie czuję, by to była wielka rzecz. Po prostu zadzwoniłam po pogotowie i przyjechali - mówi.
I dodaje: - Bałam się i płakałam, ale przestałam, gdy poszłam do babci.
Ratownik chwali postawę 9-latki
Postawę dziewczynki chwali ratownik medyczny. I zwraca uwagę na fakt, że od razu podała adres. To przyspieszyło reakcję, bo dyspozytor od razu mógł wysłać karetkę na miejsce, przeprowadzając jednocześnie dalej wywiad ze zgłaszającą.
- Jeżeli wiemy, gdzie jako ratownicy medyczni mamy jechać, jeżeli mamy adres, to wiemy, że do tego miejsca na pewno dotrzemy - podkreśla Rafał Lukstead, ratownik medyczny.
I dodaje, że przykład małej Frani pokazuje, jak ważne są szkolenia wśród najmłodszych. - Dzieci od przedszkola na każdym etapie szkolnym przez ratowników są uczeni kilku rzeczy: jak udzielić pierwszej pomocy, jak uciskać klatkę piersiową i tego, że najważniejsze jest to, żeby wezwać pomoc. To, jak widać, przynosi efekty - kończy.
Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN24