Po doniesieniach Wirtualnej Polski dotyczących kontrowersyjnych interesów posła Łukasza Mejzy nie milkną komentarze. Według portalu firma Mejzy obiecywała leczenie umierających na raka i stwardnienie rozsiane, chorych na alzheimera, parkinsona oraz inne nieuleczalne przypadłości. Tymczasem proponowana rodzinom metoda nie ma potwierdzenia medycznego. Koszt terapii wynosił 80 tysięcy dolarów.
Posłowie Lewicy Maciej Kopiec i Anita Kucharska-Dziedzic zawiadamiają prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez wiceministra sportu Łukasza Mejzę. Według nich, polityk mógł dopuścić się oszustw. Przestępstwo z artykułu 286 Kodeksu karnego (oszustwo) podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO>>>
Rodzice chorej dziewczynki opowiadają. "Zagrali na naszych uczuciach"
Reporter TVN24 spotkał się z jedną z rodzin, która miała do czynienia ze spółką Vinci NeoClinics. Sześcioletnia Pola, córka państwa Maternów, cierpi na mukowiscydozę. To choroba genetyczna. Mukowiscydoza atakuje układ oddechowy i pokarmowy. Poważnie utrudnia oddychanie i trawienie. Jak relacjonują rodzice Poli, w styczniu nastąpiło pogorszenie stanu zdrowia. I to wtedy odezwał się do nich mężczyzna, który twierdził, że może pomóc. Zorganizował spotkanie, podczas którego państwo Maternowie dowiedzieli się o leczeniu w Meksyku i o tym, że jego koszt to 1,19 miliona złotych. Obiecywano również pomoc w założeniu zbiórki na leczenie Poli i koordynowanie wszelkich działań z tym związanych.
- Wszystko było jasne i klarowne. Nie pojawiła się nawet myśl, że może być coś nie tak - mówi Paulina Materna, mama Poli.
Dopiero podczas zbierania pieniędzy, które umożliwiłyby wyjazd do Meksyku, jedna z organizacji zwróciła uwagę, że "coś tu jest nie tak". Rodzina dowiedziała się między innymi, że mężczyzna, który do tej pory ich wspierał i opowiadał, jak terapia miała mu pomóc, był powiązany z Vinci NeoClinics. - Okazało się, że miał udziały w tej spółce. Zapaliła nam się czerwona lampka. Dowiedzieliśmy się wtedy też, że udziały w tej firmie ma również pan Łukasz Mejza. Zaczęliśmy sprawdzać, szukać - dodaje pani Paulina.
Rodzina zapewnia, że zebrane dotychczas pieniądze są bezpieczne na subkoncie, a oni sami skupiają się na tym, gdzie jeszcze mogą szukać pomocy dla córki. - Jedyne, czego bym chciała, to żeby dosięgła ich sprawiedliwość, żeby ponieśli konsekwencje za to, co zrobili nam i innym - mówi pani Paulina. - Zagrali nam na uczuciach, dali nadzieje i je odebrali - dodaje pan Dominik, tata Poli.
Jak twierdzi rodzina Maternów, tuż po publikacji artykułu na portalu Wirtualna Polska dowiedzieli się, że klinika w Meksyku, w której rzekomo mieli się leczyć, nie miała pojęcia o ich istnieniu.
Metoda, która nie ma medycznego potwierdzenia
"Dziś po medycznej firmie Łukasza Mejzy nie ma już śladu. A przynajmniej ktoś zrobił wiele, żeby takiego nie było. Usunięta została strona internetowa. Ktoś, kto to zrobił, zadbał też o to, żeby w sieci nie pozostała żadna jej kopia. Wyczyszczone są media społecznościowe, a komentarze na blogach zostały usunięte" - czytamy w artykule wp.pl.
Współpracownicy zostali poinformowani, że firma Vinci NeoClinic zakończyła działalność, a narodziły się Vinci Eco Energy i Vinci Work, pierwsza - zajmująca się fotowoltaiką, druga - pośrednictwem pracy. Osoby, do których dotarła Wirtualna Polska, mówiły dziennikarzom, że pracowały u Mejzy od wielu miesięcy bez wynagrodzenia - podsumowała jedna z nich.
Metoda, do której zachęcała spółka, nie ma medycznego potwierdzenia. - Żadna szanująca się klinika i żaden odpowiedzialny lekarz nie będzie przekonywał, że terapią komórkami macierzystymi jest w stanie dziś skutecznie wyleczyć szereg różnych chorób, od problemów neurologicznych, przez uszkodzenia rdzenia kręgowego, po nowotwory. Nie ma na to dowodów naukowych. Owszem, komórki macierzyste mają ogromny potencjał. Potencjał w przyszłości, to jednak nie są terapie działające w teraźniejszości - mówi Wirtualnej Polsce prof. Józef Dulak, ekspert Wydziału Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Łukasz Mejza opublikował oświadczenie
Wiceminister sportu i turystyki zabrał głos w sprawie. We środę opublikował w mediach społecznościowych oświadczenie. Według niego publikacja "jest kolejnym nierzetelnym atakiem na jego wizerunek i dobre imię". "Ukazanie się tych artykułów wiążę z faktem, iż w krótkim czasie przed ich opublikowaniem odrzuciłem propozycje opuszczenia obozu rządowego i przejścia do opozycji. Takich propozycji zasilenia obozu totalnej opozycji od złożenia ślubowania poselskiego otrzymałem kilka, zawsze odmawiałem. Jednakże w przypadku wcześniejszych propozycji stawką nie było utrzymanie większości rządowej, stąd brutalność i bezwzględność obecnych ataków" - oświadczył Mejza.
Polityk twierdzi, że ani on, ani spółka Vinci NeoClinic sp. z o.o. nie wystawili "ani jednej faktury i nie zarobili złotówki na działalności opisanej w artykule". "Spółka nigdy nie zamierzała prowadzić i nie prowadziła działalności medycznej. Przedmiotem jej działalności miało być prowadzenie biura turystyki medycznej. Autorzy materiału mogli z łatwością potwierdzić tę informację w publicznych rejestrach zawierających dane spółki" - pisze Mejza.
Podkreśla, że propozycję powołania spółki Vinci NeoClinic, a następnie rozszerzenia jej działalności, otrzymał od osoby, która według niego skutecznie skorzystała z terapii leczenia komórkami macierzystymi, mimo że lekarze zdiagnozowali ją jako śmiertelnie chorą.
>>>Przeczytaj oświadczenie Łukasza Mejzy >>>>
"Po powzięciu informacji o wątpliwościach natury medycznej i moralnej dotyczących tej terapii, natychmiast wycofałem się z działalności firmy. W związku z tym nie tylko nie odniosłem najmniejszych korzyści majątkowych, ale poniosłem koszty finansowe. Zainwestowane środki potraktowałem jako własne straty. Nigdy, wbrew tezom autorów artykułu, nie rozmawiałem ani nie kontaktowałem się w żaden sposób z wymienioną w tekście p. Pauliną Materną" - przekonuje polityk. Według niego autorzy artykułu nie dali mu możliwości odniesienia do tez zawartych w artykule, a "mimo jasnej, pisemnej deklaracji, że na wszystkie pytania odpowie w ciągu dwóch dni", materiał ukazał się zaledwie kilkanaście godzin po tym, jak otrzymał pytania. Poseł poinformował również, że już podjął "kroki prawne mające na celu ochronę wizerunku i reputacji".
OŚWIADCZENIE pic.twitter.com/A4UJSp61Xj
— Łukasz Mejza (@lukaszmejza) November 24, 2021
Łukasz Mejza dostał się do Sejmu w marcu 2021 roku w miejsce zmarłej posłanki PSL Jolanty Fedak. Pod koniec października br. Mejza został powołany na funkcję sekretarza stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki. Wcześniej próbował swoich sił w biznesie.
Autorka/Autor: aa/gp
Źródło: TVN24, Wirtualna, Polska, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24