Jak zapowiedział, tak zrobił. Prezydent Jaśkowiak pozbył się samochodów z dziedzińca Urzędu Miasta Poznania. - To jeden z elementów namawiania urzędników, ale również mieszkańców, aby przesiąść się na rowery - mówi Paweł Marciniak, rzecznik UMP.
Już w grudniu, tuż po wyborach samorządowych, Jacek Jaśkowiak zadeklarował, że jedną z pierwszych jego decyzji będzie likwidacja darmowego parkingu dla urzędników na dziecińcu siedziby UM. Korzystali z niego tylko pracownicy urzędu. Dla mieszkańców miasta był zwykle niedostępny.
- To jeden z elementów namawiania urzędników, ale również mieszkańców, aby przesiąść się na rowery. Wszystko po to, aby zrobić w mieście jak najwięcej przestrzeni "niezablokowanej" samochodami. Bardziej niż dotychczas należy pochylić się nad pieszymi - mówi Marciniak.
Zieleń, ławki czy fontanna?
Do tej pory nie ma jeszcze jasnego pomysłu na zagospodarowanie pozyskanej przestrzeni.
- Może posadzimy tam jakąś zieleń, może zamontujemy ławki, może na środku postawimy fontannę, a może organizowane będą tam wydarzenia kulturalne. Chcielibyśmy przywrócić to miejsce mieszkańcom i turystom. Szczególnie latem często z okien słychać jakieś obce języki - przyznaje Marciniak.
W poniedziałek rano parking nie był jednak zupełnie pusty.
- Rzeczywiście stały dwa samochody. Jeden należy do wiceprezydenta Jędrzejowskiego, któremu w piątek rozładował się akumulator i nie zdążył zabrać go z parkingu - śmieje się Marciniak. - Drugi należy do naczelnika jednej z jednostek urzędniczych, który po prostu nie miał gdzie indziej zaparkować. W poniedziałek rano odbyło się spotkanie z kadrami urzędniczymi wszystkich jednostek. W przypadku tak dużych spotkań będziemy robić wyjątki - dodaje rzecznik UM.
Autor: ib/kv / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Poznań | Igor Białousz