8 lat więzienia grozi Grażynie G., dróżniczce z Pobiedzisk. Kobieta chce dobrowolnie poddać się karze 2 lat, w zawieszeniu na 5, zaproponowanej przez prokuratora. Dyżurna ruchu podniosła rogatki, w wyniku czego doszło do zderzenia auta z pociągiem. Zginęła 50-letnia kobieta.
Do wypadku doszło przed czterema miesiącami. Jak ustaliła prokuratura, przez przejazd kolejowy w niewielkim odstępie czasu, z dwóch stron jechały dwa pociągi.
- Kobieta podniosła zapory, kiedy pierwszy pociąg minął przejazd. Nadjeżdżający z naprzeciwka pociąg relacji InterCity zderzył się z znajdującym się na przejeździe samochodem – mówi Radosław Krawczyk, zastępca prokuratora rejonowego w Gnieźnie.
Dobrowolnie poddaje się karze
50-letnia Teresa W. kierująca volkswagenem polo zginęła na miejscu. Nie pomógł helikopter Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Kierowca, który jechał tuż za tragicznie zmarłą, wyszedł z samochodu i zasłabł. Był reanimowany był przez ratowników medycznych.
- Do sądu został skierowany akt oskarżenia wobec pani, która zajmowała się kontrolą ruchu. Popełniła błąd – dodaje prokurator, który w porozumieniu z oskarżoną wnioskuje dla niej o karę 2 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na 5 lat.
Dodatkowo, Grażyna G. miałaby otrzymać zakaz zajmowania się zabezpieczeniem ruchu lądowego, wodnego i powietrznego na okres 2 lat oraz wypłacić po 10 tys. zadośćuczynienia trzem osobom z rodziny ofiary.
O tym, czy tak się stanie, zadecyduje sąd. W przypadku gdyby doszło do normalnego procesu, za spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym, kobiecie grozi do 8 lat więzienia.
Zobacz materiał z marca:
Do wypadku doszło w Pobiedziskach:
Autor: pp/r / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24